Kto to sprawił?

     Kiedy uczniowie, już po zmartwychwstaniu, dobili do brzegu jeziora, nie rozpoznali Jezusa. Chociaż jednak Go nie rozpoznali, wiedzieli, że to jest On. Możemy dziwić się i nie rozumieć, czyż jednak nie znamy tego z własnego doświadczenia?
     Małżonkowie nie zawsze są świadomi, że Jezus sprawił ich poznanie się, zakochanie, że on sam był na ślubie, chociaż nikt Go nie wiedział i nie wyszedł na żadnej fotografii, ani małej, ani dużej.
     Zakochani przeważnie myślą o sobie. Jezus może im się wydawać daleki, choć o Nim pamiętają. Chyba częściej zakochani - nawet pobożny - rzuca się do rzeki wpław, by zobaczyć na brzegu ukochaną, a nie Jezusa.
     W ciągu wielu lat małżeństwa można widzieć siebie, bliższych i dalszych ludzi, wielkie wydarzenia, ale można nie rozpoznawać Jezusa. Po latach, kiedy mężczyźnie albo głowa zaczyna się srebrzyć, albo włosy wychodzą po cichu, przychodzi świadomość, kto to wszystko sprawił.
     Niektórzy robią czasem obrażone miny, kiedy w kościele widzą tyle starszych osób. Zapominają o tym, że dopiero z biegiem lat przychodzi świadomość: to Bóg jest najważniejszy.
     Mówimy, że miłość bierze nam ręce i składa na krzyżu, to znaczy, że poprzez krzyż i radości małżeństwa, macierzyństwo, ojcostwo zbliżamy się do Boga.
Ksiądz Jan Twardowski: