Gdybym chodził do kościoła...

Gdybym chodził do kościoła na wszystkie nabożeństwa
majowe, czerwcowe, różańcowe, nieszpory i procesje
i gdybym z okazji roku świętego wziął udział
w pielgrzymce do Ziemi Świętej lub do Rzymu,
a miłości bym nie miał,
byłbym jak miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący.
I gdybym też odmówił niezliczoną ilość modlitw z odpustem zupełnym
i co dzień przyjmował Komunię Świętą,
a miłości bym nie miał,
byłbym niczym.
I gdybym też dawał wielkie sumy na tacę, do puszek
na KUL, na misje, na pomoc głodującym,
nawet żebrakom przed kościołem,
zaś za przekonania religijne cierpiał szykany,
lecz miłości bym nie miał,
nic bym nie zyskał.

Głos do nieba
K. Urbańczyk

Rozważania i opowiadania: