Z Dzienniczka św. Faustyny (48)

Dzień odnowienia ślubów. W początku Mszy św. widziałam Jezusa tak jak zwykle, Który błogosławił nam i wszedł do Tabernakulum. Wtem ujrzałam Matkę Bożą w szacie białej, w niebieskim płaszczu, z odkrytą głową, Która się zbliżyła od ołtarza do mnie i dotknęła mnie swymi dłońmi i okryła swym płaszczem i rzekła mi: - Ofiaruj te śluby za Polskę. Módl się za nią. 15/VIII.
(Dz 468)

***

Tego samego dnia wieczorem uczulam w duszy wielka tęsknotę za Bogiem; ni widzę Go w tej chwili oczyma ciała, jak dawniej, ale wyczuwam Go, a nie pojmuję; to sprawia tęsknotę i mękę nie do opisania. Konam z pragnienia, y Go posiąść, by w Nim zatonąć na wieki. Ducha mój cała siła dąży do Niego, nie masz nic na świecie, co by mnie pocieszyć mogło. O, miłości wiekuista, teraz rozumiem, jak w ściślej zażyłości było serce moje z Tobą, bo cóż mnie zadowoli w niebie, albo na ziemi, oprócz ciebie, o Boże mój, w Którym utonęła dusza moja.
(Dz 469)

***

Kiedy w jednym dniu wieczorem spojrzałam ze swej celi w niebo i ujrzałam śliczny firmament zasiany gwiazdami i księżyc, wtem wstąpił w duszę moją ogień miłości i niepojęty ku Stwórcy mojemu, a nie umiejąc znieść tęsknoty, która wzrosła w duszy mojej ku Niemu, padłam na twarz korząc się w prochu. Uwielbiałam Go za wszystkie twory Jego, a kiedy serce moje znieść nie mogło tego, co się w nim działo, zapłakałam głośno. Wtem dotknął mnie Anioł Stróż i rzekł mi te słowa: - Pan mi każe ci powiedzieć, abyś się podniosła z ziemi. – co natychmiast uczyniłam, ale w duszy nie zostałam pocieszona. Tęsknota za Bogiem jeszcze więcej mnie ogarnęła.
(Dz 470)

***

W jednym dniu, kiedy byłam na adoracji, a duch mój jakby w konaniu za nim i łez powstrzymać nie mogłam, wtem ujrzałam jednego ducha, który był piękności wielkiej, który mi rzekł te słowa: - Nie płacz – mówi Pan -. – Po chwili zapytałam: - ktoś ty jest, a on mi odpowiedział: jestem jednym z siedmiu duchów, którzy stoją dniem i nocą przed tronem Bożym i wielbią Go bez przestanku. Jednak duch ten nie ukoił mojej tęsknoty, ale pobudził mnie do jeszcze większej tęsknoty za Bogiem. Duch ten jest bardzo piękny, a piękność jego jest ze ścisłego złączenia z Bogiem. Ten duch nie opuszcza mnie ani na chwile, wszędzie mi towarzyszy.
(Dz 471)

***

Na drugi dzień w czasie Msz św. przed podniesieniem, duch ten zaczął śpiewać te słowa: Święty, Święty, Święty – głos jego jakoby głosów tysięcy, nie podobna tego opisać. Wtem duch mój został zjednoczony z Bogiem, e jednej chwili ujrzałam wielkość i świętość Boga niepojętą, a zarazem poznałam nicość jaką jestem sama z siebie. Poznałam wyraźniej niżeli indziej Trzy Boskie Osoby: - Ojca, syna i Ducha Świętego. Jednak istność ich jest jedna i równość i Majestat. Dusza moja obcuje z Tymi Trzema, lecz słowami nie umiem tego wyrazić, ale dusza rozumie to dobrze. Ktokolwiek jest złączony z Jedną z tych Trzech Osób, prze to samo jest złączony z całą Trójca Święta, ponieważ Ich Jedność jest nierozdzielna. To widzenie czyli poznanie zalało dusze moją szczęściem niepojętym, dlatego, że Bóg jest tak wielkim. Nie widziałam tu tego, co napisała oczami, jako dawniej, ale czysto wewnętrznie, w sposób czysto duchowy i niezależnie od zmysłów. Trwało to do końca Mszy św. Teraz zdarza mi się to często i nie tylko w kaplicy, ale i przy pracy i w czasie, jak się najmniej tego spodziewam
(Dz 472)

***

Kiedy wyjechał nasz spowiednik, ja w tym czasie spowiadałam się u Arcypasterza. Kiedy mu odsłoniłam swą duszę, otrzymałam taką odpowiedź: - Córko moja, uzbrój się wielka cierpliwość, jeżeli te rzeczy od Boga są, to czy wcześniej, czy później dojdą do skutku i proszę być najzupełniej spokojna, ja cię córko moja dobrze w tych rzeczach rozumiem, a teraz co się tyczy opuszczenia Zgromadzenia i myśli o innym, tego nawet proszę nie przypuszczać do myśli, , bo inaczej byłoby to pokusą ciężą wewnętrzną. Po skończonej spowiedzi rzekłam do Pana Jezusa: - czemuż mi każesz pełnić te rzeczy, a nie dajesz możności ich wypełnić? Wtem ujrzałam Pana Jezusa po Komunii św. w tej samej kapliczce, gdzie się spowiadałam, w takiej postaci, jak jest namalowany w tym obrazie, powiedział mi Pan: - Nie smuć się, dam my zrozumieć rzeczy te, które żądam od ciebie. –Kiedy wychodziłyśmy Arcypasterz był bardzo zajęty, ale kazał się wrócić i chwilę zaczekać. Kiedy weszliśmy z powrotem do kapliczki, usłyszałam w duszy te słowa: - Powiedz to, cos widziała w tej kaplicy. – W tej chwili wszedł Arcypasterz i zapytał, czy nie mamy mu co do powiedzenia; jednak chociaż miałam nakaz powiedzieć, nie mogłam, dlatego, ze byłam w towarzystwie jednej z sióstr. Jeszcze jedno słowo ze spowiedzi św. – wypraszać miłosierdzie dla świata – jest wielka i piękna myśl, niech Siostra się modli wiele o miłosierdzie dla grzeszników, ale czynić to w klasztorze własnym.
(Dz 473)

Rozważania i opowiadania: