Abstynencja - ekspiacja i ratunek

     Błogosławiony ksiądz Bronisław Markiewicz, wybitny apostoł trzeźwości, oraz św. Brat Albert pomoc zniewolonym przez nałogi uważali za najpilniejsze chrześcijańskie zadanie ratowania ich dla Boga, a abstynencję za formę zahamowania rozlewającej się na społeczeństwo zarazy nietrzeźwości i przyzwolenia na ten grzech. Także sługa Boży ks. Franciszek Blachnicki, twórca Krucjaty Wyzwolenia Człowieka, miał doskonałe rozeznanie, iż w obszarze tzw. Grzechów narodowych toczy się poważna „walka duchowa” przeciw Zwierzchnościom i Władzom (por. Ef 6, 15) o miliony dusz. Pisał między innymi: Trzeba z zażenowaniem przyznać, iż dotąd w – skądinąd szlachetnych i z dobrych intencji płynących – wysiłkach podejmowanych w walce z alkoholizmem na gruncie naszego duszpasterstwa, stawaliśmy właściwie tylko na płaszczyźnie motywacji świeckiej, naukowej. Nie ukazaliśmy dotąd, że chodzi tu przecież o wybawienie człowieka w sensie biblijnym. Musimy stwierdzić, że nie położyliśmy dotąd naszej ufności w tych mocach wyzwalających, których może nam udzielić jedynie Chrystus przez swojego Ducha.

Abstynencja za innych – naglące wyzwanie
     O zbawczej skuteczności ofiary za innych pisała większość mistyków. Święci przyjmowali identyczną jak Chrystus postawę miłości miłosiernej wobec ludzi zniszczonych przez zło grzechów „nałogowych” i dlatego byli gotowi przyjąć na siebie cierpienie tych ludzi, by w zamian Bóg obdarzył ich wolnością od zła i poczuciem, że są kochani przez Boga. Interpretacja nadprzyrodzona abstynencji jako ekspiacji za grzechy i ofiary składanej w intencji innych dla ich nawrócenia i uwolnienia z grzechów ma swe długie uzasadnienie już w zachętach samego Chrystusa, w przykładzie Jego życia danego „na okup za wielu”, jak również w nauce apostołów Pawła i Jana, którzy widzieli oczami wiary, iż powołaniem chrześcijańskim jest pomoc innym, by nie ustali w drodze do Nieba z powodu przyrodzonej słabości. Aż dziw bierze, iż do dziś w Polsce idea abstynencji „za innych” czy też innego rodzaju wyrzeczeń i ofiar składanych wraz z modlitwą przebłagania w intencji uwolnienia i zbawienia ludzi zniewolonych nałogami jest praktycznie nieznana.
     Poza kręgiem Ruchu Światło-Życie i nielicznymi grupami trzeźwościowymi o abstynencji mówi się jedynie w sensie trzeźwości alkoholików. Można przypuszczać, iż jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy jest dominacja religijności rytualistycznej i egocentrycznej, w której osłabione jest poczucie odpowiedzialności za innych i brak świadomości tego, iż w Duchu Świętym jesteśmy jakby naczyniem połączonym. W Duchu Świętym nasza ofiara złączona z ofiarą zbawczą Chrystusa przynosi owoce przemiany i zbawienia osobom, za które się modlimy. Z ideą ekspiacji łączy się też intencja wysługiwania różnych łask.

Miłosierdzie i wyzwolenie
     Drugą przyczyną braku podejmowania „abstynencji za innych” jest niezrozumienie idei Miłosierdzia Bożego, które oznacza nade wszystko zastępstwo. Chrystus widząc ludzkość miotającą się w lochach niewoli grzechu, Szatana i śmierci, przyjął na siebie zadanie wyzwolenia człowieka w… jego zastępstwie, wchodząc w sam środek zła i zniewolenia ludzi. Dziś niestety dla świata mediów niekatolickich grzech konkretnych ludzi stanowi najwyżej rodzaj sensacji, a i katolicy widząc we własnych szeregach panoszący się grzech, najczęściej upatrują we władzy sądowniczej i kodeksie karnym jedyny środek zahamowania zła.
     Thomas Merton pisał o tym, że Szatan nie boi się tych, którzy mówią o grzechu; jemu zależy bardziej na tym, by było to głoszone w jemu właściwy sposób. Istotnie, powątpiewanie w Miłosierdzie Boże i poczucie bezradności u ludzi tkwiących w zniewoleniu bierze się niejednokrotnie z faktu, że w otoczeniu chrześcijańskim wielu przyjmuje postawę jeśli nie potępienia i pogardy, to przynajmniej obojętności zamiast ofiary w intencji wyzwolenia i nawrócenia tych ludzi z sytuacji, z której sami nie będą w stanie się podnieść. A przecież Chrystus założył Kościół po to, aby w nim dokonywał się proces wyzwalania z grzechów i przemiany grzeszników w świętych.

Jak mówić o ofierze ekspiacyjnej?
     Niemniej warto przypomnieć, że chrześcijańska idea ekspiacji nie oznacza tego samego, co dla religii niechrześcijańskich przebłaganie bóstw gniewających się i karzących człowieka za jego występki. W osobie Chrystusa, swego Syna, Bóg objawił swoje bezgraniczne miłosierdzie, wyzwalając nas z tego, co oddzielało od Niego i wiecznego życia. Prawda Ewangelii jest pewna: Chrystus nigdy nie porzuca człowieka grzesznego i nigdy nie pochwala grzechu, który jest zgubą dla człowieka jako dziecka Bożego. Mamy prawo uświadamiać ludziom grzech jedynie wówczas, kiedy będziemy to mówić w kontekście tej miłości, którą Bóg ma do człowieka. Ta świadomość jest fundamentalna dla chrześcijaństwa od 2000 lat, dlatego pragnienie Chrystusa, aby nikt nie zginął, staje się pragnieniem świętych, którzy także zdolni są oddać życie za zbawienie drugich (J. Gogola OCD). Mamy prawo do tego, by wierzyć, iż tam, gdzie wzmógł się grzech, jeszcze intensywniej działa Chrystus przez Ducha Świętego. Dlatego ofiara dobrowolnej abstynencji za drugich, w połączeniu z modlitwą przebłagalną, jest znakiem solidarności wyznawców Chrystusa ze swoim Panem i z braćmi potrzebującymi pomocy.

Kto jest szczególnie zobowiązany do abstynencji ekspiacyjnej?
     Pisarz katolicki Jan Dobraczyński uważał, iż rozpicie się społeczeństwa polskiego stworzyło stan wyjątkowy i dlatego powrót do umiarkowania może nastąpić tylko za pomocą środka wyjątkowego, jakim jest zgromadzenie znacznej grupy ludzi deklarujących się jako zdecydowani abstynenci. Potrzebni są ludzie, którzy będą gotowi ponieść ofiarę po to, by przełamać nie tylko pijackie nawyki, ale również przekonanie, iż nie można spędzić dobrze czasu z innymi bez alkoholu. Ks. prof. Stanisław Witek twierdził, że każdy naród ma swój etos, czyli zbiór niepisanych zasad postępowania, wśród których jest katalog cnót i wartości.
     W polskim etosie istnieje pewien rodzaj fałszu etycznego, gdyż niektóre wady uchodzą za cnoty. Uważa się m.in. za cnotę picie alkoholu na sposób pijacki: „by zaszumiało”, „by pokazać, że się jest mężczyzną”. Wobec owego kataklizmu etycznego i moralnego potrzeba, by chrześcijanie wczuli się w cierpienie Serca Jezusowego, które boleje z powodu całej masy grzechów i dramatów ludzkich spowodowanych alkoholizmem i pijaństwem, a zwłaszcza ich częstą konsekwencją, jaką jest odejście od Boga. We wszystkich rodzinach, gdzie istnieje problem jakiegoś zniewolenia, powinna być przynajmniej jedna osoba, która swoją miłość i wiarę wyraża w postawie pokuty i ofiary abstynencji połączonej z modlitwą przebłagalną. Podobnie ktoś, komu zdarzyło się upić kilkakrotnie w życiu, powinien Panu powierzyć siebie, podejmując abstynencję na całe życie, ze świadomością, iż jest to jego słaba sfera, nad którą nie zapanuje bez pomocy Bożej. Każdy z nas jest powołany do tego, by w imię Chrystusa nieść brzemiona innych, i by stać się orędownikiem nawrócenia ludzi, którzy potrzebują miłosierdzia. Każdy z nas jest słaby i żyje z łaski Bożego Miłosierdzia.

Proroctwo dla Polski
     Bóg posyła proroków również dzisiaj. Po Soborze Watykańskim II powstało wiele programów ewangelizacji świata i odnowy Kościoła, ale nikt w sposób tak trafny, jak ks. Franciszek Blachnicki, nie połączył dalekosiężnej wizji ewangelizacyjnej, odnowy liturgii oraz teologicznej koncepcji wyzwolenia człowieka z życiem codziennym rodzin katolickich w Polsce. Nikt nie potrafił, tak jak on, ukazać teoretycznie i praktycznie w duszpasterstwie, że zbawienie dzieje się tu i teraz… w Polsce.
     W tamtym czasie, gdy większość widziała tylko wroga zewnętrznego w systemie komunistycznym i zagrożenie stamtąd płynące, sługa Boży zwracał uwagę, że potop grzechu pijaństwa jest stokroć gorszy od potopu szwedzkiego, dlatego że w nim tkwi przede wszystkim zagrożenie nadprzyrodzonej godności człowieka jako dziecka Bożego. Jako kapłan obdarzony darem prorockim upominał: Alkohol to wielki sprzymierzeniec szatana w walce o dusze ludzkie. (…) Jest czynnikiem rozbudzającym skłonności złe w człowieku a niszczącym odruchy szlachetne i dobre. W walce z pijaństwem nie możemy zwyciężać bez łaski Bożej. Łaska Boża decyduje o każdym zwycięstwie – jakie odnosimy w swej duszy nad złem. Nie w alkoholu widział problem, ale w zwyczaju picia alkoholu przy każdej okazji i w jakimś szatańskim systemie stosowania przymusu do złego. Z tego też powodu osoby podejmujące ofiarę abstynencji za innych (określenie ks. Blachnickiego) zobowiązane były do tego, by nigdy nie proponować, nie częstować i nie kupować alkoholu; nie tylko nie pić. Abstynencja podejmowana przez ludzi trzeźwych to sedno Krucjaty Wyzwolenia Człowieka szerzonej do dziś przez Ruch Światło-Życie. Ofiara podejmowana dobrowolnie w jedności z Chrystusem, jako wyraz miłości, niesie skutki zbawcze ludziom zniewolonym

Napór „antyliturgii” na życie społeczne
     To, co dla jednych było tylko upowszechnieniem złego obyczaju nadużywania alkoholu, dla ks. Blachnickiego było niszczeniem dobra, które w życiu człowieka stwarzał Chrystus. Kościół udziela łaski Bożej za pośrednictwem liturgii. Szatan kontaktuje człowieka z alkoholem także poprzez cały szereg obrzędów i zwyczajów, które również trafnie możemy nazwać „antyliturgią” lub „liturgią szatańską”. A te obrzędy pijackie nawiązują prawie zawsze do obrzędów liturgicznych Kościoła. Gdy człowiek po Chrzcie św. staje się dzieckiem Bożym – w domu urządza się tzw. chrzciny, podczas których obficie leje się alkohol. Okazją do picia alkoholu jest uroczystość pierwszej Komunii św. dziecka, pogrzeb chrześcijański. Typową uroczystością pijacką jest wesele – uroczystość związana z przyjęciem sakramentu małżeństwa. Pije się z okazji odpustu, świąt kościelnych, imienin – które katolik powinien obchodzić jako pamiątkę dnia, w którym przez chrzest św. stał się dzieckiem Bożym. „Antyliturgia” pijacka opanowała więc całe nasze życie rodzinne i towarzyskie. Wszędzie, gdzie człowiek styka się z łaską Bożą – od razu pojawia się wódka i zwyczaj pijacki, aby zniszczyć to, co zdziałała w duszy dopiero co łaska Boża.
     Ktoś mógłby posądzić ks. Blachnickiego o przesadę, ale w jego pasterskiej żarliwości nie było potępienia kogokolwiek. W jednej z konferencji na temat abstynencji i trzeźwości wskazywał na to, iż grzech pijaństwa jest początkiem bardzo wielu innych grzechów ciężkich i otwiera im furtkę. Osobom, które bagatelizowały problem, uświadamiał, iż nie chodzi jedynie o bezpośrednie skutki picia alkoholu, lecz o skutki długotrwałe, które niszcząc wolną wolę, sumienie, świadomość, zmieniają osobowość człowieka i cały system wartości stanowiących zaporę przed zezwierzęceniem. Przejmował się społeczną skalą grzechu pijaństwa i spowodowanego nim cierpienia polskich rodzin.

Prorok wyzwolenia człowieka
     Te surowe oceny oparte na konkretnych przykładach i wynikach badań miały wyraźny rys prorockiego upomnienia, gdyż sługa Boży ani nie zrzucał całej winy na alkoholików, ani też nie uważał, że jedyną rolą ruchu antyalkoholowego ma być leczenie alkoholików i pomoc im. Dla Blachnickiego alkoholizm to nie tylko choroba konkretnego człowieka, ale i chorobliwy system społecznych zachowań (analogicznie jak inne – izmy), z którego bierze się powszechność grzechu pijaństwa. Alkoholicy są „ofiarami” tego systemu, dlatego należy traktować ich z miłością. Katolicy jednak nie mogą stać obojętnie wobec tak upowszechnionego zła, mającego postać grzechu społecznego: Póki wszędzie będą panowały wszechwładne zwyczaje pijackie i łączący się z nimi towarzyski przymus picia – alkoholik nie będzie mógł wytrwać w postanowieniu abstynencji, bo jego osłabiona wola w końcu ulegnie naciskom opinii i zwyczajów otoczenia.
     Z tych dwóch powodów: rozległości problemu zła społecznego oraz realnego zagrożenia zbawienia ludzi, proponował prosty (…) program, który przeciwstawia się demonowi alkoholizmu. Wyrażają go dwa słowa: modlitwa i ofiara. Różaniec i abstynencja. Ale ten program został przyniesiony z nieba przez samą Niepokalaną – i dlatego jest programem zwycięskim.
     Ks. Blachnicki był nie tylko prorokiem, ale i mistykiem. Rozumiał troskę Serca Jezusa o zbawienie grzeszników, a równocześnie to, że najpełniej wyzwala i uzdrawia człowieka Chrystus. Pisał: Aby ratować pijaka – musimy go zbliżyć do Chrystusa, musimy wyjednać mu łaskę. Łaskę zaś możemy uprosić przez modlitwę i ofiarę. Ofiara dobrowolnej abstynencji podjęta z miłości ku Bogu, w duchu ekspiacji i wynagrodzenia za grzechy pijaństwa, za grzeszników – stanie się dla nich źródłem miłosierdzia i łaski. Blachnicki miał odwagę nazywać rzeczy po imieniu: z grzechu wyzwala tylko Bóg. Ponieważ grzech pijaństwa jest rozkrzewiony i zakorzeniony głęboko w duszy narodu, trzeba powszechnego nawrócenia, wyrażającego się w ofierze (abstynencji) i w modlitwie. Wszystkie inne środki i cele akcji trzeźwościowej i antyalkoholowej są drugorzędne.
     Całe nauczanie ks. Blachnickiego na temat Krucjaty Wyzwolenia Człowieka zawiera przynajmniej trzy elementy proroctwa biblijnego:
- ocena głębokości zakorzenienia się grzechu w Ludzie Bożym,
- wezwanie do nawrócenia,
- obietnica wyzwolenia ze strony Boga.
     Blachnicki stosuje też przestrogę, iż jeśli ludzie się nie odwrócą od swojego błądzenia, nie uznają grzechu i nie zwrócą się do Boga, zło weźmie górę nad ich życiem. Z historii wiemy, że różnie reagowano na polecenia proroków. Jak będzie teraz?

Ks. dr hab. Krzysztof Guzowski
teolog, profesor, nadzwyczajny KUL