Grzech człowieka a stan pierwotnej sprawiedliwości

     O ile Symbole wiary są bardzo oszczędne w mówieniu o grzechu, to w Piśmie Świętym wyraz „grzech” jest chyba jednym ze słów i pojęć najczęściej używanych. Świadczy to, że Pismo Święte, choć jest księgą Boga i o Bogu, jest równocześnie wielką księgą o człowieku, która ukazuje go takim, jakim jest w swojej kondycji egzystencjalnej, jawiącej się na podstawie doświadczenia. Grzech bowiem należy do człowieka i jego dziejów. Na nic by się zdały próby ignorowania grzechu lub nadawania tej mrocznej rzeczywistości innych nazw, innych interpretacji, tak jak to się działo w przypadku prądów oświeceniowych i sekularystycznych. Jeśli się przyjmuje istnienie grzechu, uznaje się równocześnie dogłębną więź człowieka z Bogiem, gdyż poza tą więzią zło grzechu nie ukazuje się w swoim prawdziwym wymiarze, choć oczywiście nie przestaje być obecne w życiu człowieka i w jego dziejach. Grzech tym bardziej zagraża człowiekowi jako mroczna i zgubna rzeczywistość, im mniej jest poznawany i uznawany, im mniej zostaje zidentyfikowany w swej istocie odrzucenia i sprzeciwu wobec Boga. Podmiotem i sprawcą tego wyboru jest oczywiście człowiek, który może postępować wbrew własnemu sumieniu, nawet jeśli czyni to bez wyraźnego odniesienia do Boga. Jednakże ten szaleńczy i zgubny akt nabiera całkowicie negatywnej wymowy tylko na gruncie stosunku człowieka do Boga.
     Dlatego też sam „początek” grzechu został w Piśmie Świętym wpisany w tajemnicę stworzenia. Innymi słowy: grzech popełniony na początku ludzkich dziejów tłumaczy się na tle całego stworzenia, czyli obdarowania przez Boga istnieniem. Człowiek — w kontekście widzialnego wszechświata — zostaje obdarowany istnieniem na poziomie obrazu i podobieństwa Bożego, to znaczy na poziomie bytu rozumnego, obdarzonego umysłem i wolą, a taki poziom stwórczego obdarowania przez Boga tłumaczy bliżej również istotę grzechu od „początku”, jako wyboru dokonanego przez człowieka w wyniku złego wykorzystania otrzymanych zdolności.
     Jest rzeczą oczywistą, iż mowa tu nie o początku dziejów, który już w sposób hipotetyczny jest ukazywany przez naukę, lecz o „początku”, który wyłania się ze stronic Pisma Świętego. Ono też odkrywa w owym „początku” źródło moralnego zła, którego ludzkość nieustannie doświadcza i które utożsamia z „grzechem”.
     Księga Rodzaju w pierwszym opisie stworzenia (Rdz 1,1-28, który jest chronologicznie późniejszy niż opis w Rdz 2,4-15) uwydatnia pierwotną „dobroć” wszystkiego, co stworzone, w szczególności zaś „dobroć” człowieka, którego Bóg stworzył jako „mężczyznę i niewiastę” (Rdz 1,27). Kilkakrotnie w opis stworzenia wplecione jest stwierdzenie: „I widział Bóg, że było dobre” (por. Rdz 1,12.18.21.25), na końcu zaś, po stworzeniu człowieka: „A Bóg widział, że wszystko, co uczynił, było bardzo dobre” (Rdz 1,31). Ponieważ chodzi o istotę stworzoną na obraz Boży, a więc rozumną i wolną, zdanie powyższe wskazuje na „dobroć” właściwą dla takiej istoty wedle planu i zamierzenia Boga – Stwórcy.
     Stąd pochodzi prawda wiary nauczana przez Kościół o pierwotnej niewinności człowieka, o pierwotnej jego sprawiedliwości (iustitia originalis), ukazanej w opisie z Księgi Rodzaju, który mówi, że człowiek powstał z rąk Boga i żył z Nim w pełnej zażyłości (por. Rdz 2,8-25). Także w Księdze Koheleta czytamy, że „Bóg uczynił ludzi prawymi” (Koh 7,29). Jeśli Sobór Trydencki uczy, że już pierwszy człowiek, Adam, utracił świętość i sprawiedliwość, w które został wyposażony (primum hominem Adam… sanctitatem et iustitiam, in qua constitutus fuerat, amisisse), znaczy to, że przed grzechem udziałem człowieka była łaska uświęcająca i to wszystko, co składa się na nadprzyrodzone wyposażenie duchowej istoty człowieka, co stanowi o jego „sprawiedliwości” wobec Boga. Można to wszystko wyrazić w syntetycznym stwierdzeniu, że na początku człowiek pozostawał w przyjaźni z Bogiem.
     Stan człowieka przed grzechem jawi się w świetle Pisma Świętego jako stan pierwotnej szczęśliwości, której odpowiada niejako przedstawiony w Księdze Rodzaju obraz Raju. Źródeł tej szczęśliwości należy szukać nade wszystko w przyjaźni z Bogiem przez łaskę uświęcającą oraz w innych darach, które teologia określa jako „pozanaturalne”, a które zostały utracone przez grzech. Na gruncie tego całościowego obdarowania człowiek nie tylko pozostawał w przyjaźni i harmonii z Bogiem, ale posiadał i utrzymywał też w sobie samym wewnętrzną równowagę i nie martwił się perspektywą starości i śmierci. „Panowanie” nad światem, jakim Stwórca obdarzył człowieka od początku, realizowało się przede wszystkim w człowieku jako panowanie nad sobą. I właśnie w tym panowaniu nad sobą i równowadze tkwiła „pełnia” bytowania (integritas), polegająca na tym, że człowiek był nieskazitelny i uporządkowany w całym swoim bycie, gdyż był wolny od troistej pożądliwości: od pożądliwości zmysłowej, od żądzy dóbr doczesnych i od afirmacji samego siebie wbrew wszelkim nakazom rozumu.
     Dlatego panował także porządek w stosunkach z drugim człowiekiem, w owym uszczęśliwiającym obcowaniu i zażyłości, jak w przypadku pierwotnego związku pomiędzy mężczyzną i kobietą, pomiędzy Adamem i Ewą, tworzącymi pierwszą parę, a także pierwszą komórkę ludzkiej społeczności. Wiele mówiące wydaje się pod tym względem jedno krótkie zdanie z Księgi Rodzaju: „Chociaż mężczyzna i jego żona byli nadzy, nie odczuwali wobec siebie wstydu” (Rdz 2,25).
     Wszystko to, co Objawienie mówi na temat stanu pierwotnej sprawiedliwości i szczęśliwości człowieka stworzonego na obraz Boży, nie zmienia faktu, że człowiek ten jako stworzenie obdarzone wolnością został — podobnie jak inne istoty duchowe — poddany od początku próbie wolności. To samo Objawienie, które ukazuje nam stan pierwotnej sprawiedliwości człowieka przed grzechem, panujący na mocy jego przyjaźni z Bogiem i dający mu szczęście bytowania, mówi równocześnie o zasadniczej próbie, jakiej człowiek został poddany, i w której poniósł porażkę.
     Księga Rodzaju opisuje tę próbę jako zakaz spożywania owoców z „drzewa poznania dobra i zła”. Oto tekst: „Pan Bóg dał człowiekowi taki rozkaz: «Z wszelkiego drzewa tego ogrodu możesz spożywać według upodobania; ale z drzewa poznania dobra i zła nie wolno ci jeść, bo gdy z niego spożyjesz, niechybnie umrzesz»” (Rdz 2,16-17).
     W ten sposób Bóg – Stwórca objawia się od początku istocie rozumnej i wolnej jako Bóg Przymierza, a więc przyjaźni i radości, ale także jako źródło dobra, a zatem i rozróżnienia dobra i zła w znaczeniu moralnym. Drzewo poznania dobra i zła jest symbolem nieprzekraczalnej granicy, którą człowiek, jako stworzenie, winien uznawać i przestrzegać. Człowiek zależy od Stwórcy i podlega prawom, na których tenże Stwórca oparł ład stworzonego przez siebie świata: zasadniczy porządek istnienia (ordo rerum); podlega więc także normom moralnym regulującym korzystanie z wolności. Pierwotna próba skierowana jest zatem do wolnej woli człowieka, do jego wolności: czy potwierdzi swoim postępowaniem podstawowy ład stworzenia, a zarazem prawdę o swojej własnej stworzoności? O właściwej sobie, jako stworzeniu, godności Bożego obrazu, ale także o wyznaczonej sobie, jako stworzeniu, granicy?
     Znamy, niestety, rezultat tej próby: człowiek poniósł porażkę. Mówi nam o tym Objawienie. Jednakże przekazuje ono tę smutną wiadomość w kontekście prawdy Odkupienia, co pozwala nam wpatrywać się z ufnością w naszego miłosiernego Stwórcę i Pana.
Jan Paweł II: