Moja Niniwa

to była
moja Niniwa

miałem
ku niej
wyruszyć
oczyścić z kurzu
ścieżki
po których
kroczą
widma i ludzie
i krzyknąć
że mija czas

gdy podmch
uderzył
miasto
wzbiło się
na stopach
fundamentów
mając
nad sobą
biel chmur
a pod sobą
strumień ognia

nie ma
już
mojej Niniwy

czuję
w ustach
jej gruz
przełykany
wraz z
gorącym powietrzem
a kolana
przybrane
w stalowe okucia
rozdarć i zadrapań
krwawią
przerywaną
linią śmierci

nadchodzi
pierwsze uderzenie
ciszy
pada deszcz
wielu ocalonych
dopiero teraz
woda
porywa
w górę miasta
a ja
nie potrafię
pytać Boga
czy mi przebaczy

utratę Niniwy