Wiersze różne (31)
Prowadziły mnie w słońcu lipca do muzeum Prado,
Prosto do sali, w której "Ogród Ziemskich Rozkoszy"
Był dla mnie przygotowany. Abym nad jego wody
Biegł i zanurzył się w nich i rozpoznał siebie.
Miało się ku końcowi dwudziestego wieku
W którym będę zamknięty jak mucha w bursztynie.
Byłem stary ale nozdrza moje pożądały nowych zapachów.
I przez pięć moich zmysłów dostawałem udział
W ich ziemi, prowadzących mnie, sióstr naszych i kochanek.
Jak lekko stąpają! Biodra ich w spodniach, nie w powłóczystych szatach,
stopy bose w sandałach, nie na koturnach,
włos ich nie spięty szylkretową klamrą.
Ale te same, odnawiające się, pod znakiem Luny, miesiąca,
W korowodzie, który sławi panią Wenus.
Ich ręce dotykały moich rąk i szły strojne
Jak o wczesnym poranku na początku świata.
***
Miłość
Miłość to znaczy popatrzeć na siebie,
Tak jak się patrzy na obce nam rzeczy,
Bo jesteś tylko jedną z rzeczy wielu.
A kto tak patrzy, choć sam o tym nie wie,
Ze zmartwień różnych swoje serce leczy,
Ptak mu i drzewo mówią: przyjacielu.
Wtedy i siebie, i rzeczy chce użyć,
Żeby stanęły w wypełnienia łunie.
To nic, że czasem nie wie, czemu służyć:
Nie ten najlepiej służy, kto rozumie.
***
Życzenie
Towarzyszko serdeczna mojej wielkiej bitwy,
Ty, której wątłe ciało różowym promieniem
Przenika w moje oczy! Światłem przepasana
Ponad rozpaczą ziemską i nad ziemskim cieniem.
Towarzyszko serdeczna krwawego pochodu
Przez kraj ognia i wojny, powietrza i głodu,
Oby serc nam nie zmogły wołania niczyje!
Abyśmy, w młodym lecie brodząc po kolana,
Mówili, blask z niebiosów pijąc jak ze dzbana:
Posłuchaj, ludzkość żyje, nasza radość żyje.
Autor wierszy: Czesław Miłosz