Czym jest ACEDIA?
Aby jednak zrozumieć na czym polega choroba, jaką jest acedia, trzeba wpierw przyjrzeć się samemu człowiekowi, jego właściwej dynamice życia i celowi, jakiemu ta dynamika służy. Ewagirusz z Pontu wychodził oczywiście z biblijnej koncepcji człowieka, który z jednej strony jest stworzony z prochu ziemi, ale jednocześnie otrzymał od Boga tchnienie. Klasycznie tym dwom wymiarom ludzkiego bytu odpowiadają: ciało i duch. Ciało jest wzięte z ziemi, a duch stanowi element otrzymany bezpośrednio od Boga.
To są jednocześnie dwa wymiary misterium bycia człowiekiem, w które jesteśmy wyposażeni. Oba one są dla nas misterium, które stopniowo musimy rozpoznawać. To poznawanie, a także pragnienie i dążenie do osiągania dokonuje się w naszej duszy, która w ten sposób stanowi swoistą wewnętrzną przestrzeń naszego przeżywania, myślenia, decydowanie, poznawania. Stąd dusza posiada w sobie dwie zasadnicze części odpowiadające duchowi i ciału: część racjonalną i irracjonalną, inaczej zwaną zmysłową. Przy czym część irracjonalna posiada dwa dynamizmy: pożądliwy i popędliwy.
Bóg stwarzając człowieka na swój obraz pragnął go wychować stwarzając mu idealne warunki ku temu, czyli raj. Swoim rozumem powinien człowiek odkrywać prawdziwą wartość wszystkiego, co w życiu spotyka, pożądać tego, co prawdziwe, dobre i piękne, a popędliwość powinna mu dać siłę do zdobycia tego, co dobre. W ten sposób powinien się człowiek rozwijać i coraz bardziej upodabniać do Boga, swojego Stwórcy.
Jednak w raju, zanim doszło do pełnego rozwoju, człowiek zgrzeszył, co spowodowało z jednej strony zaburzenie w zdolności rozpoznawania tego, co prawdziwe, dobre i piękne, a ponadto pojawiła się w nim przewrotna namiętność pożądania tego, co złe i uparta siła dążenia do tego zła. I tutaj rozpoczął się dramat człowieka, gdyż stworzony na obraz Boga człowiek nie może prawdziwie stać się sobą wybierając coś, co Bogiem nie jest. Tym bardziej wybierając coś przeciwnego Bogu. Pożądając czegoś złego i dążąc do osiągnięcia tego, ostatecznie człowiek doświadcza frustracji, niezadowolenia, a jednak z uporem dalej pragnie tego, co nie jest dla niego dobre i znowu doświadcza bezsensu i rozbicia. Powtarzając to wielokrotnie, wchodzi w stan wewnętrznego sfrustrowania, traci nadzieję na osiągnięcie pełni i szczęścia popadając w duchową depresję, czyli w acedię. Ewagriusz pisze o niej:
Acedia jest jednoczesnym i długotrwałym pobudzeniem przez gniew i pożądanie, przy czym ten pierwszy złości się na to, co obecne, drugie zaś tęskni za tym, co nieobecne (In Ps. 118,28).
Im większe jest to napięcie pomiędzy pożądaniem i frustracją popędu, tym głębszy stan chorobowy. Bez zniesienia tego napięcia, nie ma możliwości uleczenia tej choroby. Niezmiernie ważne jest uświadomienie sobie prawdy, że jesteśmy stworzeni z pewnym zamysłem i jeżeli robimy coś niezgodne z tym zamysłem, popadamy w takie rozdarcie, które utrwalone powoduje w nas depresję. Nie jesteśmy demiurgami, czyli kimś, kto może siebie kreować w dowolny sposób. Każda próba kreowania siebie niezgodnie z naszą istotą musi się skończyć klęską. Depresja jest jedynie tego wyrazem, jak ból jest wyrazem istniejącej nieprawidłowości w naszym organizmie.