Wiersze różne (6)

Piękne oczy
O piękne oczy niespokojne,
Coś na swój sposób mi mówiące!
W nich skryta Wenus i Amory,
I sama Rozkosz w nich króluje.
Alceusz

***

Leżący, nocą
Dlatego, ty,
taka spokojna, przyglądając się tobie,
jak gdybym badał, w nocy pragnąc powolutku dojrzeć kolor twych oczu.
Obejmując ci dłońmi twarz, kiedy leżysz tu wyciągnięta
u mego boku, przytomna, zbudzona, w milczeniu patrząca na mnie.

W oczach twych się pogrążyć. Spałaś. Patrzeć na ciebie,
bez zachwytu ci się przyglądać, suchym okiem. Jak nie umiem na ciebie patrzeć.

Bo nie umiem na ciebie patrzeć bez miłości.
Wiem o tym. Bez miłości jeszcze cię nie widziałem.
Jak wyglądasz bez miłości?
Czasem się zastanawiam. Patrzeć na ciebie bez miłości. Widzieć cię,
[jaka byłabyś z drugiej strony.
Z drugiej strony mych oczu. Tam gdzie przechodzisz,
gdzie byś szła z innym światłem, inną stopą,
z innym odgłosem kroków. Z innym wiatrem suknie twe rozwiewającym.
I przyszłabyś. Uśmiech... Przyszłabyś. Patrzeć na ciebie

i widzieć, jaka jesteś. Ta, co nie wiem, jaka jesteś.
Jaka nie jesteś... Bo jesteś ta, co tu śpi.
Ta, którą budzę, którą trzymam.
Która mówi cichym głosem: "Zimno".
Która całowana przeze mnie szepce
nieomal krystalicznie, której zapach doprowadza mnie do obłędu.
Ta, która pachnie życiem,
czasem teraźniejszym, czasem słodkim i wonnym.
Po którą wyciągam rękę, którą biorę i przygarniam.

Którą czuję jako stałe ciepło,
gdy siebie jako pośpiech czuję i popłoch
co mija, unicestwia się i spala.
Która trwa jak płatek róży nie blednący.
Która mi daje ciągle życie, obecne,
obecne niewzruszenie jak miłość, w moim szczęściu,
w tym budzeniu i zasypianiu, w tym świtaniu,
w tym gaszeniu światła i mówieniu... I milczeniu,
i trwaniu we śnie u boku stałego zapachu, który jest życiem.

Vicente Aleixandre

***

Sonet XXVI
Jakiż to piękny widok i jaki uroczy,
Gdy pani moja kogo uprzejmie pozdrowi.
Wdzięku jej oniemiały język nie wypowie
Ani śmią na nią spojrzeć zachwycone oczy.
Pośród szmerów pochwalnych, dobrotliwa, kroczy,

A czar skromności w krąg jej postać spowił.
Rzekłbyś, z niebios zstąpiła, aby człowiekowi
Ukazać obraz nieziemskich rozkoszy.
Pod jej spojrzeniem wnet serca się kruszą
I spływa na nie słodycz takiej łagodności,
Że kto nie doznał jej, ten nie uwierzy.
A ust jej uśmiech tak wonny i świeży,
Tak pełen wielkiej niebiańskiej miłości,
Jak gdyby mówił cicho: westchnij, duszo.

Dante Alighieri