Bóg zapłać

     Słowa „Bóg zapłać”, które tak często powtarzamy w potocznym języku, straciły swój urok, stały się bardzo przemęczone, półmartwe. Oswoiły się tak, że nie słyszymy już ich uroku. A przecież w świetle wiary są modlitwą liczącą na Pana Boga. Są to słowa wierzące, jest w nich tyle wiary, ufności...
     Kiedy czekamy, tęsknimy, kochamy - ludzka miłość może nas czasem zawieść, a serce „odstraszyć kochać”. Tęsknota jednak, potrzeba miłości towarzyszy nam od dzieciństwa do starości… Człowiek stale szuka Boga i niespokojne serce spocznie dopiero w Panu. I w tęsknotę, i w miłość wpisana jest samotność, która często jest wynikiem niezrozumienia, ludzkiej niewdzięczności.
     Doświadczenia te - będące zawsze próbą wiary - pozwalają odkryć wartość „miłości za Bóg zapłać”, bo wcale nie trzeba czekać, aż odpłaci nam człowiek. Płaci Bóg. Miłość za Bóg zapłać nie oczekuje ludzkiej wzajemności - oddaje wszystko i liczy na Pana Boga. On widzi i wynagradza to, czego ludzie nie potrafią wynagrodzić.
     Można trudzić się za Bóg zapłać, cierpieć za Bóg zapłać i można kochać za Bóg zapłać.
Rozważania i opowiadania: