Zmartwychwstanie - szczyt objawienia

     W Pierwszym Liście św. Pawła do Koryntian, kilkakrotnie już wspominanym w tym cyklu katechez o zmartwychwstaniu Chrystusa, czytamy słowa Apostoła: „A jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, daremne jest nasze nauczanie, próżna jest także wasza wiara” (1 Kor 15,14). Najwidoczniej św. Paweł widzi w zmartwychwstaniu podstawę wiary chrześcijańskiej. Jako ostateczne potwierdzenie przyniesionej przez Chrystusa prawdy, stanowi ono dlań jak gdyby zwornik całej konstrukcji obejmującej doktrynę i życie. Dlatego przepowiadanie Kościoła, od czasów apostolskich, poprzez wszystkie wieki i pokolenia, aż do dziś, odwołuje się do zmartwychwstania i z niego czerpie swoją energię, moc przekonywania i żywotność. Łatwo zrozumieć, dlaczego.
     Zmartwychwstanie stanowi przede wszystkim potwierdzenie tego wszystkiego, co sam Chrystus „czynił i nauczał”. Było ono Boską pieczęcią położoną na Jego słowach i Jego życiu. On sam wskazał uczniom i przeciwnikom ten ostateczny znak prawdy. Anioł przy grobie przypomniał to niewiastom o świcie „pierwszego dnia po szabacie”: „zmartwychwstał, jak powiedział” (Mt 28,6). Jeśli to Jego słowo i obietnica okazały się prawdą, to także wszystkie inne Jego słowa i obietnice mają moc nieprzemijającej prawdy, jak sam powiedział: „Niebo i ziemia przeminą, ale moje słowa nie przeminą” (Mt 24,35; Mk 13,31; Łk 21,33). Nie sposób wyobrazić sobie czy żądać wiarygodniejszego, mocniejszego i tak niezbitego dowodu, jak powstanie z martwych. Jeżeli zmartwychwstały Chrystus dał obiecany przez siebie ostateczny dowód swojej Boskiej władzy, to wszystkie prawdy, nawet najbardziej niedostępne dla ludzkiego umysłu, znajdują swoje uzasadnienie, również na gruncie racjonalnym.
     Tak więc zmartwychwstanie jest potwierdzeniem prawdy o Bóstwie Chrystusa. Jezus powiedział: „Gdy wywyższycie [na krzyżu] Syna Człowieczego, wtedy poznacie, że JA JESTEM” (J 8,28). Ci, którzy słyszeli te słowa, chcieli Go ukamienować, bowiem „JA JESTEM” było dla Żydów odpowiednikiem niewysłowionego imienia Boga. Toteż, kiedy żądano od Piłata wydania wyroku śmierci na Jezusa, głównym oskarżeniem było to, że „sam siebie uczynił Synem Bożym” (J 19,7). Dla tej samej przyczyny Sanhedryn skazał Go jako bluźniercę, kiedy na pytanie najwyższego kapłana oświadczył, że jest Chrystusem, Synem Bożym (por. Mt 26,63-65; Mk 14,62; Łk 22,70): a więc nie tylko Mesjaszem ziemskim, takim, jak to pojmowała i jakiego oczekiwała tradycja żydowska, ale Mesjaszem-Panem zapowiedzianym w Psalmie 110 [109] (por. Mt 22,41 nn.), tajemniczą postacią z wizji Daniela (Dn 7,13-14). Ogłosić siebie Synem Bożym — to było wielkie bluźnierstwo, oskarżenie wystarczające, by skazać na śmierć. I teraz zmartwychwstanie potwierdzało prawdziwość Jego Boskiej tożsamości i usprawiedliwiało nadanie sobie samemu przed Paschą „imienia” Boga: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Zanim Abraham stał się, JA JESTEM” (J 8,58). Dla Żydów był to wystarczający powód do ukamienowania (por. Kpł 24,16), i rzeczywiście, „porwali […] kamienie, aby je rzucić na Niego. Jezus jednak ukrył się i wyszedł ze świątyni” (J 8,59). Ale jeśli wówczas nie mogli Go ukamienować, to później zdołali „podwyższyć” Go na krzyżu: zmartwychwstanie Ukrzyżowanego pokazało jednak, że On naprawdę był „JA JESTEM”, Synem Bożym.
     Rzeczywiście, Jezus, choć nazywał siebie Synem Człowieczym, nie tylko twierdził, że jest prawdziwym Synem Bożym, ale w Wieczerniku, przed męką, prosił Ojca, aby objawił, że Chrystus — Syn Człowieczy — jest Jego odwiecznym Synem: „Ojcze, nadeszła godzina. Otocz swego Syna chwałą, aby Syn Ciebie nią otoczył” (J 17,1). „Otocz Mnie u siebie tą chwałą, którą miałem u Ciebie pierwej, zanim świat powstał” (J 17,5). Tajemnica paschalna była zadośćuczynieniem tej prośbie, potwierdzeniem Boskiego synostwa Chrystusa, a nadto Jego uwielbieniem tą chwałą, którą „miał u Ojca, zanim świat powstał”: chwałą Syna Bożego.
     Według Ewangelii Janowej, w okresie przedpaschalnym Jezus kilkakrotnie czynił aluzje do owej przyszłej chwały, która objawi się w Jego śmierci i zmartwychwstaniu. Uczniowie dopiero potem zrozumieli znaczenie tych słów.
     Tak więc czytamy, że podczas pierwszej Paschy spędzonej w Jerozolimie, po wypędzeniu kupców i bankierów ze świątyni, Żydom, którzy domagali się „znaku” potwierdzającego władzę, na mocy której to uczynił, Jezus odpowiedział: „«Zburzcie tę świątynię, a Ja w trzech dniach wzniosę ją na nowo». […] On zaś mówił o świątyni swego ciała. Gdy zmartwychwstał, przypomnieli sobie uczniowie Jego, że to powiedział i uwierzyli Pismu i słowu, które wyrzekł Jezus” (J 2,19.21-22).
     Również odpowiedź, której Jezus udzielił wysłannikom sióstr Łazarza, proszących Go, by przyszedł odwiedzić ich chorego brata, nawiązywała do wydarzeń paschalnych: „Choroba ta nie zmierza ku śmierci, ale ku chwale Bożej, aby dzięki niej Syn Boży został otoczony chwałą” (J 11,4). Nie była to wyłącznie chwała płynąca z uczynienia cudu, tym bardziej, że ów cud miał ściągnąć na Niego śmierć (por. J 11,46-53); Jego prawdziwe uwielbienie nastąpi właśnie poprzez wywyższenie na krzyżu (por. J 12,32). To wszystko uczniowie naprawdę zrozumieli po zmartwychwstaniu.
     Szczególnie interesująca jest nauka św. Pawła o wartości zmartwychwstania jako czynnika determinującego całą koncepcję chrystologiczną; nauka ta wiąże się z doświadczeniem osobistym spotkania ze Zmartwychwstałym. Tak więc na początku Listu do Rzymian autor przedstawia się: „Paweł, sługa Chrystusa Jezusa, z powołania apostoł, przeznaczony do głoszenia Ewangelii Bożej, którą Bóg przedtem zapowiedział przez swoich proroków w Pismach Świętych. [Jest to Ewangelia] o Jego Synu — pochodzącym według ciała z rodu Dawida, a ustanowionym według Ducha Świętości przez powstanie z martwych pełnym mocy Synem Bożym — o Jezusie Chrystusie, Panu naszym” (Rz 1,1-4).
     Oznacza to, że już od pierwszego momentu swego ludzkiego poczęcia i narodzenia (w rodzie Dawida), Jezus był odwiecznym Synem Bożym, który stał się Synem Człowieczym. To Boskie synostwo objawiło się w całej pełni w zmartwychwstaniu, poprzez moc Boga, który za sprawą Ducha Świętego wskrzesił Jezusa do życia (por. Rz 8,11) i przeniósł Go do chwalebnego stanu „Kyriosa” (por. Flp 2,9-11; Rz 14,9; Dz 2,36), tak że Jezusowi przysługuje nowy, mesjański tytuł, uznanie, cześć, chwała odwiecznego imienia Syna Bożego (por. Dz 13,33; Hbr 1,1-5; 5,5).
     Paweł wyłożył tę samą naukę w synagodze w Antiochii Pizydyjskiej w dzień szabatu, gdy — zaproszony przez przełożonych synagogi — przemówił, by głosić, że w kulminacyjnym punkcie ekonomii zbawienia, dokonującego się pośród blasków i cieni dziejów Izraela, Bóg wskrzesił z martwych Jezusa; ukazywał się On przez wiele dni tym, którzy z Nim poszli z Galilei do Jerozolimy, a którzy obecnie dawali o Nim świadectwo przed ludem. „My właśnie — kończy Apostoł — głosimy wam Dobrą Nowinę o obietnicy danej ojcom: że Bóg spełnił ją wobec nas jako ich dzieci, wskrzesiwszy Jezusa. Tak też jest napisane w Psalmie drugim: „Ty jesteś moim Synem, Jam Ciebie dziś zrodził” (Dz 13,32-33; por. Ps 2,7).
     Według Pawła, pomiędzy chwałą zmartwychwstania i odwiecznym Boskim synostwem Chrystusa zachodzi zjawisko przenikania; Boskie synostwo Jezusa w pełni objawia się w zwycięskim zakończeniu Jego mesjańskiego posłannictwa.
     W tej chwale „Kyriosa” manifestuje się owa władza Zmartwychwstałego (Boga-Człowieka), której Paweł osobiście doświadczył w chwili swego nawrócenia na drodze do Damaszku, gdy żyjący Chrystus powołał go — jako naocznego świadka — na Apostoła (chociaż nie był jednym z Dwunastu) i gdy od Niego otrzymał siłę do zmierzenia się z wszelkimi trudami i znoszenia wszystkich cierpień związanych z tą misją. Duch Pawła został naznaczony owym doświadczeniem do tego stopnia, że w swej nauce i świadectwie Paweł stawiał na pierwszym miejscu myśl o mocy Zmartwychwstałego przed drogą mu ideą udziału w Chrystusowych cierpieniach; to, co potwierdziło się w jego osobistym doświadczeniu, przedstawiał wiernym jako zasadę myślenia i regułę życia: „I owszem, nawet wszystko uznaję za stratę ze względu na najwyższą wartość poznania Chrystusa Jezusa, Pana mojego. […] bylebym pozyskał Chrystusa i znalazł się w Nim […] przez poznanie Jego: zarówno mocy Jego zmartwychwstania, jak i udziału w Jego cierpieniach — w nadziei, że upodabniając się do Jego śmierci, dojdę jakoś do pełnego powstania z martwych” (Flp 3,8-11). W tym momencie myśl jego powraca do doświadczenia przeżytego na drodze do Damaszku: „bo i sam zostałem zdobyty przez Chrystusa Jezusa” (Flp 3,12).
     Jak widać z przytoczonych tekstów, zmartwychwstanie Chrystusa ściśle łączy się z tajemnicą Wcielenia Syna Bożego. Jest wypełnieniem tej tajemnicy, zgodnie z odwiecznym zamysłem Bożym. Co więcej, jest najwyższym ukoronowaniem wszystkiego, co Jezus objawił i uczynił w ciągu całego życia, od narodzin do męki i śmierci, poprzez swe czyny, cuda, nauczanie, przykład doskonałej świętości, a nade wszystko przemienienie. Nigdy nie objawił bezpośrednio chwały, jaką miał u Ojca, „zanim świat powstał” (J 17,5), ale ukrywał tę chwałę w swoim człowieczeństwie, aż do ostatecznego wyniszczenia (por. Flp 2,7-8) poprzez śmierć na krzyżu.
     Zmartwychwstanie objawiło, że w Chrystusie „mieszka cała Pełnia: Bóstwo, na sposób ciała” (Kol 2,9; por. 1,19). W ten sposób „dopełnia” ono objawienie tajemnicy Wcielenia, dlatego można również powiedzieć, że jest pełnią Objawienia. Jak już wspomnieliśmy, zmartwychwstanie znajduje się w centrum wiary chrześcijańskiej i przepowiadania Kościoła.
Jan Paweł II
8.3.1989
Jan Paweł II: