Scjentologia

Groźna sekta scjentologów od dawna próbuje zdobyć swoje przyczółki w Polsce, korzystając głównie z braku wiedzy na jej temat. Dobrze więc, iż pojawiła się na polskim rynku książkowym pozycja, która dogłębnie, ale prostym językiem opisuje genezę i wierzenia scjentologów, ukazując też skutki społeczne i psychiczne, jakie wywołać może kontakt z nimi. Książka ks. Andrzeja Zwolińskiego „Scjentologia” to pierwsze, obszerne opracowanie, które ukazuje polskiemu czytelnikowi Kościół Scjentologiczny.

Twórcą scjentologii i autorem jej „świętych pism” jest Ronald Hubbard, który w 1950 r. opublikował książkę „Dianetyka, czyli nowoczesna wiedza o zdrowiu psychicznym”. W latach wcześniejszych był on autorem drugorzędnych powieści science-fiction, co niezwykle przydało mu się w dalszej działalności, gdyż wiele jego teorii mieści się właśnie w tych kategoriach. Tak zwany mit stworzenia scjentologów, długo ukrywany przed światem, głosi, iż miliardy lat temu despotyczny władca Xenu, panujący nad galaktyką postanowił zlikwidować część swoich poddanych (13,5 biliona boskich istot). Z racji jednak, iż były nieśmiertelne wszczepił im tylko fałszywe pojęcia o nich samych, świecie i Bogu i wcielił w ziemskie ciała, z których tylko dzięki samopoznaniu i nauce scjentologów mogą się one wyzwolić. Brzmią tu echa starożytnej gnozy, która widziała drogę do zbawienia w poznaniu i odrzucała materię jako czynnik ograniczający nieśmiertelną duszę ludzką. Te fantastyczne idee ubrał dodatkowo Hubbard w różne synkretyczne elementy religii Dalekiego Wschodu, głównie hinduizmu.

Przykre to bardzo, iż tak niedorzeczne idee mogły spotkać się z tak dużym zainteresowaniem współczesnego człowieka, który mieni się istotą racjonalną, kierującą się duchem nauki. Scjentolodzy znaleźli przyjazny grunt do działania w USA, gdzie ukrywają się pod przykrywką „kościoła” i korzystają z praw należnych organizacjom religijnym. Mają wielu zwolenników wśród ludzi kultury, a zwłaszcza filmu – często mówi się o scjentologii jako o religii z Hollywood. Gorzej wiedzie im się w Europie, a to choćby za sprawą uświadamiania społeczeństwa o działaniu tej groźnej sekty. W Niemczech dzięki dużej kampanii informacyjnej liczba scjentologów spadła z 30 tys. do 12 tys. osób.

Bartosz Wieczorek
publicysta, współpracuje z wieloma pismami katolickimi

Gloria24

Czytelnia: