Łyżka Twojego słowa

Przełknęlam łyżkę Twego słowa
rozgrzało ono wnętrze, przestałam się chować pod kocem
aż zawiał znowu lekki, zimny wiatr
zabrał mnie gdzieś akurat ciemną nocą

Teraz mój Boże już nie umiem wylać łez
błagając byś dał mi znak
gdzieś zaprowadziła mnie droga, nie tam
gdzie Twój bezpieczy świat.

Kiedy dziś strach zerka zza okna okiem księżyca
szptem tylko mówię chcąc byś usłyszał
że tęsknię, proszę powiedz jak iść
odpowiedzią jest cisza

Chyba zaczynam rozumieć
Ty wciąż trzymasz mnie swą dłonią
Zamiast biec szukając tam gdzie Cię nie ma
walcząc z zwątpnienia zmorą

Usiąć cichutko w swoim wnętrzu i posłuchać
poiwnnam, bo Ty nie odszedłeś ode mnie
tylko mnie wciąż w życiu mało Ciebie
wciąż myślę, że wołam nadaremnie....