Podjęte przez was trudy przyniosą wielkie owce

W uroczystość św. Stanisława Biskupa i Męczennika Jan Paweł II odprawił dla Polaków Mszę św. Do zgromadzonych w watykańskiej Sali Błogosławieństwa pielgrzymów, a pośrednio do wszystkich rodaków, wygłosił homilię.
     „Patron ładu moralnego”. Zmarły Prymas Tysiąclecia zwykł mawiać: „Św. Wojciech patron ładu hierarchicznego, św. Stanisław patron ładu moralnego”. Obaj zjednoczeni z Jasnogórską Królową Polski, prowadzą ojczyznę i naród przez tysiąclecie. Istotnie, cała tradycja św. Stanisława; biskupa krakowskiego i męczennika, potwierdza te słowa. Był patronem ładu moralnego i o tym świadczyły od wieków procesje, które w związku z jego świętem 8 maja wyruszały z katedry wawelskiej na Skałkę, gdzie wedle tradycji Stanisław poniósł śmierć męczeńską z rąk króla Bolesława Śmiałego.
     Te procesje miały charakter pokutny, to znaczy były wezwaniem do nawrócenia, przypominały z roku na rok całemu narodowi, a przede wszystkim temu, który władał w narodzie, przypominały, że życie całego narodu, społeczeństwa, państwa musi się opierać na porządku moralnym. Temu porządkowi poddani są wszyscy: zarówno władza, jak i naród, jak społeczeństwo, jak wszystkie jego stany. Taka jest tradycja uroczystości św. Stanisława, tradycja jego świętości w dziejach naszej ojczyzny. Jego męczeńska śmierć miała służyć zabezpieczeniu ładu moralnego, nie tylko w tamtym odległym momencie historycznym w 1079 roku, w XI wieku, ale w ciągu całych dziejów. Z tym depozytem świętości, z tym szczególnym charyzmatem historycznym, wszedł w dzieje ludu Bożego na ziemi polskiej. Tak było przez wiele stuleci, dokąd rządzili Polską królowie. Królowie ci nie wahali się nigdy postępować w procesji pokutnej z Wawelu na Skałkę; ażeby potwierdzić pierwszeństwo ładu moralnego w życiu narodu. A kiedy zabrakło królów, został św. Stanisław i została ta tradycja i ta świadomość, że siłą społeczeństwa jest ład moralny. Ta świadomość zaczęła na nowo szukać dróg po rozbiorach. W społeczeństwie rozbitym, skazanym właściwie na śmierć, którą to śmierć zadekretowali już możni tego świata, ci, którzy odebrali nam niepodległość przy końcu XVIII wieku. Naród dalej szedł za św. Stanisławem i dalej nawracał do tej wielkiej misji, która związana była z jego męczeńską śmiercią, z jego świętością, z jego postacią, w dziejach narodu, w dziejach ojczyzny.
Tylko ład moralny może doprowadzić do odbudowy tego, co przez nieład moralny w wielkim wymiarze społecznym zostało zniweczone. Dalszy bieg dziejów potwierdził słuszność tego przewidywania i od 1918 roku procesje pokutne, przypominające o konieczności nawracania się szły już z Wawelu na Skałkę w niepodległej Polsce.
     W okresie tysiąclecia Chrztu, w okresie 900 rocznicy śmierci męczeńskiej Stanisława Szczepanowskiego, te sprawy odżyły z nową siłą i nabrały, znaczenia: nowego, w nowych trudnych warunkach, po zakończeniu drugiej wojny światowej, w ciągu ostatniego 40-lecia.
     Na początku tego 40-lecia, w roku 1953 wiemy jaką wymowę miał ten rok w naszym okresie powojennym papież Pius XII napisał list do Episkopatu Polski na 700 rocznicę kanonizacji św. Stanisława. Kanonizacja miała miejsce w 1253 roku w Asyżu. W roku 1953 mijało 700 lat i papież wówczas napisał do biskupów polskich takie słowa (czytam niektóre fragmenty, ponieważ jest to tekst, który znajduje się w obecnym brewiarzu kapłańskim): „Wiele przesławnych czynów opromienia swoim blaskiem dzieje Polski, a jednak w pamięci pokoleń na zawsze pozostanie imię św. Stanisława, sławnego orędownika waszej ojczyzny. Jest on chlubą i ozdobą Kościoła w Polsce, bo chwałą męczeństwa uświęcił początki chrześcijaństwa w waszym kraju. Potrzeba wam było takiego pasterza, oddającego swe życie za owce, w obronie wiary i obyczajów chrześcijańskich, by jego krew użyźniła zasiane wśród was ziarno Ewangelii”.
     Słyszymy w tych słowach papieża jak gdyby echo tej pieśni-hymnu, którą od pokoleń śpiewa się w Polsce w języku łacińskim ku czci świętego Stanisława: Gaude, Mater Polonia, prole fecunda nobili. Ta pieśń, która do pewnego stopnia była także i hymnem narodowym, wysławia Stanisława, jako szczególnego syna Polski, syna narodu, w którym tajemnica paschalna Jezusa Chrystusa wyraziła się ze szczególną mocą. Tajemnica ta to tajemnica ziarna, które upadłszy w ziemię i obumarłszy w ziemi, właśnie dlatego, że obumarło, przynosi owoc. Przynosi owoc stokrotny. Jeżeli nie obumrze, nie przyniesie owocu. Stanisław w swoim czasie stanął przed tą paschalną alternatywą i tak jak Chrystus w dniu Wielkiego Czwartku i Wielkiego Piątku, tak i on w swoim czasie obumarł jak Chrystus. Obumarł i na podobieństwo ziarna, które obumarłszy przynosi owoc, przyniósł owoc w tysiącletnich dziejach narodu.
     Na to właśnie powołuje się papież w tym liście z 1253 roku. W dalszym ciągu tak pisze Pius XII: „Pamiętajcie o tym, że wzywa was do swoich szeregów Bóg żywy: grzech i śmierć są wydane na zagładę, a zatknięte zostaną zwycięskie sztandary prawdy i miłości. Dlatego zwracamy się do każdego z was słowami św. Ignacego Antiocheńskiego, wypowiedzianymi do Polikarpa: «Bądź odporny jak uderzone kowadło». Bądź odporny jak uderzone kowadło! I kończy: «albowiem podjęte przez was ogromne trudy przyniosą wielkie owoce»”.
     Słowa te napisał papież do biskupów polskich i do narodu polskiego w roku 1953. „Podjęte przez was ogromne trudy przyniosą wielkie owoce”. Możemy dzisiaj na te słowa patrzeć jak na wypowiedź proroczą. Następca św. Piotra uświadamia swoich braci w biskupstwie na ziemi polskiej o tych wielkich trudach, które ich czekają, które wraz z nimi czekają cały naród, ażeby przezwyciężyć sytuację, która wtedy już wyraźnie zarysowała się jako wielkie zagrożenie, zagrożenie przede wszystkim moralne, bytu narodowego. Te słowa z 1953 roku są dla nas ważne w roku bieżącym na nowo. Jednak sprawdziło się powiedzenie św. Ignacego Antiocheńskiego do Polikarpa: „Bądź odporny jak uderzone kowadło”. W znacznej mierze naród nasz pokazał tę nieodzowną odporność wobec tego, co było złem i zagrożeniem jego ładu moralnego. Jeżeli pod tym względem mamy sobie również i na etapie ostatnich 45 lat wiele do wyrzucenia, toteż słusznie w dalszym ciągu chodzą procesje z Wawelu na Skałkę jako pokutne, jako wzywające nieustannie do nawrócenia, i to orędzie nawrócenia słusznie musi przeorywać życie, sumienia wszystkich Polaków. „Jednakże podjęte przez was trudy przyniosą owoce”. Czy nie moment ku temu, ażeby na to spojrzeć inaczej, że jednak te siły, które są w nas, które są w naszym narodzie, to całe dziedzictwo ładu moralnego, związane z męczeństwem św. Stanisława, że jednak wszystko to jest większe, aniżeli cały system przeciwko temu wymierzony?
     Trzeba nam dzisiaj, w uroczystość św. Stanisława sprawy te głęboko rozważyć. Trzeba przyjąć wezwanie papieskie z 1953 roku na nowo. Trzeba uwierzyć raz jeszcze w te ogromne trudy, które przynoszą owoce i raz jeszcze podjąć ten trud z przeświadczeniem, że wyda owoc. Wyda owoc dlatego, ponieważ ziarno, które upadłszy w ziemię obumrze, tak jak obumarł Stanisław, jak przede wszystkim obumarł Chrystus ziarno odkupienia całej ludzkości to ziarno przynosi owoc.
Niech to spotkanie i rozważanie dzisiejsze w dniu św. Stanisława, biskupa i męczennika, pozwoli nam popatrzeć odnowionymi oczyma wiary na naszą współczesność, na dzień dzisiejszy, na okres najbliższy. Wielkim zadaniem Polski, naszego narodu, jest przetworzenie tego systemu, który okazał się systemem złym, przetworzenie go w duchu praw człowieka, w duchu praw narodu, w duchu zasad moralnego ładu w życiu osobistym, rodzinnym, a nade wszystko społecznym. I tutaj staje przed nami patron ładu moralnego, który idzie z narodem od 900 przeszło lat prawie przez całe tysiąclecie i do tego nas wzywa.
     Módlmy się gorąco w czasie tej Najświętszej Ofiary, ażebyśmy nie poddali się słabościom, raz jeszcze okazali moc ducha i raz jeszcze podjęli trudy, które przyniosą owoce.
8 maja 1989
Jan Paweł II: