Gdzie kiedyś był nasz dom

Nowe buty próżno czekają na jesień,
kolorowy sweter,
koszul dziesięć.
Kubek potyka kurz
a szczoteczka w zadumie
swojej bezczynności, nie rozumie...
Zegarek nagle stanął,
zbuntowany, że odszedłeś rano
i dotąd nie powróciłeś...
Młody gołąbek urósł
i w niebo pofrunął bez pożegnania -
jak TY...
Dzika czereśnia zrodziła
słodko-gorzkie zatrzęsienie.
Do klatki wprowadzili się nowi sąsiedzi -
kuli, wiercili, wnosili, wynosili -
ciepłe gniazdo wili
jak my, kiedyś...
Marysia wyszła za mąż -
raczej bez miłości -
zaniosłam jej pierścionek
i Twoją pamięć...
Było dużo gości
ale jakoś łzawo,
choć nawet księża tańczyli!
Pewnej niedzieli przełożyłam obrączkę
na lewy palec,
a pewien pan, chce się ze mną umówić! -
po co? - nie wiem!
Pogubiłam się, robię jakieś głupstwa,
zastanawiam się - kim teraz jestem,
gdy część mnie, z Tobą odeszła ...
Zawalił się świat! -
runął porządek godzin, ułożonych w czas
jasny, prosty, szczęśliwy...
Samotna, błąkam się po obcych.
Tyle rzeczy okazało się zbędnymi!
tyle kruchych przedmiotów -
trwalszymi od Ciebie,
choć jak TY też są martwe...
Odnalazłam rachunki, książeczki, klucze
i prozy się uczę - co do czego, co z czym.
Nadal chodzę pełna słodkiej muzyki
i gorzkich wierszy,
a tę żałobną czerń nawet lubię...
Nienawidzę tylko niedziel i świąt
i powrotów tu,
gdzie kiedyś, był nasz dom...

Ryszardowi
Z tomiku: "Dotknąć nieba..."