Trondheim siódma trzydzieści

Emigrantom

Norwegia jest moskitierą
na smukłym igielicie fiordów
żyją jeszcze praminotaury
woda w akwenach burzy się
na dźwięk obcego języka
krzewostany róż zmraża
biały welon Morza Arktycznego

sto pięćdziesiąt tysięcy mieszkańców
siódma trzydzieści
Trondheim miastem cieni
z lotu ptaka żywi na ulicach
jak anioły krzewy paproci
lub drzewa pomarańczy

skąd te przepaście między
ich politurowanym obuwiem

na molo cudzoziemiec
z ustami rozciągniętymi
na kształt lasu sosnowego
między dwojgiem oczu
rozsypane korony
zepsuty fortepian języka
odlicza kilometry
do kolejnych barykad