Akt nadziei

jak uwierzę
w statki rozbijane
o skalisty brzeg
zapadanie w sen
dusz które unicestwiono
zanim zdołały opuścić pokład
łzy tych którzy na skarpach
wydmach i plażach
w resztkach spalonych
wybuchem ognia ubrań
widzą martwe ciała

jak uwierzę
w katedry
wiedzione podmuchem wiatru
posągi którym braknie sił
by miażdżyć słowami
z kamiennych ust
sklepienia które spływają
strumieniem topionego nieba
na chłodną od wichru posadzkę

od pustki i myśli
jątrzących sumienie
jak ranę paloną
językami ognia
ocal mnie Panie

kimkolwiek się stanę

kimkolwiek byś był

9.06.2005r.