Matka karmiąca dziecko

Z cyklu: ZWIERCIADŁA

Małe Kanaan w wózku pachnie świeżą skórą,
w ogrodzie koszą trawę, krople krwi ziołowej
spływają pod paznokcie, przynoszą odnowę
łaskawym oknom, złym drzwiom, śpiewanym klauzulom.

Wiruje ceramika gryziona przez wilki,
długi nóż do owoców smakuje mężczyzną,
którego przedramiona pokrywają blizny,
rebelie codzienności, życiowe pomyłki.

Pierś trochę grafitowa, jak u Mona Lisy,
bielutkie meteory spływają mi na brzuch,
z pokoju gościnnego słychać telewizor,

przesuwam dłoń niepewnie jak madonna wśród lwów,
syneczku, czy też słyszysz - nawet ptaki szydzą
z mojego bólu głowy i twoich głodnych snów.

28.08.2007-2.09.2007r.