Skarga

byłam szatą Hioba
to dzięki jego tułowiu nabierałam kształtu
obiecywałam sobie że aż po śmierć będę tarczą
gdy jest się z mocnej odmiany lnu można nawet zatrzymać
rzucony w kogoś oszczep tak nienawidziłam gdy składał
swemu Jahwe ofiary z turkawek czynił to z takim namaszczeniem
a na mojej tkaninie osiadał dym i iskry wtedy poznawałam
że jestem tylko narzędziem i nigdy dla niego nie stanę się
boginią jak zabić tego kogo czcił myślałam po nocach
czy nie zadusić Hioba wtedy i jego bóg umarłby z rozpaczy
niepotrzebnie się wahałam mogłam mu wyrwać
duszę z korzeniami on nie miał skrupułów
pomarli mu synowie wziął do ręki szczątki tłuczonego szkła
rozdarł moje serce sprawił swoimi palcami że zapach roślin
spłynął ze mnie do końca aż stałam się kukłą
gdzieś pod jego nogami mój trup śniący w konwulsji o raju z łopianu
na wieki przeklinam cię Hiobie za kaźń której dokonałeś

24.06.2006r.