Gołąb na śniegu

to właściwie nie był śnieg
raczej była to topniejąca breja
wokół której krążyły
okruchy lodu
natarczywie żarłocznie
tak jak opiłki żelaza
przyciągane przez magnes
gołąb uderzał
zakrzywionym dziobem
w brudne betonowe lustro
tak jakby uderzał
w wieczność
co jakiś czas spoglądał
w wysoką rotundę błękitu
ponad nim
chcąc się upewnić
że nie spadnie

deszcz

zanim odleciał
przywarł pazurem do śliskiego chodnika
strzepując pył i skrzydła
pełne piór na ziemię

13 I 2006r.