Czy tegoroczne wakacje będą tak udane jak poprzednie?

Wspomnienia jednego z uczestników wakacyjnego spotkania z Bogiem w Ludźmierzu w lipcu 2001
     Do Ludźmierza przyjechałem 16 lipca, wieczorem. Był piekny dzień. Wokół sanktuarium kręciły się matki z dziećmi, gromady ludzi, starcy z wolna podążający, by pomodlić się u Gaździny Podhala. W dali było widać jak na dłoni majestat Tatr.
     Ponad 14 osób znalazło swoje miejsce na rekolekcjach powołaniowych, aby w tak wyjątkowym miejscu, prowadzeni przez Pana Boga, uporządkowali swoje życie i oczyścili pragnienia. Niewątpliwie największym doświadczeniem tych rekolekcji była codzienna Eucharystia- uczta jedności i miłości.
     Młodzi ludzie podczas tego spotkania w modlitwie Kościoła odnaleźli siebie. Jest nadzieja, że po powrocie do rodzinnych stron wszyscy uczestnicy będą łączyć się w tej modlitwie z całym Ludem Bożym.
     Codziennie budowaliśmy wspólnotę przez spotkania w grupach, poprzedzone konferencjami wprowadzającymi w temat danego dnia. Warunkiem dobrego przeżycia tego czasu była szczerość i zaufanie. Uczestnicy spełniali ten wymóg i otworzyli się na siebie, dzieląc się swoim doświadczeniem. W ten sposób wytworzyła się silna więź międzyosobowa, która powinna przetrwać także po wakacjach. Na pewno to spotkanie było czasem zdobywania przyjaciół, na których zawsze można liczyć. Podczas tych rekolekcji uświadomiłem sobie, że Bóg jest moim celem a miłość ostatecznym powołaniem. Bez miłości jesteśmy niczym (por. 1 Kor 13, 1-13). Jestem zdumiony odkrywając Ewangelię jako wezwanie do nieustannej radości i miłości. Przede wszystkim wiem, że nie jestem sam. Ktoś idzie za mną. Moją nadzieją jest nadzieja Kościoła. Wierzę, że nikt nie jest zapomniany przez Boga i nikt nie może być dla nas nieważny.
     Dopełnieniem tych rekolekcji była wspólna wyprawa na Turbacz. Wydarzenie to winniśmy przyjąć jako dar Ducha Świętego, który ożywia i odmładza wspólnotę Chrystusowego Kościoła. Rekolekcje w Ludźmierzu były dla nas wielkim programem dojrzewania z Chrystusem i w Chrystusie. Jest nadzieja, że młodzież po tych rekolekcjach mocniej zaangażuje się w życie Kościoła. Niektórzy odkryli swoje miejsce we wspólnocie, rodzinie, parafii. Wielu odkrywa swoje charyzmaty, które moga być skarbem dla tych, do których Pan ich posyła. Jednośc nie musi być marzeniem - doświadczyłem tego. Każdy dzień przyniósł wiele niezapomnianych wrażeń.
     Nastąpił czas pożegnania. Był to miły moment. Wszyscy dziękowali sobie za wytworzoną atmosferę. Mam nadzieję, czego życzę wszystkim uczestnikom rekolekcji, że taką rodzinną atmosferę będą wytwarzali wszedzie tam, gdzie będą przebywać, zwłaszcza wśród zagubionych, z dala od Chrystusa. Bogu niech będą dzięki za ten wspaniały czas refleksji nad moim życiem. Potrzebą serca jest również dziękczynienie tym, którzy za nas się modlili. Teraz rozpoczął się czas weryfikacji i postanowień, wydawania owoców. Czy nauczyliśmy się miłości do Boga i Kościoła?- czas pokaże.
Krzysiek, 24 lata
Czytelnia: