Nad studnią w Sychem

Popatrz - tam łuską srebrzystą nieustannie się woda
odrywa, oto głębi brzemieniem drży
jak źrenica czując dno obrazu.
Woda jednak miejsca zmęczone wokół twych oczu przemywa,
gdy odbiciem szerokich liści dosięga twojej twarzy.
Tak daleko do źródła -
Te oczy znużone to znak,
że ciemne wody nocy płynęły w słowach modlitwy
( nieurodzaj, nieurodzaj dusz )
a teraz światło studni pulsuje głęboko w tych łzach,
które - pomyślą przechodnie - wycisnął podmuch snu...
A tymczasem -
ta studnia otwiera w twym wzroku tylko migot liści i łuską odbitej zielem zasnuwa
miękko twą twarz tam - w głębi.
Czy daleko jeszcze do źródła?
Przecież w Tobie drży tylu ludzi
prześwietlonych blaskiem Twoich słów -
jak źrenice prześwietla blask wody...
Tych ludzi znużeniem zarazem i światłem znasz.

Jan Paweł II: