Krzyk

Szła aleją pustka
Włosy wiatr rozwiewał
W rytm pieśni postrzępionych obłoków

Szła aleją szukając białego kamyka świętego
Dłonie rozchylały zieloność pożółkłą
Oczy powoli gasły nie patrząc już w niebo

Szła z sercem okaleczonym
Chcąc znaleźć białą kamienną nadzieję
Noc czernią okryła drogę

Opadła pustka na ziemię
Popiół powstał przykryty białym kamieniem ułudy
Las krzyczał łzawym echem
Dlaczego!