Kilka słów o... sakramentach świętych - eucharystia, pokuta i namaszczenie (3)

Eucharystia
     Komunia św. jest pierwszym celem sakramentu Eucharystii: „Ja jestem chlebem żywym, który z nieba zstąpił; jeśli ktoś będzie spożywał ten chleb, żyć będzie na wieki. A chleb, który ja dam, to ciało moje za życie świata” (J 6, 51). W tym ujęciu Eucharystia jest sakramentem na co dzień. Lecz żeby mieć dostęp do tego chleba, potrzebne jest przygotowanie, czyli wtajemniczenie do chrześcijańskiej społeczności. Dlatego można z taką samą słusznością powiedzieć, że Eucharystia jest szczytem inicjacji chrześcijańskiej, i dołożyć j do poprzednich sakramentów inicjacji: chrztu i bierzmowania.
     Lecz Eucharystia jest nie tylko pokarmem, ale także ofiarą. Nauka o Eucharystii musi więc uwzględnić poza Komunią św. jeszcze ofiarę Mszy św., która jest syntezą wszelkiego naszego działania, a która do tej Komunii przygotowuje i prowadzi.
     I wreszcie pominąć nie można faktu stałej obecności Chrystusa pod postaciami chleba i wina, która jest dla Kościoła okazją kultu za formalnie liturgicznym ofiarowaniem Mszy św.
     W sakramencie Eucharystii zawarta jest cała tajemnica naszego włączenia się w życie mistyczne Chrystusa. Chrystus bowiem jest nie tylko pośrednikiem naszym u Boga, ale chce być towarzyszem naszego życia. Każda Komunia i Msza św. jest wznowieniem ofiary krzyżowej (I Kor 11, 26), ale jest ona także wzmocnieniem osobistych więzów łączących nas z Tym, który nam coś udziela z nadobfitości swojej łaski.
     Innymi słowy Eucharystia jest dalszym ciągiem Wcielenia Słowa Bożego, które „ciałem się stało i zamieszkało wśród nas” (J 1, 14). Jest ona — w ofierze darów Bożych przetworzonych przez człowieka, a potem mocą Bożą przeistoczonych w ciało i krew Pańską — przejawem ścisłej współpracy człowieka z Chrystusem, Bogiem i Odkupicielem. Jest wreszcie węzłem jedności Kościoła, źródłem jego świętości i skutecznym znakiem, czyli dosłownie sakramentem naszego zjednoczenia z Chrystusem, a przez Niego z Trójcą Świętą. Pokarm eucharystyczny zapewnia nam zmartwychwstanie do życia wiecznego: zasiane w słabości — powstaje w sile ducha (por. I Kor 15, 42, 43).
     Starodawna nauka Tradycji o Kościele, opierając się na twierdzeniu św. Pawła, że jedność Kościoła z Chrystusem jest wzorem jedności małżonków (Ef 5, 25-26), porównuje narodzenie Kościoła ze stworzeniem Ewy: jak Ewa powstała z boku uśpionego Adama, tak Kościół narodził się z boku Chrystusa zmarłego na krzyżu, a następnie odradza się ze wznowionej ofiary krzyżowej w tajemnicy Mszy św.
     Dokumenty ustawicznie powtarzają naukę o tajemniczej obecności Chrystusa w Eucharystii, ponieważ nauka ta jako najtrudniejsza — była najczęściej przedmiotem błędnych opinii. Ale nie można zapominać, że tajemnica obecności Chrystusa w Eucharystii ściśle się łączy z całością tajemnicy eucharystycznej, która jest syntezę życia Kościoła Chrystusowego....

Pokuta
     Chrystus licząc się ze słabością ludzką ustanowił sakrament pokuty dla wiernych, którzy nie zachować uzyskanej na chrzcie niewinności: „Przyjmijcie Ducha Świętego; którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są zatrzymane” (J 20, 22). Tymi słowy Zbawiciel udzielił Apostołom oraz ich następcom władzy odpuszczania grzechów. Sobór Trydencki nazwie to „usprawiedliwieniem wtórnym”. Różni się ono zasadniczo od „pierwszego usprawiedliwienia” udzielonego przez chrzest. Chrzest bowiem wymaga tylko znienawidzenia grzechu i zwrócenia się w wierze ku Chrystusowi. Inaczej przedstawia się sprawa z pokutą, ponieważ wierny, który zgrzeszył po otrzymaniu chrztu, sprzeniewierzył się zobowiązaniom zaciągniętym wobec Boga i wobec Kościoła. Stąd interwencja Kościoła przez swego ministra. Kapłan mówi: „Ja cię rozgrzeszam…” oczywiście na mocy władzy udzielonej Kościołowi przez Chrystusa. Sakrament pokuty dokonuje się na płaszczyźnie sądu ludzkiego, gdyż składają się nań: oskarżenie pokutującego, wyrok spowiednika i zadośćuczynienie rozgrzeszonego. Te elementy ludzkie są istotne, jak istotna jest woda do chrztu lub materialne dary chleba i wina do Eucharystii.
     Zewnętrzna postać tego sakramentu była różna w ciągu wieków. Z początku wysuwano na pierwszy plan zadośćuczynienie; pokutującego przyjmowano ponownie do społeczności dopiero po odbyciu nałożonej na niego kary duchowej. Stopniowo jednak formy zewnętrzne uległy złagodzeniu i jeszcze przed średniowieczem przyjął się dzisiejszy zwyczaj pokuty cichej — z wyjątkiem wypadków jakiegoś ciężkiego publicznego przewinienia.
     Dokumenty wykazują, w jaki sposób Kościół zawsze podkreślał „sądowy” charakter sakramentu pokuty w obliczu wypaczeń różnych teorii, z którymi spotykamy się w niniejszym rozdziale.

Namaszczenie chorych
      W porządku sakramentalnym namaszczenie chorych łączy się z pokutą, podobnie jak bierzmowanie jest w pewnym sensie uzupełnieniem chrztu. Kładzie ono kres duchowemu osłabieniu, które ogarnęło życie Boże w nas na skutek grzechu.
     Tradycyjna nazwa „ostatniego namaszczenia” (extrerna unctio) nie sięga dawniej jak średniowiecza i poczynając od Soboru Trydenckiego była nazwą oficjalną aż do naszych czasów. Zwyczaj udzielania tego sakramentu jak najpóźniej, tuż przed skonaniem, nadal mu nawet nazwę „sakramentu konających” (Sob. Tryd. nr 515). Ale w związku z odnowieniem życia liturgicznego naszych czasów świadomość chrześcijańska pogłębia swoje zrozumienie czynności sakramentalnych i często wraca do słownictwa pierwotnego. W tym wypadku sięga się aż do starożytności, kiedy określano ten sakrament następującymi nazwami: „olej święty”, „olej chorych”, „namaszczenie świętym olejem”, „namaszczenie chorych”. Episkopat Polski w liście do wiernych (Wielkanoc 1963) poleca używać tej ostatniej nazwy. Podobnie wypowiedział się II Sobór Watykański w Konstytucji o Liturgii, nr 73.
     Zachowujemy w dokumentach wyrażenie „ostatnie namaszczenie” tam, gdzie ono występuje. Zresztą można rozumieć „extrema” nie jako namaszczenie udzielane w ostatniej chwili, ale jako ostatnie w kolejności wszystkich namaszczeń: chrztu, bierzmowania, święceń. Najlepszy dowód takiego zrozumienia mamy w tekście III rozdz. dekretu trydenckiego (nr 515), kiedy Ojcowie zaznaczają, że to „ostatnie” namaszczenie może być powtórzone. Nie ma śladu takiego wyrażenia przed XII wiekiem. Występuje ono wprawdzie w tekście „Statutów” starożytnego Kościoła z V wieku (PL 80, 444), ale tekst został przerobiony w średniowieczu i nie mamy żadnej pewności co do jego autentyczności.
     Sakramentu tego udzielano od czasów apostolskich dla duchowego umocnienia chorych Iv razie niebezpieczeństwa śmierci, ale także z myślą o wzmocnieniu i uleczeniu fizycznym, jak to wyraża symbolika namaszczenia stosowana także przy chrzcie, a nawiązująca do namaszczeń stosowanych w starożytnej i nowoczesnej atletyce.
     Trudności doktrynalne co do samej natury łaski udzielanej w tym sakramencie powstały w średniowieczu. Starsze dokumenty podają tylko objaśnienia odnoszące się do szafarza sakramentu i do zewnętrznych rytów.

Czytelnia: