Przebaczyć sobie, innym i Bogu!

     Może dla wielu przebaczenie innym nie jest niczym bulwersującym, bo wiedzą, że tak należy czynić. Jednak podstawowy problem pojawia się, kiedy mowa o przebaczeniu Bogu i sobie. Wtedy najczęściej przychodzi na myśl pytanie: jak to, ja mam przebaczyć Bogu? mam przebaczyć sobie? To chyba jakieś nieporozumienie. Tymczasem uczy nas tego przypowieść o Marnotrawnym Synu albo – jak ktoś woli – o Miłosiernym Ojcu.
     Znajdź chwilę czasu, na tyle długą, aby zastanowić się nad tekstem biblijnym. Wybierz odpowiedni czas, miejsce i warunki, by mieć komfort skupienia się tylko na tej medytacji. Jeśli to Ci pomoże, postaw ikonę czy obraz albo krzyż i zapal przy nim świeczkę. Weź do ręki Biblię i notatnik, aby zapisać to, co będzie konkretnym wnioskiem i zadaniem z tej modlitwy dla Twojego codziennego życia. Dzięki temu będziesz mógł zweryfikować jej owoce w swoim życiu.

Sytuacje powodujące zranienia, które trzeba przebaczyć
     Przeczytaj teraz pierwszą część przypowieści. Zastanów się chwilę w ciszy nad jej treścią. Następnie spójrz w kontekście tego fragmentu na zranienia, jakich doznałeś w swoim życiu. Przypomnij sobie te momenty, które są dla Ciebie trudne, bolesne.
     „Pewien człowiek miał dwóch synów. Młodszy z nich rzekł do ojca: Ojcze, daj mi część majątku, która na mnie przypada. Podzielił więc majątek między nich. Niedługo potem młodszy syn, zabrawszy wszystko, odjechał w dalekie strony i tam roztrwonił swój majątek, żyjąc rozrzutnie. A gdy wszystko wydał, nastał ciężki głód w owej krainie i on sam zaczął cierpieć niedostatek. Poszedł i przystał do jednego z obywateli owej krainy, a ten posłał go na swoje pola żeby pasł świnie. Pragnął on napełnić swój żołądek strąkami, którymi żywiły się świnie, lecz nikt mu ich nie dawał” (Łk 15,11–16).
     Jestem człowiekiem wolnym. Mogę korzystać z tego daru, który daje mi tak dużo satysfakcji. Mogę wybierać pomiędzy różnymi rzeczami, sprawami i osobami. I to jest w moim życiu piękne. Nie jestem zaprogramowanym robotem posłusznie wykonującym to, co przewiduje program, ale jestem osobą, która sama decyduje o sobie. Jak jednak rozumiem własną wolność?
     W swoim życiu, którego wielką wartością jest wolność, dostrzegam jednak sytuacje, kiedy moje korzystanie z wolności nie przynosi takich efektów, jakich oczekuję. Tyle razy chciałem dobra, a zamiast niego wychodziło zło. Czasem nawet wydaje mi się, że podobne sytuacje zdarzają się bardzo często w moim codziennym życiu, w kontakcie z drugim człowiekiem. Dlaczego tak się dzieje?
     Zdaję sobie sprawę z tego, że w moim korzystaniu z wolności stykam się także z wolnością innych ludzi. Nawet czasem wydaje mi się, że moja wolność jest przez nich ograniczona. Muszę liczyć się przecież z tym, że oni żyją obok mnie. Powoli zaczynam sobie nawet uświadamiać, że tak często ranię innych moim słowem i czynem. Tak często też inni ranią mnie, a czasem nawet pretensje o wiele rzeczy żywię względem Boga. Czasami też względem siebie samego... Ile tych spraw nazbierało się w moim życiu?

Przebaczyć sobie
     Przeczytaj teraz drugą część przypowieści. Znów zostaw sobie chwilę czasu na refleksję na temat tego fragmentu. Tym razem skup się jednak na tym, co dotyczy bezpośrednio Ciebie, na tych rzeczach, które powinieneś sobie wybaczyć. Spróbuj je też spisać, aby na końcu tej medytacji móc się modlić w tych właśnie sprawach.
     „Wtedy zastanowił się i rzekł: Iluż to najemników mojego ojca ma pod dostatkiem chleba, a ja tu z głodu ginę. Zabiorę się i pójdę do mego ojca, i powiem mu: Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie; już nie jestem godzien nazywać się twoim synem: uczyń mię choćby jednym z najemników. Wybrał się więc i poszedł do swojego ojca. A gdy był jeszcze daleko, ujrzał go jego ojciec i wzruszył się głęboko; wybiegł naprzeciw niego, rzucił mu się na szyję i ucałował go. A syn rzekł do niego: Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie, już nie jestem godzien nazywać się twoim synem”. (Łk 15,17–21).
     Czasem moja codzienność wydaje mi się bezsensowna. Ciągle te same problemy. Ciągle popełniam te same błędy. Trudno w takiej sytuacji uwierzyć w siebie, swoje możliwości, zdolności i talenty. Jeśli na potwierdzenie tego inni stwierdzą, że się do niczego nie nadaję, wówczas jestem już całkiem zrezygnowany. Do kogo wtedy mam pretensje?
     Przeważnie do siebie. I to o różne rzeczy. Czasem o to, że nie potrafię się zmobilizować wobec przeciwności. Innym razem o to, że mój wygląd nie jest taki, jak bym chciał. Kiedy indziej znowu, że ciągle te same grzechy w moim życiu, a postanowienie poprawy wciąż takie mizerne. Jakie pretensje (żale) mam do samego siebie? O co siebie obwiniam?
     Pretensje do siebie mogą paraliżować i powodować zamknięcie w sobie, niedocenianie własnej wartości. Tymczasem, choć może trudno mi to przyjąć w konkretnych okolicznościach, jestem kimś wartościowym w oczach Bożych. Mogę jednak wobec tych zarzutów przyjąć też inną postawę: wyjść im naprzeciw, zweryfikować je i odważnie stawić im czoła. Które z tych rozwiązań przeważnie wybieram?

Przebaczyć innym
     Przeczytaj kolejny fragment biblijny. W chwili ciszy rozważ go i postaraj się zobaczyć te sytuacje, w których inni Cię skrzywdzili, sytuacje trudne i bolesne. Zapytaj siebie o to, czy potrafisz przebaczyć tym wszystkim ludziom. Spójrz jednak w podobnym kontekście także na sytuacje, kiedy to ty skrzywdziłeś innych. Spisz to, co uważasz, że powinno stać się treścią modlitwy.
     „Tymczasem starszy jego syn przebywał na polu. Gdy wracał i był blisko domu, usłyszał muzykę i tańce. Przywołał jednego ze sług i pytał go, co to ma znaczyć. Ten mu rzekł: Twój brat powrócił, a ojciec twój kazał zabić utuczone cielę, ponieważ odzyskał go zdrowego. Na to rozgniewał się i nie chciał wejść; wtedy ojciec jego wyszedł i tłumaczył mu”. (Łk 15,25–28)
     Żyjąc w różnych wspólnotach: w rodzinie, w grupie rówieśników, nie jestem samotną wyspą. Każdego dnia jestem narażony na to, że ktoś mnie zrani, źle oceni, wypowie o mnie niesprawiedliwą opinię, źle odczyta moje intencje. Jest mi wtedy źle i często złoszczę się na otaczający mnie świat, który nie potrafi mnie zrozumieć. Jakie uczucia mi wtedy towarzyszą?
     Są momenty, że potrafię radzić sobie z podobnymi sytuacjami i idę do przodu bez żądnego problemu. Są jednak i takie chwile, gdy mam wszystkiego dość i chętnie zrobiłbym użytek z mojej agresji wobec konkretnej osoby, która mnie skrzywdziła. Co przeważa w moich reakcjach?
     Mam świadomość, że w pewnych momentach swojego życia to ja byłem osobą, która do konkretnego człowieka miała pretensje, była niesprawiedliwa. Wiem, że tak często oceniałem ludzi tylko po pierwszym wrażeniu, powierzchownie. Po jakimś czasie okazywało się, że prawda o nich jest zupełnie inna. Sam miewam pretensje do osób żyjących obok mnie i nie bardzo chcę zrozumieć ich postępowanie, ale dla siebie domagam się odmiennego traktowania. Co jest nie tak w mojej postawie?

Przebaczyć Bogu
     Spróbuj się zatrzymać teraz na przedostatnim fragmencie z Pisma Świętego. Zastanów się nad nim chwilę. Zadaj sobie pytanie, o jakie rzeczy w swoim życiu masz pretensje do Pana Boga. Spisz je w notatniku, aby później móc mówić o tych sprawach w czasie końcowej modlitwy.
     „Lecz on odpowiedział ojcu: Oto tyle lat ci służę i nigdy nie przekroczyłem twojego rozkazu; ale mnie nie dałeś nigdy koźlęcia, żebym się zabawił z przyjaciółmi. Skoro jednak wrócił ten syn twój, który roztrwonił twój majątek z nierządnicami, kazałeś zabić dla niego utuczone cielę. Lecz on mu odpowiedział: Moje dziecko, ty zawsze jesteś przy mnie i wszystko moje do ciebie należy. A trzeba się weselić i cieszyć z tego, że ten brat twój był umarły, a znów ożył, zaginął a odnalazł się”. (Łk 15,29–32)
     Czasem towarzyszy mi syndrom drugiego syna. Wszystkim wkoło się udaje, a mnie nie. Inni obok wyglądają atrakcyjniej, są przystojniejsi. Im jakoś wszystkie rzeczy przychodzą tak łatwo, a dla mnie to straszna męczarnia. Przecież Bóg stworzył każdego człowieka, obdarzając go swoimi darami. Dlaczego ja otrzymałem gorsze możliwości?

o. Robert Wawrzeniecki OMI
Czytelnia: