Wiara - kompletne oszustwo?

     Jak wiecie, od wielu lat mieszkam w Rzymie. Jednakże Włosi zaskakują mnie wciąż na nowo. Ostatnio tuż przed opuszczeniem pewnej trattorii zostałem zagadnięty przez jej właściciela, co sądzę o niemieckim papieżu. Zaczęliśmy rozmawiać. Zauważyłem, że ten człowiek wiele rozmyślał o Ojcu Świętym, i wypowiadał otwarcie to, co uważał: Benedykt XVI kocha ludzi. To było dla niego u każdego papieża najważniejsze. I dlatego miał o nim jak najlepsze mniemanie, podobnie jak wielu Rzymian, nieczytających zapewne encyklik papieskich, ale żywo dyskutujących w pizzeriach na temat przemówień papieskich.
     Wciąż zadziwia mnie, jak swobodnie Włosi wypowiadają się na temat religii i Kościoła. Nie są z pewnością święci. Nie można ocenić ich pobożności na podstawie wizyt w kościele, a o sprawach wiary myślą często swobodniej, niż miałby do tego prawo sam papież. Jednakże w swoich sercach są najczęściej głęboko wierzącymi ludźmi. Wierzą w miłosiernego Boga, któremu mogą całkowicie zaufać w przełomowych momentach swojego życia – podczas chrztu, wesela i pogrzebu. Ich stosunek do własnych proboszczów jest z reguły bardzo serdeczny.
     Gdy chodzi o nasz kraj, to zawsze mam wrażenie, że natychmiast pojawia się sceptycyzm i rozdrażnienie, gdy tylko dochodzi do rozmów o wierze chrześcijańskiej i Kościele. Papież? Nie spełnia oczekiwań, budzi najgorsze obawy. Wiara? To wszystko oszustwo. Kościół? Więzienie dusz, służące jedynie do tego, aby zatruwać radość życia. Panuje tutaj istna żądza udowadniania błędów, tropienia zaniedbań i demaskowania fałszywej pobożności. Zupełnie zapomina się o decydującej sprawie: chrześcijańskim przesłaniu. Radosnym przesłaniu od Boga, który zwrócił się ku ludziom, i chce ich zbawić swoim miłosierdziem.
     Być może dlatego Włosi są szczęśliwsi ze swoją wiarą, gdyż mają w nadmiarze tak wiele radosnych stron życia. Włosi chcą świętować, cieszyć się słońcem, a także dobrym jedzeniem. A jednocześnie afirmują ludzkie wartości wiary i czują się jak u Boga w domu. Często życzę sobie, abyśmy, jako Niemcy, byli w stanie przywieźć ze sobą z podróży do Włoch trochę tego naturalnego chrześcijańskiego nastawienia.
Czytelnia: