Dlaczego Bóg człowiekiem?

Chwała Bogu na wysokości, a na ziemi pokój ludziom dobrej woli (por. Łk 2,14).
     Orędzie, które słyszeliśmy o północy, gdy pasterze przybyli do betlejemskiej groty. Kiedy dobiega południe tego błogosławionego dnia, Kościół ogłasza nam tajemnicę: Oto „Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas” (J 1,14). Syn Przedwieczny Ojca jest na świecie. To Słowo, przez które stał się świat. „Było Ono na początku u Boga — było Bogiem” (por. J 1,1.2). Ojciec mówi do Niego odwiecznie: „Ty jesteś moim Synem, Jam Cię zrodził w wiecznym Bożym «dziś»” (por. Hbr 1,5). Słowo — Syn: Bóg z Boga, Światłość ze Światłości. To Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas. Początkiem zamieszkania jest betlejemska noc. W połowie dnia Kościół głosi tajemnicę wcielonego Słowa.
     Cur Deus homo? Dlaczego człowiekiem Bóg? Człowiek stawia takie pytanie: Dlaczego? Ukaż mi drogę w głąb Twojej Tajemnicy. Człowiek stawia Bogu to pytanie od dwóch tysięcy lat i wielokrotnie sam sobie odpowiada (nie czekając na Bożą odpowiedź): Przecież Ty, Boże, jesteś ponad wszystko. Ty możesz być tylko ponad światem, sam jeden w Twoim majestacie nieskończonym. Boże, pozostań sam! Nie zniżaj się do stworzenia! Nie zniżaj się do człowieka! Tak odpowiada człowiek, ale też odpowiada inaczej: Bądź poza światem! Świat pozostaw tylko człowiekowi! Ty w tym świecie człowieka ograniczasz. Nie możemy tu mieszkać razem. Tak również odpowiada człowiek i twierdzi, że ta odpowiedź jest synonimem postępu i samostanowienia ludzkości. Cur Deus homo? Dlaczego Bóg człowiekiem? Człowiek stawia Bogu pytanie i sam sobie na nie odpowiada. A przecież drogę w głąb Bożej tajemnicy może ukazać tylko sam Bóg.
     Odpowiedź Boga nazywa się Ewangelią. Ma ona swój początek wśród betlejemskiej nocy, aby potem stać się świadectwem Tego, który się narodził w tę właśnie noc. Oto Bóg tak umiłował świat, że Syna swojego dał, aby człowiek nie zginął, ale miał życie wieczne w Nim (por. J 3,16).
     Więc nie brońmy się, bracia i siostry, przed Bogiem. Nie zabraniajmy Bogu zamieszkania wśród nas. Przecież Ten, który dziś się narodził, współistotny Ojcu, jest Pierworodnym wszelkiego stworzenia (por. Kol 1,15). Do własności swojej przychodzi (por. J 1,11). Nie brońmy! Nie mniemajmy, że winien pozostać sam, obleczony w niedosiężny Majestat, ale sam — ponad światem i poza światem. Świat jest Jego, a wśród świata człowiek najbardziej jest Jego jako obraz i podobieństwo Niewidzialnego w widzialnym świecie. Miłość to imię najwłaściwsze Bożego Majestatu, a Miłość jest sobą, gdy staje się darem, gdy obdarowuje. Czyż może człowiek dojrzeć inaczej, jak tylko przez Miłość? Co innego może zbawić człowieka poza tą wszechmocną Miłością, która objawiła się w bezbronnym Dziecku? Kto inny w pełni objawia człowiekowi samego człowieka, jak nie On: imię Jego jest Jezus — Bóg, który zbawia.
     Najmilsi bracia i siostry, mieszkańcy całego świata, Chrystus — Bóg, który zbawia — pragnie spotkać się z nami. Jest wśród nas: przyjmijmy Go, otwórzmy Mu nasze serca! Słuchajcie Jego głosu, wy, którzy rządzicie państwami i powołani jesteście, by kierować losami narodów: w ciszy tej nocy, pełnej nadziei, On ogłosił światu, że solidarność jest jedyną drogą do sprawiedliwości i pokoju. Wy, którym życie nie szczędzi cierpienia, którzy znosicie ucisk niesprawiedliwości i zła, którym nietrwały dobrobyt doczesny pozostawił uczucie zawodu i niedosytu: Życie — mówi nam wcielone Słowo — objawiło się dziś w pełnym blasku. Śpiew radości ucisza złowieszczy krzyk śmierci. Słuchajcie głosu miłości, pełnego słodyczy, ale i mocy, zwłaszcza wy, którzy sięgacie po broń, by niszczyć i zabijać.
     Gdy stajemy przed żłóbkiem, w którym Maryja i Józef wpatrują się z niepokojem w kwilące dziecko — Człowieka-Boga, wybiegamy myślą ku licznym naszym braciom, dla których Boże Narodzenie także w tym roku oznacza lęk, smutek i cierpienie. Myślę o dzieciach z Sarajewa, z Banja Luki, o mieszkańcach Bośni i Hercegowiny, ofiarach rozmyślnej, nieludzkiej przemocy: o Liberii, udręczonej i rozdartej szaleństwem bratobójczej wojny, trwającej już ponad trzy lata; o Somalii, do której dociera nareszcie pomoc, budząc nadzieję na lepszą przyszłość. A czyż możemy zapomnieć o oczekiwaniu na powszechny i trwały pokój w Angoli i Mozambiku? Jakże nie patrzeć z troską na Ziemię Świętą, ziemię uświęconą narodzinami boskiego Dawcy Pokoju, w której nadal panuje klimat walki i nienawiści, oddalają jeszcze bardziej nadzieje rozbudzone przez proces pojednania rozpoczęty w Madrycie?
     Cur Deus homo? Choć droga ludzkości prowadzi przez mroczną i burzliwą historię, rozjaśnia ją Boża odpowiedź, która umacnia naszą nadzieję. Twoja miłość, o Słowo wcielone, jest silniejsza od nienawiści, potężniejsza niż śmierć (por. Pnp 8,6). Tak! Nic nie zdoła powstrzymać Twojego przyjścia, nawet w tych udręczonych częściach świata, gdzie nadal giną ludzie i gdzie zło zdaje się panować niepodzielnie. Filius datus est nobis! Ty przychodzisz, Panie, aby opatrzyć otwarte rany w ciele ludzkości. Przychodzisz tam, gdzie szczęk broni zagłusza nawet rozpaczliwy płacz kobiet i dzieci, jęki rannych i skargi umierających. Czasem wydaje się, że ziemia jest głucha i zamknięta na tajemnicę Twojej obecności. Prosimy Cię, przyjdź, aby zwyciężyła Twoja miłość, dar pokoju. Po to właśnie spotkamy się w Asyżu 9 i 10 stycznia — przedstawiciele Kościołów Europy wraz z wszystkimi wierzącymi w Chrystusa i ludźmi dobrej woli.
     W jasności tego świętego dnia rozbrzmiewa pieśń niebiańskiej radości: „Chwała Bogu na wysokości, a na ziemi pokój ludziom dobrej woli”. Blask zwycięstwa wszechmocnej Miłości jest ostatecznym spełnieniem wszystkich oczekiwań człowieka. Cur Deus homo? Puer natus est nobis! Filius datus est nobis! Oto Boża odpowiedź. Tak odpowiada Słowo wcielone. Jego głos dociera do człowieka, gdy wobec tych betlejemskich Narodzin człowiek pozwala mówić Bogu. Ukaż mi, Panie, drogę w głąb Twojej tajemnicy. Ukaż mi drogę!
Z Placu św. Piotra na Watykanie, 25 grudnia 1992 r.
Jan Paweł II
Jan Paweł II: