Jezus Chrystus - Boski prawodawca

     W Ewangelii znajdujemy jeszcze inny fakt, który świadczy o tym, że Jezus był w pełni świadomy swojej Boskiej władzy i że byli o niej przekonani także Ewangeliści oraz pierwsza wspólnota chrześcijańska. Synoptycy zgodnie stwierdzają, że słuchacze „Zdumiewali się nad Jego nauką: uczył ich bowiem jak ten, który ma władzę, a nie jak uczeni w Piśmie” (Mk 1,22; również Mt 7,29; Łk 4,32). Tę cenną informację podaje nam Marek już na początku swojej Ewangelii. Wynika z niej, że ludzie szybko dostrzegli różnicę, jaka zaznaczała się w sposobie, więcej — w samej istocie nauczania — pomiędzy Chrystusem a uczonymi w Piśmie. Ci ostatni naukę swoją opierali na Prawie Mojżesza, które sami interpretowali i komentowali. Chrystus natomiast w swym nauczaniu nie występuje jako „wykładowca” czy „komentator” Prawa Starego Przymierza, lecz jako Prawodawca, jednym słowem jako Ten, kto posiada władzę nad Prawem. Zwróćmy uwagę, iż słuchacze Jezusa dobrze wiedzieli, że chodzi o Prawo Boże dane przez Mojżesza mocą władzy, której udzielił mu sam Bóg jako swemu przedstawicielowi i pośrednikowi wobec ludu izraelskiego.
     Ewangeliści i członkowie pierwszej wspólnoty chrześcijańskiej, zastanawiając się nad tą reakcją słuchaczy Jezusa, lepiej zdawali sobie sprawę z jej pełnego znaczenia, patrzyli na nią bowiem w kontekście całej późniejszej działalności Chrystusa. Tak więc zarówno dla synoptyków, jak i dla tych, którzy odczytywali ich pisma, logiczne było przejście od stwierdzenia władzy Chrystusa nad Prawem Mojżeszowym i całym Starym Testamentem do stwierdzenia Jego władzy Boskiej. I to nie tylko — jak w przypadku Mojżesza — władzy Boskiego wysłannika czy legata. Chrystus przypisując sobie władzę uzupełnienia i autorytatywnej interpretacji Prawa Bożego, czy wręcz władzę głoszenia go w nowy sposób, ujawniał swoją świadomość bycia „równym Bogu” (por. Flp 2,6).
     Że władza Chrystusa nad Prawem jest władzą Boską, to objawia się również w fakcie, że nie tworzy On innego prawa, obalając dawne: „Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków. Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić” (Mt 5,17). Bóg nie mógłby „znosić” Prawa nadanego przez Boga. Może natomiast tak jak czyni to Chrystus — ukazać jego pełne znaczenie, wyjaśnić jego właściwy sens, sprostować błędne interpretacje i przeciwstawić się arbitralnemu stosowaniu go przez lud, a nawet przez jego nauczycieli i przywódców, ulegających ludzkim słabościom i ograniczeniom.
     Dlatego Jezus zapowiada, głosi „sprawiedliwość”, żąda „sprawiedliwości” większej niż sprawiedliwość uczonych w Piśmie i faryzeuszów (por. Mt 5, 20), „sprawiedliwości”, którą Bóg sam ustanowił i która wymaga wiernego przestrzegania Prawa ze względu na królestwo niebieskie. Syn Człowieczy działa więc jako Bóg przywracający porządek raz na zawsze ustalony i ustanowiony przez Boga.
     Jezus tak wypowiada się na temat Prawa Bożego: „Zaprawdę bowiem powiadam wam: Dopóki niebo i ziemia nie przeminą, ani jedna jota, ani jedna kreska nie zmieni się w Prawie, aż się wszystko spełni” (Mt 5,18). W tych dobitnych słowach stwierdza, że Prawo Mojżeszowe pozostaje zasadniczo nie zmienione, a równocześnie otrzymuje w Jego słowie mesjańskie wypełnienie. Nauczając „jako mający władzę” nad Prawem, Chrystus ukazuje, że ta pełnia, jaka odpowiada duchowi Prawa Bożego, wyraża się nade wszystko w miłości Boga i bliźniego: „Na tych dwóch przykazaniach opiera się całe Prawo i Prorocy” (Mt 22,40). Chodzi o „wypełnienie” odpowiadające „duchowi” Prawa, które pojawia się już w „literze” Starego Testamentu. Jezus przyjmuje to, syntetyzuje i ukazuje jako Ten, który jest także panem Prawa. Wypełnieniem są również przykazania miłości i wiary rodzącej nadzieję, które należą do Jego mesjańskiego dzieła. Chrystus włącza je do starego Prawa, wyjaśnia ich treść i rozwija to, co w sobie kryją.
     Wzorem tego wypełnienia jest życie Jezusa i dlatego może On powiedzieć swym uczniom nie tylko: postępujcie według mego Prawa, ale — postępujcie tak jak Ja, naśladujcie Mnie, idźcie drogą światła, które płynie ode Mnie.
     Kazanie na Górze według Mateusza jest tym „miejscem” w Nowym Testamencie, w którym Chrystus najwyraźniej daje poznać swą władzę nad Prawem, jakie otrzymał Izrael od Boga wraz z Przymierzem. Tu właśnie głosząc trwałą wartość Prawa i obowiązek jego przestrzegania (por. Mt 5,18-19), jednocześnie stwierdza potrzebę „sprawiedliwości” większej „niż uczonych w Piśmie i faryzeuszów”, czyli przestrzegania Prawa ożywianego nowym duchem ewangelicznej miłości i szczerości.
     Znane są konkretne przykłady. Pierwszy z nich to przezwyciężanie gniewu, urazy, niechęci — uczuć, które łatwo zagnieżdżają się w ludzkim sercu nawet wtedy, gdy zewnętrznie przykazania Mojżeszowe są przestrzegane, jak choćby przykazanie „nie zabijaj”: „Słyszeliście, że powiedziano przodkom: Nie zabijaj!; a kto by się dopuścił zabójstwa, podlega sądowi. A Ja wam powiadam: Każdy, kto się gniewa na swego brata, podlega sądowi” (Mt 5,21-22). To samo odnosi się do każdego, kto obraża drugiego człowieka obelżywymi słowami, szyderstwem i drwiną. Jest to potępienie każdego ustępstwa na rzecz instynktu wrogości, w którym potencjalnie zawiera się akt krzywdy, a nawet zabójstwa, przynajmniej duchowego, stanowi on bowiem pogwałcenie ekonomii miłości w stosunkach międzyludzkich i wyrządza krzywdę innym. Owemu potępieniu Jezus pragnie przeciwstawić Prawo miłości, która oczyszcza i porządkuje nawet najskrytsze uczucia i poruszenia duszy człowieka. Wierność temu Prawu Jezus traktuje jako niezbędny warunek praktyki religijnej: „Jeśli więc przyniesiesz dar swój przed ołtarz i tam wspomnisz, że brat twój ma coś przeciw tobie, zostaw tam dar swój przed ołtarzem, a najpierw idź i pojednaj się z bratem swoim! Potem przyjdź i dar swój ofiaruj!” (Mt 5,23-24). Ponieważ chodzi tu o prawo miłości, nie jest ważne to, kim jest osoba żywiąca urazę wobec drugiego, głoszona bowiem przez Jezusa miłość zrównuje i jednoczy wszystkich w pragnieniu dobra, w nadawaniu lub przywracaniu harmonii stosunkom z bliźnim, nawet wtedy, gdy w grę wchodzą spory i procesy sądowe (por. Mt 5,25).
     Innym przykładem udoskonalenia Prawa jest to, co odnosi się do szóstego przykazania Dekalogu, w którym Mojżesz zabrania cudzołóstwa. Posługując się językiem hiperbolicznym, a nawet paradoksalnym, aby przyciągnąć uwagę słuchaczy i poruszyć ich do głębi, Jezus mówi: „Słyszeliście, że powiedziano: Nie cudzołóż! A Ja wam powiadam…” (Mt 5,27); i tu, potępiając nieczyste spojrzenia i myśli, zaleca unikanie wszelkich okazji, odwagę w praktykowaniu umartwienia, podporządkowywanie wszystkich czynów i zachowań wymogom zbawienia duszy i całego człowieka (por. Mt 5,29-30).
     Wiąże się z tym w pewnej mierze następna wypowiedź Jezusa: „Powiedziano też: Jeśli kto chce oddalić swoją żonę, niech jej da list rozwodowy. A Ja wam powiadam…” (Mt 5,31-32). Jezus stwierdza, że wygasło owo ustępstwo wobec starego Prawa przyznane ludowi Izraela „Przez wzgląd na zatwardziałość serc” (Mt 19,8), i zabraniając także tej formy pogwałcania prawa miłości, przywraca nierozerwalność małżeństwa (por. Mt 19,9).
     Na tej samej zasadzie staremu zakazowi krzywoprzysięstwa przeciwstawia zakaz przysięgania w ogóle (por. Mt 5,33-37), kierując się w tym równie jasnymi względami wynikającymi z przykazania miłości. Nie należy nie dowierzać lub nie ufać bliźniemu, gdy jest on zwykle szczery i lojalny; obie strony winny raczej przestrzegać tego podstawowego prawa w mowie i w czynie: „Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi” (Mt 5,37).
     Dalej Jezus mówi: „Słyszeliście, że powiedziano: Oko za oko i ząb za ząb! A Ja wam powiadam: Nie stawiajcie oporu złemu” (Mt 5,38-39), po czym przemawiając językiem metaforycznym, uczy nadstawiać drugi policzek, odstępować nie tylko szatę, ale i płaszcz, nie odpowiadać złością na natręctwo, a nade wszystko: „Daj temu, kto cię prosi, i nie odwracaj się od tego, kto chce pożyczyć od ciebie” (Mt 5,42). A więc radykalne wykluczenie z osobistego życia ucznia Jezusa prawa odwetu, niezależnie od spoczywającego na społeczeństwie obowiązku obrony swoich członków przed przestępcami i karania tych, którzy naruszają prawa obywateli i państwa.
     A oto ostateczne udoskonalenie, stanowiące dynamiczne centrum wszystkich poprzednich: „Słyszeliście, że powiedziano: Będziesz miłował swego bliźniego, a nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził. A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują; tak będziecie synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych” (Mt 5,43-45). W ten sposób uproszczonej interpretacji starego Prawa, w której bliźni utożsamiany był z Izraelitą, a wręcz z pobożnym Izraelitą, Jezus przeciwstawia prawdziwą interpretację przykazania Bożego, któremu nadaje wymiar religijny odwołując się do osoby Ojca niebieskiego, który, łaskawy i miłosierny, darzy dobrocią wszystkich, jest więc najwyższym wzorem powszechnej miłości.
     Rzeczywiście, Jezus kończy swoją wypowiedź słowami: „Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski” (Mt 5,48). Wzywa swoich wyznawców do praktykowania doskonałej miłości. Miłość jest syntezą nowego Prawa, które Chrystus przynosi światu. Miłość bowiem sprawi, że w stosunkach z innymi człowiek przezwycięży klasyczne przeciwstawienie przyjaciel – wróg; wywodząc się z głębi ludzkich serc, stanie się ona podstawą solidarności społecznej i politycznej, również w jej zinstytucjonalizowanych formach. „Nowe przykazanie” Jezusa szeroko opromieni całe dzieje ludzkości.
     W tym miejscu należy podkreślić przede wszystkim to, że w najistotniejszych punktach Kazania na Górze powtarza się przeciwstawienie: „Słyszeliście, że powiedziano…” — „a Ja wam powiadam”, przeciwstawienie, które nie „znosi” Prawa Bożego, ale wskazuje na to, co jest jego doskonałym wypełnieniem, zamierzonym przez Boga-Prawodawcę. Jezus przedstawia w nowym świetle owo zamierzenie Boga i wyjaśnia całą jego wartość, polegającą na realizacji nowego życia i rozpoczęciu nowego etapu w dziejach ludzkości. Czyni to przypisując sobie władzę Boga – Prawodawcy. Można zatem powiedzieć, że w sześciokrotnym „a Ja wam powiadam” Jezusa rozbrzmiewa echem owo samookreślenie się Boga „Ja Jestem”, które Jezus także stosuje do siebie (por. J 8,58).
     Na zakończenie wypada przypomnieć odpowiedź Jezusa na zarzut faryzeuszy, którzy widząc, jak Jego uczniowie w szabat zrywają kłosy z pola i jedzą, oskarżają ich o naruszanie Prawa Mojżeszowego. Jezus najpierw przypomina im przykład Dawida i jego towarzyszy, którzy bez wahania jedli „chleby pokładne”, by zaspokoić głód, a następnie przykład kapłanów, którzy w dzień szabatu spełniają swoje funkcje w świątyni, nie zachowując prawa spoczynku. Na zakończenie z całą stanowczością wypowiada słowa dla faryzeuszy niesłychane: „Oto powiadam wam: Tu jest coś większego niż świątynia”, i dalej: „Syn Człowieczy jest Panem szabatu” (Mt 12,6.8; por. Mk 2,27-28). Te oświadczenia wyraźnie wskazują na to, że Jezus miał pełną świadomość swojej Boskiej władzy. Stwierdzenie Jezusa, że jest czymś „większym niż świątynia”, było dość jasną aluzją do Jego Boskiej transcendencji. Ogłoszenie się zaś „Panem szabatu”, czyli czegoś, co sam Bóg dał Izraelowi, stanowiło otwarte ukazanie władzy Głowy mesjańskiego królestwa i nowego Prawodawcy. Nie chodzi więc tutaj jedynie o zwykłe odstępstwa od Prawa Mojżeszowego, które w wyjątkowych wypadkach były dopuszczane także przez rabinów, ale o przywrócenie Prawu pełnego znaczenia, o jego uzupełnienie i odnowę, którą Jezus ogłasza jako nieprzemijającą: „Niebo i ziemia przeminą, ale moje słowa nie przeminą” (Mt 24,35). To, co pochodzi od Boga, jest wieczne, tak jak i wieczny jest Bóg.
Jan Paweł II
14.10.1987
Jan Paweł II: