Alkoholik - pan czy niewolnik?

     Wszyscy zdajemy sobie sprawę z niebezpieczeństwa nałogu alkoholowego. Naród Polski padł ofiarą tego nałogu. Dlaczego tak się stało? Można wskazać wiele przyczyn, zarówno politycznych, ekonomicznych, kulturalnych i społecznych. Była także zaplanowana, długoletnia działalność naszych wrogów, którym zależało na tym, żeby Polacy ulegli całkowitej degeneracji i zniszczeniu.
Stan alkoholowy społeczeństwa nie jest więc przypadkowy.
     Jakie są źródła choroby alkoholowej? Jest to między innymi sprawa okupantów. Kiedy Polska była pod okupacją niemiecką, 20 kwietnia 1940 roku na Wawelu bardzo uroczyście obchodzono Geburstag - urodziny. Z okna komnaty wawelskiej roztaczał się piękny widok na oświetlony Kraków. Hans Frank podszedł do okna i powiedział: Na tym polskim gnoju urośnie wspaniała niemiecka róża. Minister węgierski zaprotestował: Panie generalny gubernatorze, ja tu nie widzę polskiego gnoju! To jest naród złamany przez was wojskowo, militarnie, a nie moralnie. Na to Frank odpowiedział: My ich wszystkich zalejemy alkoholem i zgnoimy. I rzeczywiście tak było. Polacy oddawali przymusowe dostawy, a okupant płacił punktami. Były punkty na wyroby tekstylne, żelazne i na alkohol. Za te pierwsze, trudno było dostać jakieś produkty, ale za wszystkie punkty dawali alkohol.
     Później Polska Ludowa rozpijała nas dalej na różne sposoby. Za wódkę można było dostać wszystko. Po 1989 roku dawni komuniści i liberałowie byli autorami afer alkoholowych, których nie rozliczono do dzisiaj. Statystyka mówi, że rocznie na jednego mieszkańca Polski przypadało 12 litrów spirytusu, a na klasycznego alkoholika 60 litrów [bo dzieci i niemowlęta nie piją]. Można sobie wyobrazić, co dzieje się w mózgu takiego człowieka. Niektórzy nie mają tej wyobraźni. Ale teoretycznie można „prześwietlić mózg promieniami rentgena” i cóż na tej kliszy się pojawi? A no pojawi się taki stwór przypominający ser szwajcarski, bo tyle jest tam dziur, szczelin i ubytków, które powstały w czasie długoletniego „tankowania”.
     Problem i niebezpieczeństwo tego nałogu tkwi nie tylko w stracie pieniędzy wydanych na alkohol. Nie to jest najgroźniejsze, że wydajemy pieniądze i ubożejemy, ale że z powodu trującego działania alkoholu na ważne ośrodki nerwowe tracimy zdolność prawidłowego myślenia. Stracone pieniądze możemy jeszcze odzyskać, lecz uszkodzonego układu nerwowego nigdy się nie uleczy. Człowiek zniszczony przez alkohol nie potrafi zrozumieć najważniejszych spraw, podejmuje niesłuszne decyzje i można nim skutecznie manipulować. Ludzie chętnie sięgają po alkohol w chwilach stresowych i w trudnościach życiowych. Wtedy chwilowo oddalają od siebie trudności, ale bez konstruktywnego rozwiązania.
     Pijak zamienia się w alkoholika. To tylko kwestia czasu. Pijak nie musi pić alkoholu, natomiast alkoholik już pić musi, bo w jego organizmie powstaje chorobliwa przemiana materii oparta na alkoholu. Taki człowiek staje się niewolnikiem nałogu, a niewolnik z niesprawnym mózgiem i zniszczoną wolną wolą nie zbuduje nowej, sprawiedliwej, rozwiniętej gospodarczo Ojczyzny. Choroba alkoholowa z biegiem czasu może się rozwijać i wtedy pije się coraz częściej, coraz więcej i coraz bardziej procentowe alkohole. Skutki tej choroby to: niemożność umiarkowanego picia i prawidłowego myślenia.
     Gdy pije człowiek dorosły, to wpada w chorobę alkoholową po kilku latach, a młody po kilku miesiącach. Jest to wielkie nieszczęście. Lekarze podkreślają, że leczenie młodocianych alkoholików jest bardzo trudne i rzadko skuteczne. Trzeba podkreślić, że alkohol wprowadzany do młodego organizmu powoduje zahamowanie wzrostu, osłabienie pamięci i trudności z logicznym myśleniem. Pojazd w rękach człowieka pijanego może być przyczyną wielkiego nieszczęścia. Niewłaściwie eksploatuje się samochód, kiedy jedzie się na „podwójnym gazie”. A przecież kierujący musi w krótkim czasie wykonać odpowiednie czynności, by nie było wypadku. Jednak, gdy młodzieniec wypije duże piwo, to czas reakcji się wydłuża. Dlatego zapamiętaj: „Jeżeli jedziesz nie pij - jeżeli pijesz nie jedź”.
     Alkohol jest strasznym tyranem dla człowieka. Rządzi nim całkowicie. Ofiara tego trunku musi spożywać wciąż nową dawkę, by mieć złudzenie zadowolenia. Alkohol dla wielu ludzi jest najwyższą wartością, za którą oddają wszystkie pieniądze i swoją godność, byle tylko zdobyć środek odurzający. Jest to bożek upadlający człowieka, odbierający swym czcicielom pieniądze, zdrowie, rozum, szczęście, a nawet życie. Łowi ludzi słabych i niedojrzałych. Mądry nigdy nie złoży mu pokłonu. Bożek alkoholowy ma swoje świątynie, swoich czcicieli i ceremonie. Wyznawców rzuca na kolana, czasem w błoto. Mają swoje pacierze ordynarnych słów i przekleństw, swoje śpiewy niszczące spokój innych ludzi. Swoich czcicieli demoniczny bożek zamienia na niewolników, umiejących perfidnie, bez zmrużenia oka kłamać. Z czasem dochodzi do trwałego uzależnienia się organizmu. Wtedy mamy do czynienia z chorobą alkoholową. Każdy chory musi się leczyć, alkoholik też! Trzeba leczyć, nigdy natomiast nie wolno chorego dobijać. Ale nie zapominajmy, że alkoholizm jest chorobą duszy i ciała. Człowiek, który ma słabość do alkoholu jest chory duchowo. Najbardziej skutecznym lekarstwem w tej chorobie jest modlitwa różańcowa i sakramenty święte. Pan Bóg zawsze pomaga człowiekowi w każdej słabości, natomiast ze swej strony człowiek powinien być gotowy do przyjęcia tej pomocy. Także najbliższa rodzina i ludzie, którzy mają kontakt z człowiekiem pijącym alkohol, powinni świadczyć mu pomoc. Wszyscy mają być lekarzami dla alkoholików. Jednak czasem zdarza się, że to najbliższe osoby [żona, dzieci] swoją postawą doprowadzają męża i ojca do coraz większego pijaństwa. Trzeba pomóc słabemu człowiekowi, a nie wyzywać, znęcać się i przeklinać. „Zło dobrem zwyciężaj” - słabość swojego męża można zwyciężyć jedynie miłością. Wpierw naucz się szanować, doceniać i kochać drugiego człowieka takim jakim jest, a dopiero potem możesz go zmienić, bo wtedy zastosujesz dobrą terapię.
     Zastanówmy się jeszcze, czy nadużywanie alkoholu nie niszczy godności ludzkiej? Przecież, gdy zobaczymy pijanego, to tracimy szacunek dla niego - co najwyżej może się w nas wzbudzić litość. Nikt nie chce być poniżany, a zapominamy o tym, że gdy się upijemy, to wtedy sami poniżamy się w sposób najbardziej niegodny. Czy godne jest to, gdy człowiek zatacza się, wygaduje wulgarne słowa, wymiotuje przy drzewie, przewraca się i leży w rowie? Takie życie i postępowanie całkowicie zabija godność ludzką. Dla człowieka pijanego, jego pijaństwo i zachowanie nie jest cnotą, a świadczy o tym pewne opowiadanie. Idzie turysta z góralem i rozmawiają o bardzo wzniosłych rzeczach. Turysta po chwili doszedł do wniosku, że najważniejszą cnotą jest pokora. Na to góral zaprzeczył i powiedział, że w żadnym wypadku nie zgadza się na takie stwierdzenie. I mówi do turysty: Chodź, pójdziemy trochę dalej to ja ci pokażę szczyt góralskiej pokory. Idą i w końcu zobaczyli jak koło knajpy jeden góral prawie nieprzytomny leży w rowie. Wtedy góral mówi: widzicie panocku, oto jest szczyt góralskiej pokory. No rzeczywiście, żeby się tak poniżać i wybrudzić w błocie po trzeźwemu, to trzeba mieć szczyt wszelkiej pokory. Jednak u pijanego, takie postępowanie nie wypływa z pokory, ale ze słabości.
     Komu zależy na rozpiciu, skłóceniu i zniszczeniu Polaków? Warto się nad tym zastanowić. Jan Paweł II wyrażał kilkakrotnie swoje życzenie, aby: Naród Polski zrzucił z siebie garb alkoholizmu. Jeśli to życzenie Ojca Świętego się spełni, to na pewno w XXI wieku będziemy wielkim narodem. Jeżeli się to nie stanie, to pozostaniemy na zawsze parobkami niepolskich fabrykantów i biznesmenów, bo wszystkie ożywcze soki wyciągnie „obca róża”. Na terenie Polski można robić interesy o jakich nam Polakom się nie śniło. My, Polacy komuś przeszkadzamy. Dlatego, żeby wyrzucić Naród Polski ze swojej Ojczyzny, trzeba młodzieży połamać kręgosłup moralny - i to czyni się tak bardzo skutecznie. Nikt jakoś nie zwraca na to uwagi. Mówi się, że tak być musi! Kto to powiedział, że tak być musi?
     Alkoholizm to szczelne sidła diabelskie, na ludzi o słabym charakterze osobowym. Ostatnim szańcem obrony przed całkowitą deprawacją pozostał Kościół Święty. Kościół z Bożą nauką moralności, daje szansę istnienia Narodowi Polskiemu. Słuchajmy Jezusa Chrystusa, Jego Ewangelii i trwajmy przy Kościele i przy Ojczyźnie, byśmy mogli przetrwać ten trudny okres w naszych dziejach.
     Recepta trzeźwościowa według doktora W . Eichstellera:
60 g - krwawnika, 20 g - dziurawca, 20 g - mięty pieprzowej.
     Zioła dokładnie wymieszać. Dwa razy dziennie sporządzać napar z jednej pełnej łyżeczki tych ziół na jedną szklankę wrzącej wody. Przez 15 minut gotować ten napar na małym ogniu. Trzeba przecedzić i wypić. Pijemy rano i wieczorem przez okres 6-14 tygodni, w zależności od stopnia zaawansowania choroby alkoholowej. Po takiej kuracji wytworzy się wstręt do picia alkoholu na długi okres czasu.