Kochałeś mnie wcześniej, niż ja Cię pokochałem

     Chrystus Zmartwychwstały jest przy tobie. I wznosi się w tobie wewnętrzny głos, ten głos jest modlitwą. Jeśli twoje wargi pozostają zamknięte, twoje uciszone serce słucha, w pełni otwarte przed Bogiem.
     Kiedy modlisz się słowami, są one czasem ubogie i niezgrabne. Mówisz Mu o swoich radościach i o zniechęceniu, o wszystkim. W samotnej modlitwie język jest mało ważny, nikogo nie wprowadza w zakłopotanie, nie rani niczyich uszu.
     A Chrystus zwraca się do ciebie także poprzez wydarzenia. Sugeruje pytania, intuicje, które rodzą się w tobie i przemieniają cię. Jeśli nawet zachowasz z nich tylko jedno słowo, to słowo może otworzyć ci drogę.
     I powstaje w tobie taka modlitwa:
     "Zbawco wszystkich żyjących, mijały dni, a ja nie odpowiadałem. Posunąłem się nawet tak daleko,że pytałem siebie: czy naprawdę potrzebny mi Bóg ? Wznosiły się mury wahań i wątpliwości, odsuwając mnie daleko od Ciebie.
     Jezu Chryste, tajemnicza Obecności, Ty na mnie czekałeś. W głębi moich sprzeczności i nawet moich wewnętrznych buntów, od nowa dostrzegłem tę jasność Ewangelii: Twoja miłość nie jest pustym słowem, jest Twoją nieustającą obecnością, Twoim zaufaniem, Twoim przebaczeniem.
     Zrozumiałem, że przez Ducha Świętego, Jezu Zmartwychwstały, żyłeś we mnie i nigdy mnie nie porzuciłeś. Kochałeś mnie wcześniej, niż ja Cię pokochałem.
     Wracam do źródła i oto jestem gotów powiedzieć Ci i powtórzyć "tak" na zawsze, to samo "tak", które wypowiedziała Maryja Dziewica. Rozjaśni się i jutrzenka wzejdzie w moim sercu. Wciąż od nowa będę słyszał Twoje wezwanie: "Nie ociągaj się, ty chodź za mną!".
Brat Roger z Taize, Źródła zaufania, List 1990
Rozważania i opowiadania: