Jesień
biel niknącego deszczu
porwała nas
w otchłań
porwała nas
w otchłań
uśpiła złudzeniem
opadliśmy
na dno
śniący i niespokojni
ufając
w moc świateł
mknących
przez przepaść
świat
nagle pojaśniał
zapachy rozkwitły
na naszych twarzach
ustach i brwiach
chłonęliśmy powietrze
a nasze gardła
zapłonęły świtem
krzyczały liście
bezwładnie rozpięte
na błękitnych słupach
1.X.2004r.
Poezja: