Grzech: złamanie przymierza z Bogiem

     W dalszych rozważaniach niniejszego cyklu katechez mamy stale przed oczyma prawdę o grzechu pierworodnym, a równocześnie staramy się spojrzeć na rzeczywistość grzechu w ogólnym wymiarze dziejów człowieka. Doświadczenie tych dziejów potwierdza ze swej strony to, co wyraża się w Objawieniu: w dziejach człowieka grzech jest stale obecny, stale aktualny. Od strony ludzkiego poznania jest on ujmowany jako zło moralne, którym w sposób najbardziej istotowy i współmierny zajmuje się etyka (filozofia moralna). Równocześnie na swój sposób zajmują się nim także inne nauki antropologiczne o charakterze bardziej opisowym, jak psychologia czy socjologia. Jedno jest pewne: zło moralne (podobnie jak dobro) należy do doświadczenia ludzkiego i stąd mają do niego przystęp wszystkie te dziedziny poznania, które odwołują się do tego doświadczenia.
     Równocześnie jednak należy stwierdzić, że samej istoty grzechu (zła moralnego jako grzechu) nie jesteśmy zdolni w pełni ująć ani wyrazić poza Objawieniem. Tylko na gruncie odnowionego stosunku do Boga przez wiarę staje się w pełni zrozumiała sama rzeczywistość grzechu. W kontekście tego stosunku staramy się owo zrozumienie rozwinąć i pogłębić.
     Jeśli chodzi o Objawienie, a przede wszystkim Pismo Święte, to zawartą w nim prawdę o grzechu należy stale ujmować, sięgając do samego „początku”. Każdy poniekąd grzech „aktualny”, należący do życia człowieka, staje się w pełni zrozumiały w odniesieniu do tego „początku”, do grzechu pierwszego człowieka. Chodzi tutaj nie tylko o to, co Sobór Trydencki nazywa „zarzewiem grzechu” (fomes peccati), a co — będąc następstwem grzechu pierworodnego — jest w człowieku podłożem i źródłem grzechów osobistych. Chodzi również o ów „pierwszy grzech”, o ile pozostaje on w pewnej mierze „modelem” każdego grzechu, jaki w ciągu dziejów popełnia człowiek jako swój grzech osobisty. „Pierwszy grzech” sam w sobie był też grzechem osobistym, przeto poszczególne elementy jego „struktury” znajdują pewne odzwierciedlenie w każdym innym grzechu człowieka.
     „Człowiek, stworzony przez Boga w stanie sprawiedliwości, za poduszczeniem Złego […] nadużył swojej wolności, przeciwstawiając się Bogu i pragnąc osiągnąć cel swój poza Nim”. W tych słowach Vaticanum II mówi o grzechu pierwszych rodziców popełnionym w stanie pierwotnej sprawiedliwości. W każdym też grzechu, jaki popełnia konkretny człowiek w ciągu dziejów — w stanie dziedzicznej grzeszności — te same istotne elementy dochodzą do głosu. W każdym grzechu, który jest osobistym aktem człowieka, zawiera się ściśle określone „nadużycie wolności” — można też powiedzieć: złe użycie wolności, wolnej woli. Człowiek jako istota stworzona nadużywa wolności swej woli, gdy używa jej wbrew woli swojego Stwórcy, gdy w swym postępowaniu „przeciwstawia się Bogu”, gdy usiłuje „osiągnąć cel swój poza Bogiem”.
     W każdym grzechu człowieka powtarzają się te istotne elementy, które od początku stanowią zło moralne grzechu w świetle objawionej prawdy o Bogu i o człowieku. Występują one w innym stopniu nasilenia niż to miało miejsce w pierwszym grzechu, który został spełniony w stanie pierwotnej sprawiedliwości. Grzechy osobiste, spełniane po grzechu pierworodnym, są uwarunkowane stanem dziedzicznej grzeszności („zarzewie grzechu”), już poniekąd w samym punkcie wyjściowym. Jednakże dziedziczna grzeszność nie znosi wolności woli ludzkiej — i dlatego w każdym grzechu aktualnym (osobistym) zawiera się prawdziwe jej nadużycie wbrew woli Boga. Stopień tego nadużycia, jak wiadomo, może być różny — stąd też należy wnosić o różnym stopniu winy grzeszącego. W tym znaczeniu należy przykładać do grzechów aktualnych różną miarę, osądzając stopień zła w nich zawarty. Stąd też pochodzi różnica pomiędzy grzechem ciężkim a powszednim. Jeżeli grzech ciężki jest równocześnie „śmiertelnym”, to dlatego, że powoduje aktualną utratę łaski uświęcającej.
     Święty Paweł, mówiąc o grzechu Adama, określa ten grzech jako „nieposłuszeństwo” (por. Rz 5,19) i to odnosi się per analogiam również do każdego grzechu aktualnego, jaki popełnia człowiek. Człowiek grzeszy, przekraczając przykazanie Boże, jest więc „nieposłuszny” Bogu jako Najwyższemu Prawodawcy. Owo nieposłuszeństwo jest w świetle Objawienia równocześnie złamaniem Przymierza z Bogiem. Bóg, którego znamy z Objawienia, jest wszakże Bogiem Przymierza, i właśnie jako Bóg Przymierza jest Prawodawcą. Włącza bowiem swoje Prawo w treść Przymierza z człowiekiem, czyni je podstawowym jego warunkiem.
     Tak było już z owym pierwotnym Przymierzem, o którym czytamy w Księdze Rodzaju (Rdz 2-3), które zostało złamane „na początku”. Szczególnie wyraziste jest to w stosunku Boga do Izraela za czasów Mojżesza. Przymierze zawarte z Ludem wybranym pod górą Synaj (por. Wj 24,3-8) zawiera w sobie jako treść konstytutywną Przykazania: Dekalog (por. Wj 20; Pwt 5). Przykazania te stanowią podstawowe i nienaruszalne zasady postępowania każdego człowieka w stosunku do Boga i do stworzeń, przede wszystkim w stosunku do innych ludzi.
     Wedle nauki zawartej w Liście św. Pawła do Rzymian, owe podstawowe i nienaruszalne zasady postępowania, objawione w treści Przymierza Synajskiego, są również bez tego objawienia wypisane „w sercu” każdego człowieka. Pisze Apostoł: „gdy poganie, którzy Prawa nie mają, idąc za naturą, czynią to, co Prawo nakazuje, chociaż Prawa nie mają, sami dla siebie są Prawem. Wykazują oni, że treść Prawa wypisana jest w ich sercach, gdy jednocześnie ich sumienie staje jako świadek, a mianowicie ich myśli na przemian ich oskarżające lub uniewinniające” (Rz 2,14-15).
     Tak więc porządek moralny został przez Boga ugruntowany nie tylko na objawieniu Prawa w ramach Przymierza, ale także przez „wypisanie” tego Prawa — bez objawienia i poza zasięgiem Przymierza — „w sercach”, poniekąd w samej rozumnej naturze człowieka. Wyjaśnia to doskonale św. Tomasz mówiąc o lex naturae. Spełnianie tego Prawa warunkuje wartość moralną ludzkich czynów, sprawia, że czyny te są dobre. Natomiast przekraczanie Prawa „wypisanego w sercach”, czyli w samej rozumnej naturze człowieka, sprawia, że czyny ludzkie są złe. Są złe — ponieważ sprzeciwiają się obiektywnemu porządkowi natury ludzkiej i świata, za którym stoi Bóg — jako Stwórca. Równocześnie więc i w tym stanie świadomości moralnej oświeconej zasadami prawa naturalnego czyn moralnie zły jest grzechem.
     W świetle Prawa objawionego charakter grzechu jeszcze bardziej się uwydatnia. Człowiek posiada wówczas świadomość przekraczania Prawa wyraźnie i pozytywnie ustanowionego przez Boga. Ma więc także świadomość sprzeciwiania się woli Boga i w tym sensie „nieposłuszeństwa”. Nie chodzi zaś tylko o nieposłuszeństwo abstrakcyjnej zasadzie postępowania, ale zasadzie, za którą stoi „osobisty” autorytet Boga: zasadzie, w której wyraża się Jego Mądrość i Opatrzność. Całe prawo moralne jest podyktowane troską Boga o prawdziwe dobro stworzenia, a w szczególności o dobro człowieka. To właśnie dobro zostało wpisane przez Boga w Przymierze, jakie zawierał On z człowiekiem: zarówno w to pierwsze — z Adamem, jak też w Przymierze Synajskie za pośrednictwem Mojżesza, jak wreszcie w to ostateczne — objawione przez Chrystusa i zawarte przez krew Jego Odkupienia (por. Mk 14,24; Mt 26,28; 1 Kor 11,25; Łk 22,20).
     Na tym tle grzech jako „nieposłuszeństwo” Prawu ujawnia się o wiele bardziej jako „nieposłuszeństwo” samemu Bogu: Bogu jako Prawodawcy, a równocześnie miłującemu Ojcu. Znajduje to głęboki wyraz już w Starym Testamencie (por. Oz 11,1-7), ale najpełniej wyraża się w przypowieści o synu marnotrawnym (por. Łk 15,18-19.21). W każdym razie nieposłuszeństwo wobec Boga, czyli sprzeciw wobec stwórczej i zbawczej Jego woli, czyli dążenie człowieka, aby „cel swój osiągnąć poza Nim”, jest „nadużyciem wolności”.
     Kiedy Chrystus w przeddzień swojej Męki mówi o „grzechu”, o jakim Duch Święty ma „przekonać świat”, tłumaczy istotę tego grzechu w słowach: „bo nie wierzą we Mnie” (por. J 16,8-9). Owo „nieuwierzenie” Bogu jest poniekąd pierwszą i podstawową postacią grzechu, jakiego dopuszcza się człowiek w stosunku do Boga Przymierza. Jest to ta postać, która ujawniła się już w grzechu pierworodnym, o jakim mowa w Rdz 3. Z kolei do niej odnosiło się też na pierwszym miejscu Przymierze Synajskie: „Ja jestem Pan, twój Bóg, który cię wywiódł z ziemi egipskiej, z domu niewoli. Nie będziesz miał cudzych bogów obok Mnie” (Wj 20,2-3). Na nią też wskazują słowa Chrystusa z wieczernika i cały Nowy Testament.
     Owo „niedowiarstwo”, brak zawierzenia Bogu, który się objawia jako Stwórca, Ojciec i Zbawca, wskazuje na to, że człowiek grzesząc, nie tylko przekracza przykazanie (Prawo), ale rzeczywiście „przeciwstawia się” Bogu samemu, „pragnąc osiągnąć cel swój poza Nim”. W ten sposób u korzenia każdego grzechu aktualnego możemy odnaleźć — daleki może, niemniej rzeczywisty — refleks owych słów, które legły u podstaw pierwszego grzechu. Słowa te — słowa kusiciela — przedstawiały nieposłuszeństwo Bogu jako drogę do tego, aby być tak jak Bóg; i jak Bóg „znać dobro i zło”.
     Tak więc — również w grzechu aktualnym, w szczególności, gdy jest to grzech ciężki (śmiertelny) — człowiek wybiera siebie wbrew Bogu, wybiera stworzenie wbrew Stwórcy, odrzuca miłość Ojca podobnie jak syn marnotrawny na początku swej bezmyślnej przygody. W jakiejś mierze każdy grzech człowieka wyraża owo mysterium iniquitatis (2 Tes 2, 7), które św. Augustyn ujął w słowach: amor sui usque ad contemptum Dei: „miłość własna aż do pogardy Boga”.
Jan Paweł II
29.10.1986
Jan Paweł II: