Przypowieści ewangelijne... jako szczególny gatunek literacki

     Przypowieść jest samorzutnym tworem ducha ludzkiego. Nie trzeba być wcale literatem, by posługiwać się przypowieścią i ją rozumieć. Po prostu powstaje ona z pewnej potrzeby lepszego, dosadniejszego przedstawienia swojej myśli. Ponieważ w mówieniu, zwłaszcza w nauczaniu, zawsze cenimy obrazowość, stąd już folklor obfituje w przypowieści. Niemniej po-sługiwanie się nimi nie jest to sposób mówienia wyłącznie popularny. Sokrates również chętnie posługiwał się przypowieścią, gdy w dialogu chciał wydobyć na jaw prawdę ukrytą, a nie dostrzeganą przez swoich rozmówców.
     Istotą przypowieści jest porównanie dwóch składników. To jest fundament, na którym jest zbudowana każda przypowieść. Dobrze to oddaje grecki termin na oznaczenie przypowieści – parabolh/ (parabolé), dosłownie „zestawienie obok siebie” właśnie tych dwóch składników. Pierwszy z nich jest obrazem wziętym z życia codziennego, z rzeczywistości znanej rozmówcy lub czytelnikowi. Drugi składnik czy człon przypowieści nie jest już dostępny zmysłom, gdyż leży w sferze pojęciowej, i do tego niedostępnej poznaniu tylko rozumowemu. Rzeczy konkretne i znane z obrazu rzeczywistości doświadczalnej w takim zestawieniu mają za zadanie zilustrować prawdę wyższego rzędu, duchową, nadprzyrodzoną. Parabola więc – to rozbudowane porównanie oparte na podobieństwie, jakie zachodzi między bardzo różnymi płaszczyznami rzeczywistości. Potwierdza to wstęp do niejednej przypowieści z Ewangelii: „Podobne jest królestwo niebieskie do...”, po czym następuje zrozumiały obraz. W przypowieści czystej, tzn. bez elementów innego gatunku literackiego, każda rzecz materialna nadal po-zostaje sobą; tak np. ziarno gorczycy wciąż jest tym ziarnem, niczym więcej. Natomiast – podobnie do znanego z doświadczenia zmysłów rozwoju tego ziarna, będzie się rozwijać inna, zgoła niedoświadczalna rzeczywistość duchowa – Królestwo Boże.
     Jeśli jednak wyjdziemy niejako o jeden krok poza parabolę-zestawienie, znajdziemy się na innym gruncie, w innym gatunku literackim. Będzie nim przenośnia, z grecka – metafora. Krok zaś wyjścia poza przypowieść polega na tym, że już się nie porównuje dwóch płaszczyzn rzeczywistości, lecz cechy pierwszej przenosi na drugą, utożsamiając w słowach rzeczy wyższego porządku z niższymi. Stąd w przenośni wyrazy już nie zachowują swego znaczenia potocznego, lecz otrzymują nowe, właśnie przenośne. Doskonale rozumiemy, co oznaczają słowa Jezusowe do Piotra: Ty jesteś Opoka..., tobie dam klucze królestwa niebieskiego: cokolwiek zwiążesz..., co rozwiążesz (Mt 16,18n), że nie chodzi tu o skałę-minerał, klucze nie są przyrządami z obrobionego metalu, a związywanie i rozwiązywanie odbędzie się bez sznura. Jeśli zaś się szerzej rozbuduje przenośnię, powstaje alegoria, dosłownie po grecku: „mówienie czegoś innego”. W tych gatunkach literackich, w przenośni i alegorii, każdy szczegół obrazu oznacza co innego, niż mówią same słowa w ich znaczeniu potocznym. Czytając alegorię Dobrego Pasterza (J 10,11–16), bez trudu pojmujemy, że nie można brać dosłownie wyrazów: pasterz, najemnik, wilk, owce, owczarnia, lecz że oznaczają one od razu sprawy niewidzialnej rzeczywistości.
     W starożytności klasycznej wyraźnie odróżniano przypowieść od alegorii. Tymczasem nie jest tak w przypowieściach ewangelijnych z racji ich hebrajskiego rodowodu. Oba te gatunki wzajemnie się w nich splatają, w ślad za tym, co u Hebrajczyków nosiło nazwę maszal. Termin ten w Piśmie Świętym Starego Testamentu i u rabinów oznacza wiele zbliżonych do siebie gatunków literackich, jak przypowieść, porównanie, alegorię, bajkę, przysłowie, sentencję, zagadkę, kryptonim, wypowiedź apokaliptyczną, symbol, przykład, nawet dowcip – i to nie jest jeszcze koniec wyliczenia możliwych jego znaczeń.
     Można by zaryzykować sprowadzenie tego wszystkiego do wspólnego mianownika – wypowiedzi doniosłej, a wymagającej wyjaśnienia. Maszalem u Proroków jest zestawienie obrazu symbolicznego, ukazanego w wizji, z Bożą odpowiedzią, co to ma znaczyć, daną na pytanie wizjonera. Tak np. jest z obrazem kosza dojrzałych owoców u Amosa (8,1–3), z winnicą u Izajasza (5,7), z Ezechielową alegorią dwóch orłów (17,1–24). Nic więc dziwnego, że skoro wielokrotnie i na różne sposoby przemawiał niegdyś Bóg do ojców przez proroków (Hbr 1,1), a wśród tych sposobów był także maszal, to i Prorok par excellence, Syn Boży, posługiwał się przypowieścią o typie maszalu. Nie dziwi również nas i to, że w Jego przypowieściach – podobnie jak u Proroków – występują elementy alegoryczne. Ostra bowiem granica między obu tymi gatunkami występowała tylko u Greków, natomiast zacierał ją niekiedy maszal. A Jezus kontynuując linię proroków korzystał z tradycji swego narodu.
     Po tylu wstępach możemy już pokusić się o zdefiniowanie, co to jest przypowieść ewangelijna. Jest to oparte na podobieństwie opo-wiadanie zmyślone, lecz w zasadniczych swych rysach praw-dopodobne, które ma na celu wyświetlenie w stopniu dostępnym dla człowieka tajemnicy Królestwa Bożego – jego istoty i wymagań stawianych człowiekowi.
     Według tego określenia, które nie wszyscy specjaliści przyjmują, można w Ewangeliach doliczyć się 40 przypowieści. Przyjrzyjmy się z kolei składnikom tej definicji. Będąc opowiadaniem zasadniczo prawdopodobnym, przypowieść nie jest bajką. W bajce bowiem dzieją się zdarzenia nieprawdopodobne, jak np. opowiedziane przez Jotama dialogi między roślinami, które obierają sobie króla (Sdz 9,7–15). Przypowieść nie jest również mitem, który prawdzie ogólnej nadaje pozory zdarzenia rzeczywistego, historycznego. W micie, „który jest zawsze, a nigdy nie był” (Salustiusz), porównanie nie jest fundamentem opowiadania, lecz co najwyżej wnioskiem końcowym w rodzaju: każdy śmiałek wyrywający bóstwu tajemnice będzie cierpiał jak Prometeusz. Ewangelijna przypowieść zasadniczo opiera się na porównaniu, nie zaś na takim utożsamieniu obrazu z oznaczoną rzeczywistością innego rzędu, które sprawia, że wyrazy tracą swe potoczne znaczenie, a zaczynają „mówić coś innego”. Jednakże zgodnie z dziedzictwem maszalu nie odcina się ostro od alegorii. Może więc – nie przestając być zwartym obrazem – zawierać niekiedy elementy alegoryczne. A już od ich wzajemnej proporcji ilościowej będzie wówczas zależeć, jak się daną przypowieść określi. Dlatego też nomenklatura specjalistów mówi bądź o przypowieściach alegoryzujących, bądź o alegoriach przypowieściowych.
     Tematem głównym przypowieści ewangelijnych jest Królestwo Boże. Ten właśnie temat, niezrównany, wyróżnia je głębią i doniosłością od wszystkich innych przypowieści, znanych z literatury klasycznego antyku czy rabinizmu.
     Wszystko, co powiedziało się dotąd, objaśniając gatunek literacki przypowieści ewangelijnych, daje nam do ręki pierwszy klucz. Są to – używając języka fachowców – zasady hermeneutyki, czyli poprawnej ich interpretacji.
     I tak, skoro przypowieść jest rozbudowanym porównaniem, najpierw należy odnaleźć w tekście dwa człony tego porównania. Dwa i tylko dwa. One zestawione razem dopiero stanowią całość przypowieści, tzn.: człon oznaczający i człon oznaczany. Pierwszemu trzeba przyjrzeć się dokładnie, wzywając na pomoc wszelkie środki egzegezy naukowej. Tu może ktoś słusznie zapytać: Dlaczego naukowej? Odpowiedź jest prosta: to, co było całkiem zrozumiałe dla słuchaczy Jezusowych, nie zawsze takim jest dla nas, gdyż nie znamy wielu szczegółów ówczesnego życia palestyńskiego, tworzących po raz pierwszy człon przypowieści. Stąd nam potrzebne są dane szczegółowe zaczerpnięte z historii, geografii, archeologii, botaniki... Słowem, musimy uwzględnić wszystko to, co uwydatnia myśl Parabolisty, jeśli nie chcemy uronić niczego z Jego nauki. Do francuskiego oryginału Dziejów Chrystusa Daniel-Ropsa wydano swego czasu album z widokami Ziemi Świętej oraz z fotografiami eksponatów w muzeach. Odtąd mnożą się podobne publikacje, zwłaszcza atlasy biblijne, ilustrowane fotografiami krajobrazów czy znalezisk archeologicznych. Tego typu publikacje mają unaocznić czytelnikowi Ewangelii to, czego sam ich tekst dać nie może, np.: dlaczego purpurowe anemony są wspanialej odziane niż Salomon; jak orał rolnik glebę Palestyny, otoczony chmarą ptaków, które ani sieją ani orzą; jak pasterz wyprowadzał owce, jakie to lampy stawiano na świeczniku, a nie pod korcem, i tyle innych znamiennych szczegółów. Do tych szczegółów również ma zastosowanie nakaz Pański: Zbierzcie pozostałe ułomki, aby nic nie zginęło (J 6,12).
     W pierwszym członie przypowieści, w obrazie, mogą występować szczegóły drugorzędne, nie zawsze jednakowo ważne dla głównej myśli, dla pouczenia. I tak np. biedzono się w dziejach egzegezy biblijnej nad zagadnieniem pozornym: co też oznaczają ptaki, które gnieżdżą się na gałęziach wybujałego drzewa gorczycznego? Zapomniano o regułach dotyczących gatunku literackiego przypowieści i skutkiem tego szczegółowi ornamentacyjnemu, który tylko podkreśla wielkość drzewa, usiłowano przypisać znaczenie alegoryczne.
     Skoro dwa i tylko dwa człony należą do istoty przypowieści, wszystko, co wykracza poza tę dwuczłonowość, należy oddzielić od samej przypowieści, choćby zaznaczała się jakaś więź tematyczna. Tak właśnie należy postąpić z niejedną sentencją, która kończy przypowieść, a nie jest wcale jej pierwotną konkluzją. Do tej sprawy jeszcze wrócimy, gdy będzie mowa o redakcji materiału ewangelijnego.
     O ile w czystej przypowieści obowiązuje zasada porównywania dwóch członów, i trzeba się doszukiwać jedynie ich podobieństwa, owego tertium comparationis klasyków, o tyle inaczej ma się rzecz z alegorią, w której zachodzi swoista identyczność obrazu i oznaczanej nim innej rzeczywistości. Gdy Jezus mówi: Ja jestem dobrym pasterzem (J 10,11), to Jego utożsamienie swojej misji z zadaniami pasterza uprawnia nas do wniosków dalej idących, niż to dopuszczało porównanie dwóch sytuacji, właściwe dla przypowieści. Każda więc czynność pasterza, który dobrze spełnia swe zadanie, może i powinna być tłumaczona przenośnie. Skoro zatem dobry pasterz strzeże, broni powierzonej sobie trzody, pasie ją troskliwie i poi – wszystkie te czynności wolno i należy przenieść na Dobrego Pasterza Chrystusa, ze zmianą oczywiście przedmiotu i sposobu okazywania tej troski.
     Przypowieść i alegoria, zasadniczo różne, w niejednej przypowieści – dzięki jej pochodzeniu od maszalu – mogą stapiać się w jedno, jak już to powiedzieliśmy. Zanim więc zastosuje się reguły interpretacji, odmienne dla każdego z tych gatunków, najpierw należy w każdym poszczególnym wypadku ustalić, z jakim gatunkiem mamy do czynienia. Tak też będziemy stosować tę zasadę wstępną w niniejszym komentarzu.

Dodatek
Przykład pewnego współczesnego podziału przypowieści ewange-lijnych jako szczególnego gatunku literackiego (wg M. Hermaniuk, La parabole évangélique, Louvain-Bruges 1974)
1. Rozwinięte porównania:
Ziarno gorczycy,
Zaczyn chlebowy,
Dziatwa na rynku
Zasiew rosnący własną siłą
Skarb ukryty w roli,
Drogocenna perła.
2. Rozwinięte symbole:
Zaginiona owca
Czujny gospodarz
Sługa wierny i niewierny
Zgubiona drachma.
3. Alegorie, czyli rozwinięte metafory:
Zasiew i różne jego wyniki
Chwast.
4. Przypowieści mieszane; porównania i metafory:
Wielka uczta
Dziesięć panien
Nielitościwy współsługa
Słudzy nagrodzeni za czujność
Robotnicy w winnicy
Syn marnotrawny.
5. Opowiadania przypowieściowe:
Nieurodzajne drzewo figowe
Niesprawiedliwy sędzia
Natrętny przyjaciel
Obrotny rządca.
6. Przykłady przypowieściowe:
Miłosierny Samarytanin
Głupi bogacz
Bogacz i ubogi Łazarz
Faryzeusz i celnik.

Czytelnia: