Dla Jezusa-Hostii żyj...

Jezus Chrystus chce, aby życie Wasze było powołaniem, aby miało właściwy sobie sens i godność. Większość z Was powołuje do małżeństwa i życia rodzinnego; niektórym zaś daje łaskę powołania kapłańskiego lub zakonnego...
Jan Paweł II
Pan Jezus w hostii powinien być w moim centrum...
Matka Kolumba Białecka OP

     Moi kochani w Chrystusie Jezusie!
     Tak przyszło mi do głowy, że może podzielę się z Wami moim szczęściem :) Moi drodzy, tak to jest, że Pan Bóg przemawia do nas na różne sposoby, dociera także przez konkretnych ludzi i daje znaki, które tylko dany człowiek potrafi właściwie do siebie przyjąć. Kiedy byłam w trzeciej klasie gimnazjum gdzieś na dnie serca zrodziło się pytanie: "A może mnie też wzywa Pan?!" Wtedy to jakoś zaczęłam szczególnie zwracać uwagę na siostry zakonne, które napotykałam na ulicy itp. Najpierw było mi trudno dopuścić do siebie taką myśl. Zaraz nasuwało się następne pytanie: "Dlaczego ja, przecież jest tyle mądrych i wspaniałych dziewczyn?" Ale Pan Jezus nie dawał i nie daje za wygraną, delikatnie ale za to z jakąś wielką mocą i siłą zapraszał i zaprasza do takiego życia. Sióstr dominikanek wcześniej nie znałam, miałam niedaleko sąsiadkę dominikankę i to dzięki jej mamie dostałam adres na Kasztanową. Bardzo chciałam poznać jakieś siostry, a że nadarzyła się okazja więc napisałam i od tamtej chwili zaczęła się moja droga dominikańską duchowością. Pojechałam na dni skupienia i "zakochałam się"!:)
     Chrzest bojowy jak ja to nazywam, czyli pierwszy kontakt z siostrami już przeżyłam właśnie tam, na dniach skupienia. Może nie było to nic nadzwyczajnego, ale rozwiały się moje obawy - czy da się tam wytrzymać, czy z siostrami można chociażby porozmawiać. Potem było czuwanie sylwestrowe, rekolekcje indywidualne i grupowe... Moje powołanie kwitło, rozkwitało się jak kwiat, który dopiero zapuścił korzenie, teraz z czasem te korzenie się rozrastają i są coraz bardziej mocniejsze. Wiem, że decyzję trzeba podjąć samemu. Myślę, a wręcz jestem pewna, że potem to już On wszystko poprowadzi, pomoże. Ważne by to była decyzja wolna i świadoma. A takie poważne decyzje najlepiej podejmować wobec Boga - na modlitwie. I prosić Go o światło, o żywą wiarę i miłość, a także o umiejętność zaufania, zawierzenia - bo przecież idąc za Nim (czy ślubując małżonkowi) nie znamy przyszłości, ale Jemu to oddajemy, bo On jest Panem życia! Cieszę się ogromnie, że Pan Jezus rozpalił we mnie tą iskrę powołania zakonnego i teraz to już ode mnie zależy czy z tej iskry wybuchnie pożar, który będę mogła ugasić tylko w Chrystusie...
     Czasem moi znajomi się pytają dlaczego się tak jakoś izoluję, jestem jakaś wyciszona itp, myślę, że właśnie moja dusza dojrzewa, dojrzewa w powołaniu, ten czas, który jest mi teraz dany, daje mi bardzo wiele. Jest taka cząstka w mojej duszy, która nie jest w pełni zadowolona z tego co ma, mam już wszystko, jestem szczęśliwa, ale do zapieczętowania tego szczęścia jest mi potrzebny Chrystus i Matka Boża. Teraz rozumiem, dlaczego przez całe życie mi tego "czegoś" brakowało. Myślę, że moją i Jezusa drogą jest oddać Mu się w pełni, spalać się w Jego miłości! Muszę jeszcze swoje serce i duszę uwrażliwić na słuchanie Boga, bo w sumie On nie mówi tylko przez ludzi, ale przez sytuacje itp. A najszczególniej mówi przez Pismo Święte. Ostatnio rozważałam sobie "warunki naśladowania Jezusa" (Mk 8,34-38). Ten fragment pozwolił mi zrozumieć jak wielką rzeczą jest dar powołania. Bóg codziennie do nas mówi: "Jeśli chcesz", zostawia nam wolną wolę, ufa nam. Jeśli jesteśmy blisko Boga to wybieramy dobro, które świadczy o naszej miłości. Jeśli Bóg jest na pierwszym miejscu, to wszystko jest na właściwym miejscu. Te słowa świadczą o tym, że wszystko co robimy dla Boga i z Bogiem, dla Jezusa i z Jezusem jest błogosławione czyli dobre.
     Pragnę aby ten właśnie czas który jest mi teraz dany był zbliżeniem się do Jezusa i Mateńki Najświętszej, abym mogła u Ich stóp odnaleźć prawdziwy pokój, radość i miłość. Niech w te szczególne dni płynie z mojego serca pieśń uwielbienia Jezusa za Jego nieskończoną Miłość.
     Kończąc życzę Wam wielu łask Bożych, pokoju i błogosławieństwa Bożego. Kochani, wzrastajcie w wierze i miłości do Niego i Matki Bożej. Ogarniam Was wszystkich modlitwą i sercem, będę się za Was modlić, o światło, oto byście potrafili zawierzyć, zaufać Bogu i powierzyć Mu swoje życie...

Z darem modlitwy i prosząca o nią
+...AMANDA...
Czytelnia: