To, czego nie widać...
Wielkie drzewo wyrasta z małego ziarna, ukrytego pod ziemią. Jest tam głucho, ciemno, niemalowniczo. Nie ma zielonych gałęzi, tylko korzenie. Zamiast barwnych ptaków - krety (może tak czujne, że nie zapadają w sen zimowy), pędraki, dżdżownice, chrabąszcze. Każde drzewo rośnie nie tylko w górę, ale i w dół. Bez tego drzewa niewidocznego, niedekoracyjnego, niepozornego, niekolorowego, a tak istotnego, nie byłoby tego, co widoczne i piękne.
Najczęściej chcemy działać na zewnątrz i szukamy efektów, owoców, wzlotów. Zaniedbujemy to, co ma dziać się wewnątrz nas.
Jaka jest nasza modlitwa, ta, której nie widać na zewnątrz? Nie ta recytacyjna, trzepocząca jak ptak, ale na własna, wewnętrzna, nieraz głucha, sam na sam? Jakie są nasze intencje, te nie opowiadane, nie zapisane?
Wiara dlatego jest tak potężna, że stoi na straży ukrytego życia człowieka, tego, co dopiero decyduje o wzroście i bez czego cały świat głupieje - na straży refleksji, modlitwy, kontemplacji, sam na sam z Bogiem i sobą.
Najczęściej chcemy działać na zewnątrz i szukamy efektów, owoców, wzlotów. Zaniedbujemy to, co ma dziać się wewnątrz nas.
Jaka jest nasza modlitwa, ta, której nie widać na zewnątrz? Nie ta recytacyjna, trzepocząca jak ptak, ale na własna, wewnętrzna, nieraz głucha, sam na sam? Jakie są nasze intencje, te nie opowiadane, nie zapisane?
Wiara dlatego jest tak potężna, że stoi na straży ukrytego życia człowieka, tego, co dopiero decyduje o wzroście i bez czego cały świat głupieje - na straży refleksji, modlitwy, kontemplacji, sam na sam z Bogiem i sobą.
Ksiądz Jan Twardowski:
Rozważania i opowiadania: