Problem wiary

     Po raz kolejny poruszony jest dzisiaj problem wiary. Ale jak mieć wiarę, kiedy żyję w świecie, w którym otacza mnie zło, w świecie, w którym trudno mi sobie poradzić z codziennością? Jak mieć wiarę w świecie, w którym widzę, że zwyciężają ci, co się rozpychają łokciami, co mają mocne plecy? Jak mieć wiarę wtedy, kiedy patrzę i widzę, że niesprawiedliwi tryumfują, a sprawiedliwi są poniżani, ciągle im się nie wiedzie?
     Wczoraj obchodziliśmy święto Przemienienia Pańskiego i może dzisiaj mówiąc o wierze trzeba raz jeszcze stanąć u szczytu góry Tabor, by zobaczyć Jezusa jaśniejącego chwałą. To jest prawdziwy Bóg. Może trzeba dzisiaj, mówiąc o wierze, raz jeszcze przypomnieć sobie, że ponad tym wszystkim co ludzkie jest to co boskie.
     Kto jest panem tego świata, panem nas ludzi ? Czy jest nim szatan ze swoim złem, podstępami, obłudą, kłamstwem ? Nie. To ten jaśniejący na górze Tabor Jezus Chrystus jest Panem świata. To On jest Panem twojego życia, to On się troszczy o Ciebie, to nie wszystko, że umarł za każdego z nas na krzyżu i dla nas zmartwychwstał. On jest rzeczywiście obecny w życiu każdego z nas i każdemu z nas chce pomagać.
     Ale może pomyślisz sobie, mój Boże już tak długi czas modlę się, prosząc o jakąś łaskę, o cud w mojej rodzinie, o przemianę serca kogoś bardzo bliskiego, dlaczego to wszystko się nie spełnia ? Dlaczego tak długo muszę czekać ? Bo Bóg - On sam wybiera najodpowiedniejszy czas. My dzieci tego czasu jesteśmy bardzo niecierpliwi, chcemy żeby to o co prosimy stało się już, natychmiast, może czasem wręcz by Pan Bóg uprzedził nasze prośby. Ale Pan Bóg, który zna ludzkie serce doskonale wie, kiedy jest ten odpowiedni czas by człowiek się nawrócił, by mąż wrócił do żony, by dzieci przeprosiły się z rodzicami, by może ustała choroba, jakieś cierpienie duchowe.
     Wiary trzeba. Wiary, która nie da się zachwiać chwilowym niepowodzeniem. Dziś raz jeszcze przez usta proroka Habakuka Pan Bóg zapewnia nas, że przyjdzie czas tryumfu sprawiedliwości i to nic, że się opóźnia. Słowo Boga nie ulega zmianie. Ten czas przyjdzie. Przyjdzie czas wyzwolenia dla każego człowieka, czas w którym przeminą cierpienia. Kiedy to będzie? I znowu dochodzi w nas głos dziecka tych czasów: kiedy to będzie, żeby jak najszybciej, może dziś, może w tej Mszy św., może się coś zmieni?
     Pan Bóg mówi: bądź cierpliwy, cierpliwością zwyciężaj. Cierpliwością i wielką wiarą ! Kiedy dziś patrzymy na fragment Ewangelii przed chwilą odczytanej widzimy Jezusa, który wchodzi w sytuację po ludzku rzecz biorąc nie do rozwiązania. Biedny chłopak, opętany - tak się wówczas mówiło. Nikt nie jest już mu w stanie pomóc, nawet uczniowie Jezusa nie są w stanie w imię Jezusa wypędzić złego ducha i uzdrowić tego człowieka.
     I mógłby ojciec owego syna załamać ręce i powiedzieć, że skoro już oni nie potrafili pomóc, to nie ma już żadnej pomocy, nie ma żadnego ratunku, ten mój syn będzie cierpiał do końca swojego życia, szatan będzie nim szarpał. I w tę sytuację wchodzi Jezus i wchodzi wiara ojca: pójdę do Jezusa. Nikt mi nie pomógł, ale jest jeszcze On. Może On mi pomoże. A wydaje się, że poszedł tam z wielkim przekonaniem: tak, to właśnie On mi pomoże, Jezus. A Jezus czyni cud, bo zobaczył w tym udręczonym ojcu wielką wiarę, gdy ojciec zadał sobie trud, nie uwierzył, że wszystko jest stracone, że już nic nie da się zrobić. To jest błąd, który często my popełniamy: już nic nie da się zrobić, jestem przegrany, nawet Pana Boga prosiłem raz czy drugi i nic się nie zmieniło.
     Trzeba cierpliwości i wiary. A Jezus mówi: gdybyś tylko miał wiarę tak małą jak ziarnko gorczycy - jedno z najmniejszych ziarenek na świecie, a przecież kiedy wyrośnie staje się drzewem, w jego cieniu lęgną się pisklęta ptaków. I z takiej maleńkiej wiary wyrastają wielkie rzeczy, wielkie dzieła. O taką wiarę trzeba nam się modlić i prosić o nią.
     Zanim jeszcze zaczniemy prosić o cokolwiek innego, trzeba mi uklęknąć przed Panem Bogiem z pokorą i powiedzieć: Boże, mało mam wiary. Nie wierzę tak do końca w to, że jesteś Panem mojego życia. Kiedy patrzę na świat, coraz trudniej mi uwierzyć, że Ty jesteś Bogiem tego świata. I kiedy klękam na modlitwę, by Cię prosić, tak do końca nie jestem przekonany, że Ty jesteś w stanie coś zmienić, proszę przymnóż mi wiary. Tego mi trzeba. I proszę Cię Panie jeszcze o jedno: naucz mnie cierpliwości, spraw bym się nauczył nie dyktować Ci warunków, ale z pokorą przyjmował to, co Ty dajesz mi w czasie, który wybierasz, bo to jest czas najodpowiedniejszy. Naucz mnie znowu ufać Tobie, zwłaszcza w sytuacjach beznadziejnych.
     Być może ktoś dziś z nas uczestniczących w tej Mszy św. jest w takiej sytuacji beznadziejnej, po ludzku wydaje się, że nic nie można zrobić, że już wszystko zawiodło i trzeba będzie żyć w takim upodleniu, zniewoleniu, w takim rozdarciu do końca. Dla Boga nic nie jest niemożliwe. Niech te słowa dotrą szczególnie do tych, którzy podupadli na wierze, którym już zabrakło nadziei. Dla Boga nie ma nic niemożliwego.
     Wierz tylko, o tę wiarę módl się codziennie, proś o nią na kolanach a otrzymasz, będziesz człowiekiem szczęśliwym. Gdybyście mieli wiarę tak małą jak najmniejsze ziarnko gorczycy, wszystko by się stało. Panie, daj nam taką wiarę, Amen.
o. Stanisław Dusza - redemptorysta, kazanie wygłoszone 7.08.2004 w sanktuarium Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Toruniu.
(Na podstawie tekstów: Ha 1,12 - 2,4 Mt 17,14 - 20).
Rozważania i opowiadania: