Definicje Chrystologiczne soborów a wiara współczesnego Kościoła

     Podczas poprzednich katechez, przedstawiając chrystologiczne nauczanie Soborów ekumenicznych i Ojców, mogliśmy zdać sobie sprawę z wielkiego wysiłku ludzkiego umysłu, jaki został podjęty dla przeniknięcia tajemnicy Człowieka – Boga i odczytania w niej prawdy o Jego naturze ludzkiej i Boskiej, o dwoistości i jedności natur w osobie Słowa, o przymiotach i zdolnościach natury ludzkiej doskonale współbrzmiących i podporządkowanych Boskiemu Ja. Sobory przełożyły owoce swej pogłębionej lektury na język pojęć i terminów zaczerpniętych z języka potocznego, który spontanicznie wyraża zwykły sposób poznania i rozumowania, wcześniejszy aniżeli pojęciowy język jakiejkolwiek szkoły filozoficznej czy teologicznej. Nie brak w dziełach Ojców dociekań, rozważań i starań o udoskonalenie formy wyrazu, tak jak nie brak ich w późniejszych wiekach historii Kościoła, kiedy to stosowane w chrystologii pojęcia i terminy — zwłaszcza termin „osoba” zostały pogłębione i uściślone także z wielką korzyścią dla ogólnego rozwoju myśli ludzkiej. Jednak znaczenie tych pojęć w zastosowaniu do prawdy objawionej nie było związane z poszczególnymi autorami lub szkołami, ani przez nich uwarunkowane. Jest to znaczenie stosowane w normalnym języku ludzi wszelkich czasów, wykształconych i niewykształconych, o czym można się przekonać na podstawie analizy formułowanych w tym języku definicji.
     Łatwo zrozumieć, że w czasach nam bliższych, wobec dążeń do wyrażenia prawdy objawionej w języku, który odpowiadałby nowym pojęciom filozoficznym czy naukowym, niektórym ludziom sprawia trudność przyjęcie i stosowanie dawnej terminologii, a zwłaszcza rozróżnienia pomiędzy naturą i osobą, odgrywającego podstawową rolę w tradycji chrystologicznej i w teologii trynitarnej. Szczególnie jeżeli szuka się inspiracji w poglądach różnych nowoczesnych szkół, które kładą nacisk na filozofię języka i hermeneutykę, i opierają na założeniach relatywizmu, subiektywizmu, egzystencjalizmu, strukturalizmu itp., dochodzi się do lekceważenia czy wręcz odrzucenia dawnych pojęć i terminów jako przesiąkniętych duchem scholastycznym, formalizmem, statycznych, ahistorycznych itp., a więc dziś niezdatnych do wyrażania i przekazywania tajemnicy żywego Chrystusa.
     Co jednak nastąpiło potem? Przede wszystkim niektórzy popadli w nowe formy scholastycyzmu, wprowadzając pojęcia i terminologie związane z nowymi prądami myśli filozoficznej i naukowej, nie dbając o to, jakie jest ich prawdziwe odniesienie do języka potocznego i — można powiedzieć — do powszechnego rozumienia, które także dzisiaj jest niezbędne do wzajemnego porozumiewania się w sferze myśli i w życiu. Po drugie, nastąpiło łatwe zresztą do przewidzenia przejście od otwartego kryzysu w zakresie języka do relatywizacji dogmatu nicejskiego i chalcedońskiego, który został uznany za zwykłą próbę lektury historycznej, przedawnioną, przestarzałą i nie spełniającą wymogów współczesnej umysłowości. To przejście było i jest bardzo ryzykowne i może prowadzić do rozwiązań z trudem dających się pogodzić z danymi Objawienia.
     Tak więc w tym nowym języku mówi się o istnieniu w Jezusie Chrystusie „osoby ludzkiej”, opierając się na fenomenologicznej koncepcji osobowości, na którą składa się ogół przejawów świadomości i wolności, bez dostatecznego uwzględnienia ontologicznego podmiotu, który znajduje się u jej podstaw. Albo też sprowadza się Boską osobowość Jezusa do samoświadomości „Boskości”, przy czym przez Wcielenie niekoniecznie rozumie się przyjęcie ludzkiej natury przez Boskie, transcendentne i istniejące od wieków Ja. Te poglądy, które mają swój oddźwięk także w sposobie rozumienia dogmatu maryjnego, a w szczególności Boskiego macierzyństwa Maryi, ściśle związanego w nauce Soborów z dogmatem chrystologicznym, prawie zawsze zawierają w sobie zaprzeczenie rozróżnienia między naturą i osobą, które to rozróżnienie Sobory przejęły z języka potocznego i przepracowały teologicznie, czyniąc zeń klucz do interpretacji tajemnicy Chrystusa.
     To wszystko, o czym oczywiście zaledwie tu wspomnieliśmy, pozwala nam zrozumieć, jak delikatną sprawą jest wprowadzanie nowego języka zarówno do teologii, jak i do katechezy, zwłaszcza wtedy, gdy wychodząc od odrzucenia dawnych pojęć (na przykład tych, które określa się jako „hellenistyczne”), ulega się nowym kategoriom czy terminom do tego stopnia, że w ich imię manipuluje się samą istotą prawdy objawionej.
     Nie znaczy to, że nie można i nie należy kontynuować dociekań nad tajemnicą Słowa Wcielonego i „szukać coraz to bardziej odpowiedniego sposobu podawania doktryny chrześcijańskiej”, zgodnie z zasadami i z duchem Soboru Watykańskiego II, który w ślad za Janem XXIII mówi, że „czym innym jest sam depozyt wiary, czyli jej prawdy, a czym innym sposób ich wyrażania przy zachowaniu jednak tego samego sensu i znaczenia”.
     Do umysłowości współczesnego człowieka, uformowanej według kryteriów i metod poznania naukowego, należy dotrzeć uwzględniając jej skłonność do zgłębiania różnych dziedzin wiedzy, ale także jej najgłębsze dążenie do tego, co jest „poza”, co jakościowo przewyższa wszystkie granice doświadczenia i kalkulacji, jak również jej często dającą o sobie znać potrzebę takiej mądrości, która bardziej zaspokaja i dostarcza motywów działania niż nauka. Wówczas się okazuje, że współczesna umysłowość wcale nie jest głucha na naukę o „najwyższych racjach” życia i o ich ostatecznym odniesieniu do Boga. Stąd możliwość mówienia w sposób uzasadniony i lojalny o Chrystusie w Ewangelii i o Chrystusie historycznym, ze świadomością tajemnicy, a więc językiem pełnym zająknięć, ale jednocześnie posługującym się jasnymi pojęciami wypracowanymi z pomocą Ducha Świętego przez Sobory i Ojców, i przekazywanymi nam przez Kościół.
     Temu objawionemu i przekazanemu „depozytowi” musi pozostać wierna katecheza chrystologiczna, która studiując i przedstawiając postać, słowo i dzieło Chrystusa w Ewangelii, doskonale potrafi ukazać, właśnie w tej treści prawdy i życia, potwierdzenie przedwiecznego istnienia Słowa, tajemnicę Jego kenosis (por. Flp 2,7), Jego przeznaczenie i wywyższenie, które stanowi prawdziwy cel całej ekonomii zbawienia i które jednoczy — z Chrystusem i w Chrystusie, Człowieku – Bogu — całą ludzkość, a poniekąd całe stworzenie.
     Ta katecheza musi ukazywać całą prawdę o Chrystusie jako Synu i słowie Bożym, drugiej Osobie Trójcy Świętej (to kolejny podstawowy dogmat chrześcijański), która wciela się dla naszego zbawienia, urzeczywistniając w ten sposób najwyższe, jakie można pomyśleć i jakie jest możliwe, zjednoczenie pomiędzy stworzeniem i Stwórcą, w istocie ludzkiej i w całym świecie. Nie może ona także pomijać prawdy o Chrystusie, który w swojej rzeczywistości ontologicznej posiada ludzką naturę należącą do Osoby Boskiej, ale posiada też wewnętrzną świadomość własnej Boskości, jedności pomiędzy swoim człowieczeństwem i swoim Bóstwem, oraz zbawczej misji, która została Mu powierzona jako człowiekowi. I tak wyłania się prawda o tym, że w Jezusie z Nazaretu, w jego doświadczeniu i wiedzy wewnętrznej dokonuje się najwyższa realizacja „osobowości”, także w jej wartości sensus sui, czyli samoświadomości jako fundamentu i witalnego ośrodka całej działalności wewnętrznej i zewnętrznej, dokonującej się jednak w sferze nieskończenie wyższej — w Boskiej Osobie Syna.
     Wyłania się również prawda o Chrystusie, konkretnej postaci i wydarzeniu historycznym (factum ex muliere, natum sub lege: Ga 4,4), które zawiera w sobie uniwersalną wartość człowieczeństwa pomyślanego i stworzonego w „przedwiecznym planie” Boga. Prawda o Chrystusie jako pełnej realizacji przedwiecznego planu, wyrażonego w „przymierzu” i w „królestwie” — Boga i człowieka — które znamy z proroctwa i z dziejów biblijnych. Prawda o Chrystusie, przedwiecznym Logosie, świetle i racji wszystkich rzeczy (por. J 1,4.9 n.), który przyjmuje ciało i staje się obecny pośród ludzi, pośród rzeczy, w samym sercu dziejów, aby się stać — wedle planu Boga Ojca — ontologiczną Głową wszechświata, Odkupicielem i Zbawcą wszystkich ludzi, Odnowicielem, który jednoczy wszystko to, co w niebiosach i to, co na ziemi (por. Ef 1,10).
     Pozostając z dala od wszelkich pokus materialistycznego czy panlogicznego monizmu, nowa refleksja nad tajemnicą Boga, który przyjmuje człowieczeństwo, aby nadać mu jego pełny sens, zbawić je i przyjąć do ostatecznej komunii swojej chwały, nie traci nic ze swego uroku i pozwala dotrzeć do głębi swej prawdy i piękna także wtedy, gdy — rozwijana i prowadzona w obrębie chrystologii Soborów i Kościoła — używa nowych sformułowań teologicznych, filozoficznych i artystycznych, dzięki którym dusza ludzka może przybliżać się coraz bardziej do niewyczerpanych treści Bożego Objawienia.
Jan Paweł II
13.4.1988
Jan Paweł II: