Z Dzienniczka św. Faustyny (17)

Ile razy pierś ma odetchnie, ile razy serce moje uderzy, ile razy krew moja zapulsuje w organizmie moim, tyle tysięcy razy pragnę uwielbić miłosierdzie Twoje, o Trójco Przenajświętsza.

Pragnę się cała przemienić w miłosierdzie Twoje i być żywym odbiciem Ciebie, o Panie, niech ten największy przymiot Boga, to jest niezgłębione miłosierdzie Jego, przejdzie przez serce i duszę moja do bliźnich.

Dopomóż mi do tego, o Panie, aby oczy moje były miłosierne, bym nigdy nie podejrzewała i nie sądziła według zewnętrznych pozorów, ale upatrywała to, co piękne w duszach bliźnich i przychodziła im z pomocą.

Dopomóż mi, aby słuch mój był miłosierny, bym skłaniała się do potrzeb bliźnich, by uszy moje nie były obojętne na bóle i jęki bliźnich.

Dopomóż mi, Panie, aby język mój był miłosierny, bym nigdy nie mówiła ujemnie o bliźnich, ale dla każdego miała słowo pociechy i przebaczenia.

Dopomóż mi, Panie, aby ręce moje były miłosierne i pełne dobrych uczynków, bym tylko umiała czynić dobrze bliźniemu, na siebie przyjmować cięższe, mozolniejsze prace.

Dopomóż mi – aby nogi moje były miłosierne, bym zawsze śpieszyła z pomocą bliźnim, opanowując swoje własne znużenie i zmęczenie. Prawdziwe moje odpoczniecie jest w usłużności bliźnim.

Dopomóż mi, Panie, aby serce moje było miłosierne, bym czuła ze wszystkimi cierpieniami bliźnich. Nikomu nie odmówiła serca swego. Obcować będę szczerze nawet z tymi, o których wiem, że nadużywać będą dobroci mojej, a sama zamknę się w Najmiłosierniejszym Sercu Jezusa. O własnych cierpieniach będę milczeć. Niech odpocznie miłosierdzie Twoje we mnie, o Panie mój.
(Dz 163)

***

Kiedy się dowiedziałam, że mam jechać na próbację, radość mi zabiła na widok niepojętej łaski, jaka jest ślub wieczny. Poszłam przed Najświętszy Sakrament, a kiedy zatonęłam w modlitwie dziękczynnej, usłyszałam w duszy te słowa: dziecię Moje, tyś rozkoszą Moja, tyś ochłodą dla Mojego Serca. Udzielam ci tyle łask, ile udźwignąć zdołasz. Ile razy chcesz Mi sprawić radość – to mów światu o Moim wielkim i niezgłębionym miłosierdziu.
(Dz 164)

***

W modlitwie zawsze znajduję światło i moc ducha, chociaż są nieraz chwile ciężkie i bardzo przykre, tak, że nieraz nie można pojąć, że to w klasztorze dziać się może. Dziwnie Bóg dopuszcza, ale to się dzieje zawsze w tym celu, by się okazała w duszy cnota, albo, aby się wyrobiła. Na to są przykrości.
(Dz 166)

***

Rozmowa moja z Panem Jezusem przed zaczęciem rekolekcji. Jezus mi powiedział, że te rekolekcje będą trochę odmienne od innych. Będzie się starać o głęboki spokój w obcowaniu ze Mną. Usunę wszelkie niepewności pod tym względem. Ja wiem, że teraz jesteś spokojna, kiedy do ciebie mówię, a z chwilą, kiedy przestanę mówić, zaczniesz wyszukiwać wątpliwości, ale wiedz o tym, że tak utwierdzę duszę twoją, że chociażbyś chciała się niepokoić, nie będzie to w mocy twojej, a jako dowód, że Ja mówię do ciebie, pójdziesz w drugim dniu rekolekcji do spowiedzi do tego, kapłana, który ma rekolekcje – zaraz pójdziesz do niego, kiedy skończysz konsiderację i przedstaw mu swoje obawy jakie masz w stosunku do Mnie, a Ja ci odpowiem przez usta jego, a wtenczas ustaną obawy twoje. W tych rekolekcjach zachowaj tak ścisłe milczenie, jakoby nic wokoło ciebie nie istniało. Mówić będziesz tylko ze Mną i ze spowiednikiem, przełożonych będziesz prosić tylko o pokuty. Ucieszyłam się niezmiernie, że Pan Jezus okazał m tyle Swej życzliwości i tak się zniża do mnie.
(Dz 169)

***

Kiedy odeszłam od kratki, radość niepojęta zalała duszę moja, tak, ze usunęłam się na osobne miejsce w ogród, aby się ukryć przed siostrami, a pozwolić sercu na całe wylanie się ku Bogu. Obecność Boża przeniknęła mnie na wskroś i w jednym momencie cała nicość moja zatonęła w Bogu i w tym momencie odczuwałam, czyli odróżniałam, mieszkające we mnie Trzy Boskie Osoby, a spokój miałam w duszy tak wielki, że sama bardzo sobie się dziwiłam – jak można było się niepokoić.
(Dz 175)

***

Odnowienie ślubów. Od samego rana kiedy się przebudziłam, zaraz duch mój cały zatonął w Bogu. W tym oceanie miłości. Czułam, że jestem cała pogrążona w Nim. W czasie Mszy św. miłość moja ku Niemu doszła do potęgi. Po odnowieniu ślubów i Komunii św. nagle ujrzałam Pana Jezusa, Który rzekł mi łaskawie: córko Moja, patrz w miłosierne Serce Moje. Kiedy się wpatrzyłam w to Serce Najświętsze wyszły te same promienie, jakie są w tym obrazie – jako Krew i Woda i zrozumiałam, jak wielkie jest Miłosierdzie Pańskie. I znów rzekł Jezus łaskawie: córko Moja, mów kapłanom o tym niepojętym miłosierdziu Moim. Pala Mnie płomienie miłosierdzia, chcę je wylewać na dusze, nie chcą dusze Wierzyc w Moja dobroć. Nagle Jezus znikł. Jednak dzień cały duch mój był zanurzony w odczuwalnej obecności Bożej, pomimo gwaru i rozmowy jak zwykle bywa po rekolekcjach. Nic mnie to nie przeszkadzało. Duch mój był w Bogu, pomimo, ze na zewnątrz brałam udział w rozmowach, a nawet byłam zwiedzić Derdy.
(Dz 177)

***

Po skończonej godzinie poszłam przed Najświętszy Sakrament i jako największa nędza nędza i nicość prosiłam Go o miłosierdzie, aby raczył uleczyć i oczyścił moją biedną duszę. Wtem usłyszałam te słowa: córko Moja, wszystkie nędze twoje spłonęły w ogniu Mojej miłości, jakoby jedno źdźbło wrzucone w niepojęty żar. A tym uniżeniem ściągasz na siebie i inne dusze morze miłosierdzia Mojego. I odpowiedziałam – Jezu, kształtuj moje biedne serce według Twojego Boskiego upodobania.
(Dz 178)

***

W czasie Adwentu obudziła się w duszy mojej tak wielka tęsknota za Bogiem. Duch mój rwał się do Boga całą swą mocą, jaką mam w swoim jestestwie. W tym czasie Pan udzielił mi wiele światła poznania Jego przymiotów.

Pierwszym przymiotem, jakim Pan dał poznać – to Jego świętość. Świętość ta jest tak wielka, że drżą przed Nim wszystkie potęgi i moce. Duchy czyste zasłaniają swoje oblicze i pogrążają się w nieustannej adoracji, a jeden ich tylko wyraz największej czci, to jest –Święty... Świętość Boga rozlana jest na Kościół Boży i na każdą w nim żyjącą duszę – jednak nie w równym stopniu. Są dusze na wskroś przebóstwione, a są dusze też zaledwie żyjące.

Drugie poznanie udzielił mi Pan – to jest Jego sprawiedliwość. Sprawiedliwość Jego jest tak wielka i przenikliwa, że sięga w głąb istotnej rzeczy i wszystko wobec Niego staje w obnażonej prawdzie i nic się ostać by nie mogło.

Trzecim przymiotem jest Miłość i Miłosierdzie. I zrozumiałam, że największym przymiotem jest miłość i Miłosierdzie. Ono łączy stworzenie ze Stwórcą. Największą miłość i przepaść miłosierdzia poznaję we Wcieleniu Słowa w Jego odkupieniu i tu poznałam, że to przymiot jest największy w Bogu.
(Dz 180)

***

Wigilia Bożego Narodzenia.
Dziś łączyłam się ściśle z Matka Boża, przeżywałam Jej chwile wewnętrznie. Wieczorem przed łamaniem opłatkiem, weszłam do kaplicy, aby się w duchu podzielić z osobami drogimi i prosiłam Matkę Boża o łaski dla nich. Duch mój był cały pogrążony w Bogu. W czasie pasterki ujrzałam małe Dzieciątko Jezus w Hostii, duch mój pogrążył się w Nim. Choć mała Dziecina, jednak Majestat Jego przenikał moja duszę. Głęboko przeniknęła mnie ta tajemnica, to wielkie uniżenie się Boga, to niepojęte wyniszczenie Jego. Całe święte żywo mi to było w duszy. O, my nigdy nie pojmiemy tego wielkiego uniżenia się Boga – nim więcej to rozważam [myśl urwana].
(Dz 182)

***

W pewnym dniu rano, po Komunii św. usłyszałam taki głos – pragnę abyś Mi towarzyszyła, jak idę do chorych. – Odpowiedziałam, że dobrze, jednak po chwili, kiedy rozważyłam, że jak ja to zrobię, przecież Siostry drugiego chóru nie chodzą towarzyszyć Najświętszemu Sakramentowi, zawsze idą Siostry dyrektorki. Pomyślałam sobie, że Jezus temu zaradzi. Za niedługą chwilę, przyszła Matka Rafaela po mnie i mówi mi: Siostro, Siostra będzie chodzić z Panem Jezusem, jak ksiądz idzie do chorych. I przez cały czas, jak byłam na próbacji, zawsze chodziłam ze światłem, towarzysząc Panu, a jako rycerz Jezusa, starałam się zawsze osznurować żelaznym paskiem, bo przecież tak zwyczajnie nie pasowałoby iść przy Kołu. I to umartwienie ofiarowałam za chorych.
(Dz 183)

Rozważania i opowiadania: