Wspomnienie poczekalni dworcowej

pamiętam włókna najczarniejszego kwarcu
które spowijały przymrużone firanami szyby
marmurowe łzy tych którym niebo i ziemia
nie szczędziły przestrzeni na czas exodusu
papierosowe nimfy osiadające na sufitach
kształtowane westchnieniami spękanych ust

mam jeszcze przed oczami rozwinięte arrasy kas biletowych
to jakaś nowa transcendencja myślałem z niepokojem
podróżni klęczeli na ołtarzach waliz a urzędnik uderzał
oktawami palców o czyściec pokręteł i przycisków

chyba właśnie wtedy wyszedłem na świeże powietrze
by umknąć epidemii pełen bożków rozpaczy
w świszczących od potu biegunach nozdrzy

6.07.2006r.