Porady dla zrozpaczonych
Każdy z nas został stworzony po to, żeby być szczęśliwym. Ma kochać i być kochanym. Nie trzeba tego udowadniać, bo każdy, kto jest szczęśliwym, nawet przez krótki czas, zdaje sobie sprawę, że jest na dobrej drodze, że idzie w dobrym kierunku. Natomiast każdy, kto popada w smutek, rozpacz, ma świadomość, że idzie złą drogą, zdąża w złym kierunku.
Jak jednak zachować się, kiedy postawią nam szereg konkretnych pytań, na przykład, jak być optymistą, kiedy popsuła się łazienka, cieknie woda, a jedyny znajomy hydraulik właśnie się upił. Jak być optymistą, kiedy pies zjadł pensję przyniesioną z biura, położoną przez nieuwagę na krześle? Jak być optymistą, kiedy wujek rozchorował się na nerwy, a nie wypada go umieszczać w zakładzie?
W tym miejscu powiem coś, co może wydawać się nie do uwierzenia, bo tak niby naiwne, a jednak to naiwne sprawdziło się wiele razy w naszym życiu i w życiu innych ludzi. Jeżeli jesteśmy w sytuacji beznadziejnej, trzeba się po prostu cieszyć, bo wtedy już nie można liczyć na siebie, ale na niewidzialne ręce, które nami kierują.
Pewna panie opowiadała, że ma czworo dzieci i nagle umarł jej mąż. Była przerażona. Tymaczasem wszystko ułożyło się "samo". Przyszedł nieoczekiwany ratunek. Pojawili się ludzie zdolni pomóc. Inna znajoma opowiadałą mi, że jej młoda córka zachorowała na białaczkę; znalazła sie w strasznej sytuacji. Podała do prasy ogłoszenie i - nie do uwierzenia - zebrała miliard starych złotych na wyjazd do Szwecji na operację, która się udała.
Oczywiście, że nie zawsze tak jest, ale wystarczy, żeby te niezwykłe zdarzenia miały miejsce chociaż kilkanaście razy, aby spojrzeć z ufnością na świat.
Nie można nie dostrzegać zła na świecie, bo ono jest bardzo gróźne i ponure. Ludzie starsi widzieli za życia przynajmniej dwóch diabłów - ze Wschodu i z Zachodu. Jednakże okropne, nieludzkie systemy zawaliły się. Zostały tylko ogony. Ciekawe, że zło, któe fascynuje, wydaje się bardziej inteligentne niż dobro. Dopiero później zło zupełnie się kompromituje i ośmiesza. Możemy uśmiechać się, kiedy przypomnimy, jak mówiono na Wschodzie o "poranku ojczyzny", "gołąbku pokoju", a na Zachodzie "wódz tysiącletniej Rzeszy". Ewangelia podaje, że diałby "weszły na wieprze", to znaczy, że zło, początkowo romantyczne, zwykle kończy się świństwem. Natomiast dobro, choć przemilczane, lekceważone, z biegiem lat szlachetnieje. Znałem rodzinę, w której się zwykle kłócono, tymczasem po latach najbliżsi, powracając do wspomnień rodzinnych jak do świętych pamiątek, całują matkę na fotografii jak świętą na kościlnym obrazku.
Jeden z francuskich uczonych powiedział, że w wieku dwudziestym zginęło najwięcej ludzi w czasie wojen, ale jednocześnie powstało najwięcej bezinteresownych organizacji charytatywnych.
Dobrze jest zapytać siebie, w jakim kierunku idę, czy w stronę szczęścia, radości, czy w kierunku inteligencji rozpaczy, która jest zawsze zła i nam obca.
Jak jednak zachować się, kiedy postawią nam szereg konkretnych pytań, na przykład, jak być optymistą, kiedy popsuła się łazienka, cieknie woda, a jedyny znajomy hydraulik właśnie się upił. Jak być optymistą, kiedy pies zjadł pensję przyniesioną z biura, położoną przez nieuwagę na krześle? Jak być optymistą, kiedy wujek rozchorował się na nerwy, a nie wypada go umieszczać w zakładzie?
W tym miejscu powiem coś, co może wydawać się nie do uwierzenia, bo tak niby naiwne, a jednak to naiwne sprawdziło się wiele razy w naszym życiu i w życiu innych ludzi. Jeżeli jesteśmy w sytuacji beznadziejnej, trzeba się po prostu cieszyć, bo wtedy już nie można liczyć na siebie, ale na niewidzialne ręce, które nami kierują.
Pewna panie opowiadała, że ma czworo dzieci i nagle umarł jej mąż. Była przerażona. Tymaczasem wszystko ułożyło się "samo". Przyszedł nieoczekiwany ratunek. Pojawili się ludzie zdolni pomóc. Inna znajoma opowiadałą mi, że jej młoda córka zachorowała na białaczkę; znalazła sie w strasznej sytuacji. Podała do prasy ogłoszenie i - nie do uwierzenia - zebrała miliard starych złotych na wyjazd do Szwecji na operację, która się udała.
Oczywiście, że nie zawsze tak jest, ale wystarczy, żeby te niezwykłe zdarzenia miały miejsce chociaż kilkanaście razy, aby spojrzeć z ufnością na świat.
Nie można nie dostrzegać zła na świecie, bo ono jest bardzo gróźne i ponure. Ludzie starsi widzieli za życia przynajmniej dwóch diabłów - ze Wschodu i z Zachodu. Jednakże okropne, nieludzkie systemy zawaliły się. Zostały tylko ogony. Ciekawe, że zło, któe fascynuje, wydaje się bardziej inteligentne niż dobro. Dopiero później zło zupełnie się kompromituje i ośmiesza. Możemy uśmiechać się, kiedy przypomnimy, jak mówiono na Wschodzie o "poranku ojczyzny", "gołąbku pokoju", a na Zachodzie "wódz tysiącletniej Rzeszy". Ewangelia podaje, że diałby "weszły na wieprze", to znaczy, że zło, początkowo romantyczne, zwykle kończy się świństwem. Natomiast dobro, choć przemilczane, lekceważone, z biegiem lat szlachetnieje. Znałem rodzinę, w której się zwykle kłócono, tymczasem po latach najbliżsi, powracając do wspomnień rodzinnych jak do świętych pamiątek, całują matkę na fotografii jak świętą na kościlnym obrazku.
Jeden z francuskich uczonych powiedział, że w wieku dwudziestym zginęło najwięcej ludzi w czasie wojen, ale jednocześnie powstało najwięcej bezinteresownych organizacji charytatywnych.
Dobrze jest zapytać siebie, w jakim kierunku idę, czy w stronę szczęścia, radości, czy w kierunku inteligencji rozpaczy, która jest zawsze zła i nam obca.
Ksiądz Jan Twardowski:
Rozważania i opowiadania: