Urlop

Pozamykam drzwi za sobą
za kłótliwą miejską wrzawą
i zachwytem znów zawisnę
ponad ciszą zielonkawą.
I modlitwą znów się wplotę
w leśne cienie
w szczyty złote.
Znowu stanę nad urwiskiem
by być bliżej Ciebie, Panie –
by obawy
troski wszystkie
zamknąć w wielkie zadumanie.
I na pierwszym rudym liściu
Hymn Miłości Ci napiszę.
Zawiruje w mojej głowie
dzikie wino purpurowe.
Nad doliną
gdzieś z obłoku
biały anioł się uśmiechnie
kiść kaliny wetknie w loki
i wyrozumiale westchnie...