Kanał

w hołdzie uczestnikom powstania warszawskiego

drżą źrenice
niezdolne ujrzeć
w wielkiej ciemności
światła i żaru

woda
matka życia
surowo karze
swych synów
śmiercią
w odwiecznym zimnie

jest okrutna
a martwe ciała
napotykane
na drodze
wyrastają
z niej
słupami
z kamienia
betonu i krwi

ich boleść
zatrzymana
w swym
gorączkowym pośpiechu
wybucha
na twarzach
rodzi się
w rękach
pozbawionych palców

wciąż jeszcze
przerażeni
brakiem powietrza
i wzruszeni
prawdopodobieństwem
dobrej śmierci
w ciszy i bez tortur

zdawali się szeptać
w momencie
odejścia
m ó d l s i ę
z a n a m i
w ł a s k a w o ś c i
s w o j e j

ten szept
nadal
pochłania ich ciała
topniejące
w brudnych strugach wody
i gruzie
niczym butwiejące
tataraki
na brzegu jeziora
połykanego
przez Ląd

3.08.2004 r.