Od ostatniego spojrzenia

     Kiedy słyszymy o miłości od pierwszego spojrzenia - jak dawniej mówiono: wejrzenia - przypomina się legendarna Laura, którą raz tylko Petrarka zobaczył w kościele, a pisał o niej w sonetach przez całe życie. Przypomina się Beatrycze, którą Dante zobaczył, kiedy miała dziewięć lat - podobnie jak on. Nie mógł o niej zapomnieć. W utworze „Nowe życie” nazywa ją swoją przewodniczką. Ujrzał ją ponownie po dziewięciu latach, ale nie mógł zapomnieć pierwszego z nią spotkania. To ona w „Boskiej komedii” prowadzi go poprzez raj do Pana Boga. Beatrycze okazała się przeciętną florentynką, przyszłą żoną bankiera Portinari.
     Narzekają nieraz na miłość od pierwszego spojrzenia, straszą, że co nagle, to po diable. Niektórzy patrzą na nią krzywym okiem, niektórzy dogadują, że po pierwszym spojrzeniu za jakiś czas zakochani już nie chcą patrzeć na siebie. Są jednak nawet listy miłosne od pierwszego spojrzenia, jak ten:
„Jestem od razu gotowy,
najszybszy - jak mówią - prosto od krowy.”

     Chociaż wszyscy narzekają na miłość od pierwszego spojrzenia, zwaną „miłością prosto z krzaka”, chociaż nie nazywają jej miłością, tylko zakochaniem, to jednak znam takie szczęśliwe zakochania od pierwszego spojrzenia. Niektórzy co roku w rocznicę ślubu po swojej gwałtownej miłości obchodzą uroczystą pamiątkę pierwszego spotkania. Inni z kolei mówią, że tylko przez pierwsze dwadzieścia pięć lat są trudności małżeńskie, a potem już jako tako.
     Znam jednak miłość od ostatniego spojrzenia. Poznałem kobietę, która wyszła za mąż nie z miłości. Od początku dokuczała mężowi. Stale jej się nie podobał. Narzekała, że ma wysuniętą szczękę. Kiedy spokojnie spał, budziła go, bo myślała, że umarł. Kiedy chrapał, cały dzień była nieszczęśliwa, bo przez niego była niewyspana albo jak niedźwiedź brunatny spała tylko jednym okiem.
     Zdarzyło się jednak, że mąż zachorował - i to na całego. Kiedy spojrzała na niego po raz ostatni, zaczęła go kochać. Przypomniało jej się, że w maju przynosił jej konwalie, późnym latem czeremchę, a kiedyś czerwone liście dębu, które trudno zjeść. Kiedy indziej wystarał się dla niej o olejek z cynamonowych liści, łagodny lubczyk, który podobno budzi miłość.
     Jest miłość od ostatniego spojrzenia. Budzi się nagle, kiedy dostrzegamy prawdę. Miłość od ostatniego spojrzenia może być dłużej niż na zawsze i powracać w wierszu:
„Pamiętam jego nad książką pochyloną twarz
nigdy nie wiedziałeś
i ja nie wiedziałem
że przyjdzie nam się spotkać już ostatni raz”

     Na miłość od ostatniego spojrzenia patrzyłem z bliska i z daleka.
Ksiądz Jan Twardowski: