Polecamy

Szarość poranka, pośpiech, sznureczek spraw niecierpiących zwłoki… Właściwie gdzie ja jestem? Rozglądałem się wokół coraz bardziej zdumiony. Wyjechałem w kierunku politechniki z ważnymi papierami, a teraz znalazłem się w ciżbie, w jakimś korytarzu. Nikt specjalnie nie wiedział, co się dzieje. Powoli wraz z tłumem przesuwałem się w kierunku, z którego docierały niezbyt miłe zapachy.